Rozdział 80

366 32 18
                                    

Po swoim wyznaniu i mniej przyjemnym wymiotowaniu, Fred zachowywał się jak gdyby zupełnie odcięło mu zasilanie. Jedynie cudem nie upadł w kałużę swoich wymiocin. Gdyby Diana była choć trochę bardziej pijana, prawdopodobnie właśnie to by się stało. Jednak wyznanie chłopaka skutecznie ją otrzeźwiło.

Nie wiedziała na ile powinna brać jego słowa na poważnie, a zdrowy rozsądek podpowiadał jej że nie powinna brać ich wcale. Może i chłopak wyznał jej, że się w niej zakochał, ale dosłownie sekundę później zwymiotował jej na buty, a teraz zachowywał się jak wielka, pozbawiona woli i siły kukła. Dziewczyna nie miała czasu, żeby zastanawiać się nad jego zachowaniem. Musiała coś z nim zrobić, przecież nie mogli przesiedzieć na schodach, obok jego kałuży aż do samego rana.

– Siedź tu – wymamrotała do Freda, licząc że do chłopaka cokolwiek docierało. Niestety nie napotkała żadnego odzewu. – Zaraz wrócę.

Szybko wróciła na imprezę, starając się zignorować smród od jej butów. W tłumie szukała wzrokiem Georgra, co dzięki jego wzrostowi okazało się zaskakująco łatwe. Podeszła do chłopaka, a ten na jej widok uśmiechnął się szeroko. Dziewczyna jednak nie przynosiła dobrych wieśći.

– Potrzebuję twojej pomocy, Fred tak jakby wykitował –wytłumaczyła pośpiesznie, a bliźniak słysząc to, zrobił przerażoną minę. – Spokojnie, to tylko przenośnia.

– Gdzie jest?

– Leży w swoich rzygach, na schodach – odparła, próbując ukryć swoje zawstydzenie i lekki żal. – Nie możemy go tam zostawić.

George jedynie pokiwał głową i szybko kazał jej znaleźć Lee. Kiedy dziewczyna wytłumaczyła wszystko ich przyjacielowi, we trójkę stanęli nad Fredem, który spał jak zabity.

– Na Merlina, ile on wypił? – spytał Lee, marszcząc brwi. Sam był nieźle pijany, ale nie był nawet choć w połowie tak pijany jak wcześniej Fred.

– I co tu robi? – dodał George, a Diana się poirytowała.

– To chyba nienajlepszy moment na szczegółowy wywiad środowiskowy – warknęła na nich. –Musicie zanieść go do łóżka!

Chłopcy jakby oprzytomniali i natychmiast schylili się po Freda, który teraz donośnie zachrapał. Na tym etapie ślizgonka była już cała zaczerwieniona, ale czuła, że musi dopilnować tego, aby chłopak trafił bezpiecznie do swojego łóżka.

Lee i George zanieśli Freda do dormitorium, gdzie z niemałym hukiem, położyli go na łóżku. Dziewczyna szła za nimi niepewnie, wciąż analizując słowa rudzielca.

– No to załatwione – powiedział George, spoglądając się na ślizgonkę. – Przykro mi, że musiałaś to widzieć, Fred czasami zachowuje się jak dzikus.

– Och – westchnęła nieco z żalem. W rzeczywistości z każda minutą czuła się coraz gorzej. Zupełnie nie wiedziała, jak odbierać zaistniałą sytuację. – Zdarza się, chyba. No nie?

– No, skoro książę zarzygany jest już w łóżku, ja wracam na dół – wtrącił się Lee, klaszcząc w dłonie.

Po chwili zostawił ich we dwójkę z chrapiącym głośno Fredem. Dziewczyna nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić, usiadła na kufrze, przy łóżku chłopaka. Ślizgonka wyglądała na dziwnie przygnębioną, a George widząc to zwyczajnie nie mógł jej tak zostawić.

– Jeśli chcesz to ja z nim zostanę, możesz lecieć – powiedział, zakładając że dziewczyna była zmęczona imprezą i miała dosyć wrażeń na dziś.

Prawda była jednak nieco inna i Diana zrobiłaby wszystko, aby zostać z Fredem choć chwilę dłużej. Gdyby jeszcze tylko był w stanie teraz mówić, wszystko byłoby wspaniale.

Słowa niewypowiedziane | Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz