Rozdział 84

373 31 7
                                    

Szkolne boisko do Quidditcha przestawało przypominać siebie, z każdym kolejnym czerwcowym dniem. Uczniowie Hogwartu z coraz większą ekscytacją podchodzili do zbliżającego się finału turnieju. Bliźniacy ponownie zorganizowali zakłady, kto będzie zwycięzcą, a Diana przyglądała się temu z coraz większym rozbawieniem. Większość głosów szła na Wiktora Kruma oraz Cedrika. Ślizgonka planowała kibicować temu drugiemu, ze względu na Aarona i to, że Diggory nigdy niczym jej nie zawinił. Najmniejsze szanse dawano Potterowi i Fleur Delacour. Młodszy gryfon z kolei padał coraz większą ofiarą, częstych drwin ze strony ślizgonów, które dziewczyna obserwowała z rozczarowaniem. Kiedy myślała sobie, że jeszcze kilka miesięcy temu najpewniej sama by w tym uczestniczyła, robiło jej się niedobrze.

O nieprzyjemny uścisk w żołądku przyprawiał ją również fakt, że szkoła zaraz miała się skończyć. Obawiała się zarówno tego o czym wspominała jej matka, ale także długiej rozłąki z Fredem. Mimo licznych zapewnień chłopaka, Diana czasami wciąż łapała się na tym, że bała się że Fred zwyczajnie się rozmyśli i o nie zapomni. Gryfon gimnastykował się jak tylko mógł, dbając o to żeby dziewczyna o nic się nie bała. Ciężko jednak było jednak zmienić coś, co było zakorzenione w niej tak mocno przez jej poprzednie doświadczenia miłosne.

W dzień ostatniego zadania, Diana obudziła się po naprawdę ciężkiej nocy, przepełnionej licznymi koszmarami. List od Winony rozpalił jej wyobraźnię do czerwieni, wcale nie w dobry sposób. Helena starała pocieszyć się ją jak potrafiła, ale niewiele to dawało. Cały poranek minął jej w stałym stanie napięcia. Fred i George robili wszystko żeby ją rozweselić, jednak mało skutecznie.

– Z tego co widzieliśmy to tylko jakieś głupie krzaczyska – stwierdził pocieszająco George.

– Właśnie. Co im zrobić? Podrapią się? – zażartował Fred, ściskając jej dłoń, kiedy siedzieli w Wielkiej Sali.

Harry Potter wyglądał marniej z godziny na godzinę i Diana szczerze mu współczuła. Był zdecydowanie zbyt młody, żeby uczestniczyć w takim czymś.

– Nic więcej już nie przełknę – oznajmiła słabo.

– To ty bierzesz udział w turnieju czy Harry? – spytał Fred radośnie, ale widząc jej mordercze spojrzenie od razu zamilkł.

– Pójdę się ogarnąć przed przyjazdem Kierana – mruknęła wstając, a Fred również się poderwał.

– Odprowadzę Cię.

– Nie musisz..

– Ale chcę – zapewnił ją chłopak, a dziewczynie zrobiło się miło.

Weasley nie chciał opuszczać jej nawet na chwilę, kiedy tylko miała znaleźć się w miejscu z dużą ilością ślizgonów. Wciąż był nieufny i bał się co Warrington mógłby jej zrobić, mimo tego że ślizgon od jakiegoś czasu zdawał się odpuścić ich dwójce. To mogło oznaczać tylko dwie rzeczy. Albo coś kombinował, albo faktycznie zmądrzał. Oboje liczyli na to drugie, ale nie mieli stu procentowej pewności.

– Naprawdę się cieszę, że poznam w końcu twojego brata – odezwał się, aby zmienił temat.

Diana parsknęła cichym śmiechem. Również cieszyła się na jego wizytę.

– Przecież ograł was w Quidditcha w zeszłym roku – przypomniała mu. – A Cedrika jakoś za to nie znosisz.

– Co było to było – chłopak machnął ręką, krzywiąc się na myśl o Diggorym. Diana widząc to, spojrzała na niego podejrzliwie, a on nie wytrzymał i dodał: – No dobra, twój brat to inna sprawa. Topór wojenny zakopany.

– Nie nastawiaj się tylko zbyt – dziewczyna pokręciła głową z niedowierzaniem. – Dopiero ostatnio zaczęliśmy się lepiej dogadywać. U nas nie jest tak jak u Ciebie.

Słowa niewypowiedziane | Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz