Rozdział 12

487 37 27
                                    

Powiedziała to. Potrzebuję twojej pomocy Weasley. Diana momentalnie poczuła się jakby miała się zaraz zrzygać.

– Co? – zapytał gryfon, którego ta informacja zszokowała na tyle, że z jego twarzy zniknął ten drwiący uśmiech.

Diana poczuła zażenowanie na następne słowa, jakie zaraz miały wylecieć z jej ust. Modliła się o to, aby znalazł się ktokolwiek kto skróciłby jej męki. Do czego do cholery ją to wszystko doprowadziło? Musiała prosić Weasleya o przysługę? Westchnęła ciężko, a on przyglądał się jej ze zmarszczonymi brwiami.

– Musiszzostaćmoimchłopakiem. – wypaliła natychmiast na jednym wdechu i szybko poczuła się jakby miała umrzeć od środka.

Fred zrobił wielkie oczy. Czy on na pewno dobrze to usłyszał?

– Muszę co? – zapytał głupio ze zdezorientowana miną, a dziewczyna znowu westchnęła.

– Zostań. Moim. Chłopakiem. – wycedziła, powstrzymując się od odruchu wymiotnego.

Jeśli szczęka faktycznie mogłaby opadać, to Fred Weasley już dawno zbierałby swoją z podłogi, albo i nawet odkopywałby ją z poziomu piwnic. Diana spojrzała wyczekująco na chłopaka, który stał przez kilkanaście sekund z rozwartą buzią. Serce biło jej jak oszalałe. Powiedziała to. Naprawdę to powiedziała.

– Ja... – gryfon odchrząknął po dłuższej chwili. – Chyba się przesłyszałem. Nie nawdychałaś się jakiś oparów u wielkiego, strasznego nietoperza z lochów?

Dziewczyna momentalnie przewróciła oczami na jego tekst.

– Nie, że na poważnie. – westchnęła, kiedy zaczęła powoli odzyskiwać pewność siebie. – Na poważnie nie zgodziłabym się na to, nawet gdyby zaoferowano mi gigantyczne dofinansowanie za opiekę nad niepełnosprawnymi umysłowo. – dodała zniesmaczonym tonem.

Jak Weasley mógł pomyśleć, że ona tak niby na poważnie?

– Udawaj związek ze mną.

Diana mogłaby przysiąc, że słyszy trybiki pracujące w głowie chłopaka. Trwali chwilę w ciszy, która dla niej była zabójcza. Dziewczyna przestąpiła z nogi na nogę, zniecierpliwiona.

– Po co? – odezwał się w końcu, nadal zbity z tropu.

Brunetka poczuła narastająca w niej frustrację. Czy chłopak był na serio aż takim kretynem na jakiego jej wyglądał?

– Słyszałeś o czymś takim jak zazdrość matole? – westchnęła poirytowana. Nie mogła uwierzyć, że jest teraz tak zależna od tego durnowatego gryfona.

– Oooch, – teraz Fred się uśmiechnął w cwaniacki sposób, co przyprawiło Dianę o niepokój. Nie miała pojęcia jak to interpretować. – Chcesz sprawić, że Warrington będzie zazdrosny.

– Brawo. Nawet zepsuty zegar dwa razy na dobę pokazuje właściwą godzinę. – stwierdziła oschle, bo chłopak nadal się szczerzył, mimo jej uszczypliwego komentarza.

– Wkurzysz go i co? – dopytywał, a w jego głosie dziewczyna wyczuła nutkę ironii.

– I go odzyskam. – ucięła. – A do tego potrzebuję Ciebie.

Niespodziewanie chłopak wybuchł śmiechem, co całkowicie zbiło Dianę z tropu.

– Powiedz mi, po co miałbym się na to zgadzać? – zapytał, śmiejąc się jej prosto w twarz. – Z całym szacunkiem, ale do najmilszych to ty nie należysz.

Weasley nie przestawał się śmiać, a Diana poczuła jak spinają jej się wszystkie mięśnie. Poczuła, że ma ochotę mu coś zrobić, jeśli zaraz nie przestanie. Ten przeklęty gryfon naśmiewał się z niej prosto w twarz. To oficjalne. Diana Collingwood sięgnęła dna.

Słowa niewypowiedziane | Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz