Rozdział 061

164 3 0
                                    

W niedzielny poranek niebo nad Warszawą zasnuło się gęstymi chmurami przedstawiającymi niemal całą skalę odcieni szarości — od jasnych, prawie białych, przez popielate, aż do ciemnych, niemal czarnych barw. Aleks — mimo iż nie ustawił sobie budzika — wstał o zwykłej porze. Jego zegar biologiczny działał bez zarzutu, więc nie było mowy o wylegiwaniu się w łóżku do dziewiątej, dziesiątej lub nawet do południa. Po dobrze przespanej nocy Febo stwierdził, że łóżko w pokoju gościnnym jest o niebo lepsze niż to, które znajdowało się w sypialni. Było to o tyle dziwne, że zostały kupione w tym samym sklepie meblowym i pochodziły z jednej linii produktów. Różnica polegała tylko na tym, że łóżko do pokoju gościnnego Aleks nabył kilka miesięcy później niż to do sypialni i — co zrozumiałe — rzadko z niego korzystał. Jak dotąd nie było powodu, by Febo musiał omijać swoją sypialnię szerokim łukiem, a co za tym idzie — przenosić się ze spaniem do innego pomieszczenia. Czasem tylko zdarzało mu się zasnąć na kanapie w salonie, ale było to zjawisko tak rzadkie, że niemal pomijalne. Co więcej, Aleks praktycznie nie miewał w domu gości, a na pewno nie takich, którzy zostawaliby u niego na noc. W zasadzie bywała tu tylko Paulina, a sytuacje, kiedy po kłótni z Markiem potrzebowała przespać się poza domem, można było policzyć na palcach obu rąk.

Albo łóżko w pokoju gościnnym ma lepszy materac, albo ten w sypialni zużył się na tyle, że nie jest tak twardy jak dawniej, wywnioskował Febo, idąc do kuchni po kawę. Właściwie mogę polecić sprzątaczce, by pod moją nieobecność nie tylko zrobiła gruntowny porządek w sypialni, ale też zorganizowała przemeblowanie. Wygląda na silną kobietę, więc pewnie zrobi to sama, a jeżeli nie — to niech znajdzie sobie kogoś do pomocy. Wszystko mi jedno. Dla mnie ważne jest tylko to, żeby zadanie było wykonane. W końcu za to jej płacę, zdecydował, nie mając zamiaru zajmować się tym osobiście. Na ten dzień zaplanował już inne rzeczy, a Aleks należał do ludzi, którzy jak ognia unikają zmian w z góry powziętych postanowieniach, jeśli nie ma ku temu naprawdę ważnych powodów.

Po wypiciu porannej kawy oraz zjedzeniu lekkiego śniadania Febo zabrał się za porządki w pokoju zwanym Komnatą Wspomnień. Ogarnięty wściekłością nie od razu zauważył, ile kurzu zdążyło się tam zebrać od ostatniego sprzątania. Dopiero gdy emocje Aleksa nieco opadły, lepiej przyjrzał się z zewnątrz kartonowi opróżnionemu z rzeczy mających związek z Julią. Jeden rzut oka na ciemne pudło wystarczył, by prawidłowo ocenić sytuację. Dlatego jeszcze poprzedniego wieczoru Febo postanowił doprowadzić Komnatę Wspomnień do wzorowego stanu — zwłaszcza, że nie wiedział jeszcze, kiedy powróci z Mediolanu.

Nawet gdybym miał tam zostać do końca roku lub dłużej, to nie pozwolę sprzątaczce tu wejść. A żeby nie miała pokusy ani możliwości, by tu zajrzeć, to klucz zabiorę ze sobą, zdecydował, biorąc się na ścieranie kurzy z kartonów. Jako człowiek bardzo przywiązany do zasad Aleks nie wyobrażał sobie, by łamać jakiekolwiek prawa — a zwłaszcza te, które sam ustanowił. A jeśli chodzi o jego Komnatę Wspomnień, to zgromadzone tu skarby były dla niego tak cenne, że pod żadnym pozorem nie zamierzał wpuścić tu nikogo obcego, a już na pewno nie pod swoją nieobecność. Ta myśl towarzyszyła mu przez cały czas, dopóki nie skończył porządków zadowolony z osiągniętego efektu. Pokój lśnił czystością do tego stopnia, że na sto procent zdałby test białej rękawiczki. Uśmiechając się do siebie z satysfakcją, jak zawsze kiedy dostrzegał pozytywne rezultaty swojej pracy, Aleks jeszcze chwilę podelektował się widokiem i zapachem świeżo wysprzątanego pomieszczenia, by na koniec zamknąć je na cztery spusty.

Kolejnym zadaniem, jakie Febo miał do wykonania, było oczywiście spakowanie się na wyjazd do Mediolanu, co okazało się nie lada wyzwaniem. Co innego wybrać się na dwu-, trzydniową konferencję, zabierając ze sobą tylko najniezbędniejsze przedmioty oraz parę ubrań na zmianę — to nie nastręczałoby Aleksowi większego problemu, bo często odbywał takie podróże. Jednak przygotowanie się do wyjazdu na dłuższy urlop to zupełnie inna para kaloszy. A Febo tak dawno nie był na wakacjach, że już nie pamiętał, ile jakich rzeczy powinien wziąć ze sobą. Zaczął więc od zebrania przyborów toaletowych, sprzętu sportowego oraz innych drobiazgów, z których miał zamiar korzystać podczas wypoczynku. Wśród układanych na stoliku w salonie rzeczy nie mogło zabraknąć butów oraz stroju do biegania oraz do pływania. Aleks przez dłuższą chwilę zastanawiał się, czy zabrać ze sobą sprzęt do gry w golfa, ale ostatecznie porzucił ten pomysł. Szansa na to, że w listopadzie i grudniu będzie choć kilka przynajmniej umiarkowanie ciepłych i pogodnych dni, wydawała się znikoma. A w tej sytuacji zabieranie ze sobą torby z kijami oraz innych niezbędnych akcesoriów zwyczajnie mijało się z celem. Zamiast tego Aleks postanowił wziąć znacznie mniejszy czytnik e-booków, wychodząc z założenia, że wiele jesiennych wieczorów spędzi na przyjemnej lekturze. Zaraz obok wylądował służbowy laptop wraz z ładowarką, by za jego pomocą być w stałym kontakcie z Adamem, a w razie jakiejś nagłej sytuacji mieć możliwość pracy zdalnej. Wśród ułożonych w logicznym porządku rzeczy do spakowania brakowało już teraz tylko jednego — ubrań. Aleks udał się więc do garderoby przypominającej do złudzenia sklepowe wnętrze. Zarówno na półkach, jak i wieszakach panował wzorowy porządek. Wszystkie rzeczy było poskładane lub rozwieszone tak równo, że nawet pod lupą nie znalazłoby się ani jednej zmarszczki. Ponadto ubrania w ramach poszczególnych rodzajów zostały poukładane kolorystycznie, co nie było szczególnym wyzwaniem biorąc pod uwagę, że w jego garderobie dominowała czerń oraz różne odcienie szarości.

A gdyby tak - sezon 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz