Rozdział 26

396 33 8
                                    

Cała Wielka Sala zdawała się z wyczekiwaniem obserwować Dumbledore'a, który oznajmił, że Czarze Ognia brakuje zaledwie kilku minut do wylosowania reprezentantów turnieju. Diana, czując się nadal wściekła, głupia i smutna siedziała z założonymi rękoma przy stole ślizgonów, wdzięczna Snape'owi, że usadził ją na czas ceremonii w tym miejscu. Przynajmniej miała dobrą wymówkę od spędzania czasu z Weasleyem, który teraz raz po raz rzucał jej zaniepokojone spojrzenia. Usilnie starała się je ignorować, ale kiedy chłopak nie przestawał się gapić, dyskretnie pokazała mu środkowego palca. Dupek i tak już wystarczająco narobił, pomyślała, nie rozumiejąc dlaczego nie mógł dać jej spokoju. Powiedział co wiedział i teraz musiał z tym żyć, zupełnie jak Diana.

– Trzymam za Ciebie kciuki Angelina – mruknął Fred, kiedy zobaczył gest Collingwood, wciąż nie odrywając od niej wzroku.

Sam nie wiedział, czy gorzej znosił swoje wyrzuty sumienia, czy może jednak porażkę w przechytrzeniu Czary Ognia. Chyba jednak to pierwsze.

Gryfonka obrzuciła go zdenerwowanym spojrzeniem. Zgłosiła się na reprezentantkę, ale bardziej niż losowaniem, przejmowała się tym, że Fred w końcu siedział bez tej przeklętej Collingwood. Czy to znaczyło, że w końcu przejrzał na oczy?

– Dzięki – powiedziała cicho, nie mogąc powstrzymać swojego uśmiechu, a George spojrzał na swojego brata z politowaniem.

Oczywiście kibicował Angelinie i Fredowi, ale uważał że sposób w jaki teraz pogrywa jego brat był poniżej wszelkiej przyzwoitości. Na dodatek, nieważne czy lubił czy nie lubił Collingwood, coś go tknęło kiedy zobaczył jak przez słowa jego bliźniaka wybiegła z płaczem ze Skrzydła Szpitalnego. Uważał, że Fred musiał ją przeprosić, ponieważ coś takiego po prostu nie było w jego stylu.

Fred bacznie wodził wzrokiem za Dianą, mimo że ta wyraźnie wolałaby aby przestał. Siedziała skulona, z niemrawą miną, a rudowłosy mógł dostrzec, że płakała. W końcu nie pierwszy raz widział ją w takim stanie, jednak pierwszy faktycznie wywołany przez niego. Jej długie, czarne kręcone włosy opadały na ramiona i plecy i zasłaniały spory kawałek jej twarzy. Jej twarz wyróżniały jedynie wyraźne kości policzkowe i ciemne oczy, które teraz usiłowały wpatrywać się z udawanym zainteresowaniem w stronę Czary. Nie była pięknością, ale im dłużej Fred na nią patrzył tym bardziej zastanawiał się dlaczego akurat postanowił zachować się jak zakuty łeb, względem takiej dziewczyny. Smutek w jej oczach sprawiał, że mimo swojej ciemnej kreacji wyglądała całkiem niewinnie i w dziwny sposób ładnie.

Czara Ognia rozpoczęła wybory, a ani Fred ani Diana nie mogli się na tym skupić. Pierwszym reprezentantem został Wiktor Krum, co nie było szczególnym zaskoczeniem dla nikogo. Diana musiała zakryć uszy, bo siedzące obok niej ślizgonki, wręcz piszczały ze szczęścia. Odprowadziła wzrokiem młodego chłopaka, który wyglądał na niewzruszonego. Nie trzeba było czekać szczególnie długo, żeby Czara Ognia znowu rozbłysnęła na czerwono. Po chwili dyrektor Hogwartu ogłaszał drugiego reprezentanta, niejaką Fleur Delacour z Beauxbatons. Diana ucieszyła, się że wyboru idą szybko, ponieważ miała ochotę zakopać się pod kołdrą i nie wychodzić z łóżka do końca weekendu.

Następnie przyszła kolej na reprezentanta Hogwartu, co sprawiło że Fred niechętnie oderwał wzrok od Collingwood i spojrzał w stronę Czary. Wyrzuty sumienia zjadały go od środka z każdą chwilą coraz bardziej i nie mógł doczekać się wyjścia z Sali, kiedy miał zamiar pójść i ją przeprosić.

– Reprezentantem Hogwartu zostaje – zawołał ochoczo Dumbledore, a uczniowie patrzyli się na niego z ekscytacją. – Cedrikk Diggory!

Ze strony stolika puchonów rozległy się gromkie oklaski, którym zaraz zaczęła towarzyszyć cała sala. Diana jedynie ograniczyła się do marnego poklasku na siedząco, ale uśmiechnęła się w stronę szczęśliwego Aarona. Pewnie sporo znaczyło dla niego to, że w końcu ktoś z Puchonów mógł zapisać się bardziej na kartach historii. Wiwaty trwały na tyle długo, że dopiero po kilku minutach dyrektor mógł odezwać się ponownie.

Słowa niewypowiedziane | Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz