Rozdział 57

360 31 9
                                    

W pokoju wspólnym gryfonów impreza noworoczna trwała w najlepsze. Wiele par całowało się po kątach, świętując razem nadejście nowego roku, grupy przyjaciół zbijały się kieliszkami w ramach toastu. Generalnie każdy zdawał się bawić w najlepsze. Muzyka dudniła, a znaczną część pokoju przekształcono w parkiet. Uczniowie zatraceni byli w wymienianiu się swoimi noworocznymi postanowieniami, robili sobie zdjęcia. Były to praktycznie ostatnie chwile luzu przed rozpoczęciem drugiego semestru w tym roku szkolnym i każdy chciał wykorzystać je jak najlepiej. Dlatego też, kiedy wściekły i załamany Fred Weasley wparował do pokoju wspólnego chwilę po północy, mało kto zwrócił na niego uwagę.

– Freddie! – głośne wołanie, dobiegło go zza pleców, kiedy kierował się po schodach do swojego dormitorium. – Przegapiliśmy północ, szukałam Cię wszędzie. Co z naszym noworocznym pocałunkiem?

Angelina Johnson patrzyła na niego oczami pełnymi nadziei, a Fred nienawidził siebie za to, co zaraz miał zrobić. Dwa złamane serca jednej nocy brzmiały jak jego rekord. Nowy rok nawet na dobre się nie zaczął, a on miał już nieczyste sumienie.

– To bez sensu, Angelino – powiedział mechanicznym głosem. Zdarzenia z wieży astronomicznej za bardzo zajmowały mu głowę, aby teraz przejmował się jeszcze uczuciami gryfonki. – Jestem zmęczony, idę się położyć. Najlepiej jak dasz sobie ze mną spokój, raczej nic z nas nie wyjdzie.

Nie czekając na jej reakcję, wparował do swojego dormitorium i opadł na łóżko. Wypity alkohol lekko mieszał mu w głowie, ale nie tłumił tego co czuł. Drzwi do dormitorium otworzyły się, jednak na szczęście nie była to Angelina. George Weasley zbadał brata swoim wzrokiem.

– Angelina podeszła do mnie cała zmieszana. Nie wiedziała, czy przypadkiem właśnie z nią nie zerwałeś – zaczął mówić.

– Zjebałem – powiedział bez emocji Fred, chowając się pod kocem.

– Cóż, oczywiście – westchnął George. – Jeśli twoja dziewczyna nie jest pewna czy właśnie z nią nie zerwałeś, to faktycznie..

– Nie o to mi chodzi, George. Chodzi o Dianę. Miałeś rację, faktycznie się w niej zakochałem.

– To chyba w takim razie dobrze, że zerwałeś z Angeliną? – George się lekko zmieszał.

– Byłoby dobrze, gdyby nie to że teraz to już wszystko jest bez sensu. – Fred pociągnął nosem, zasłaniając twarz. Nie chciał aby brat widział, że zbiera mu się na płacz. To z pewnością alkohol sprawił, że odczuwał wszystko mocniej. – Spotkałem się z nią i powiedziałem jej, że nic dla mnie nie znaczyła i że chciałem tylko zaciągnąć ją do łóżka. Teraz mnie nienawidzi.

– Fred, czemu to powiedziałeś?

– Bo jestem idiotą – chłopak powiedział, starając się brzmieć obojętnie. – Pierwszy raz poczułem coś takiego i się przestraszyłem, ale teraz to już bez znaczenia. Nie chce mnie znać, nie sądzę żeby cokolwiek miało to zmienić.

Chwilę później chłopak zgasił światło i zasnął. Nadmiar emocji, zmieszany z alkoholem wcale mu tego nie utrudniał.

Dla Diany poranek był ciężki. Rozrywający ból głowy towarzyszył jej, kiedy tylko poczuła że przestała śnić. Nie miała jednak odwagi otworzyć oczu na światło dzienne. Czuła, że były opuchnięte, zatem musiała płakać. W jej gardle było wyjątkowo sucho, a płuca miała wyjątkowo ciężkie. Okropny posmak na języku i ból skroni nie pozwalał jej spać dalej. Wszystkie zmysły miała osłabione, dlatego gdy otworzyła oczy i zobaczyła żółtą kotarę nad głową, nie zdziwiło jej to od razu. Dopiero po chwili dotarło do niej, że miejsce wcale nie wyglądało jak jej łóżko.

Słowa niewypowiedziane | Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz