Rozdział 20

417 34 11
                                    

Dla Diany Collingwood kontakt z matką nadszedł o wiele szybciej niż się tego spodziewała. Poranną porą, kiedy zwyczajowo do Wielkiej Sali wpadało stado sów tym razem i dla niej znalazła się jedna sowa pocztowa. Serce zabiło jej mocniej, kiedy zobaczyła całkowicie czarną sówkę, dziobiącą ją w palec, aby to dała jej nagrodę. Szybko odwinęła zawiniątko papieru, przywiązane do nóżki sowy i niemal natychmiast rozpoznała pieczęć, z której zawsze korzystała jej matka. Ślizgonka rozejrzała się prędko po sali z bijącym serem. Przy stole gryfonów, gdzie teraz siedziała większość otaczających ją uczniów było zajętych niewinnymi rozmowami. Fred Weasley nawet dał sobie dzisiaj spokój w gnębieniu Diany, przez co dziewczyna mogła zjeść śniadanie we względnej ciszy. Spojrzała na stół nauczycielski, ale nie było tam Dumbledora. Dobrze, przynajmniej o wiele łatwiej pójdzie jej zatajenie listu od matki. Mimo prośby dyrektora i niezależnie od treści listu Diana Collingwood nie zamierzała ot tak po prostu donosić dyrektorowi na swoją rodzicielkę.

Trzęsącymi się dłońmi rozwinęła pergamin i niemal od razu ujrzała staranne, wręcz idealne wąskie pismo należące do Winony Collingwood.

Droga Diano,

Zapewne zastanawiało Cię moje milczenie w ostatnim czasie, jednak dopiero teraz miałam okazję znaleźć chwilę czasu, aby omówić z Tobą parę spraw. Poprzednie tygodnie były obfite w wydarzenia, o których nie mogę się doczekać, aby Ci opowiedzieć. Wszystko jednak powinno znaleźć swoje miejsce w czasie. Upewnij się, że nikt nieodpowiedni nie przeczyta tego listu, a po lekturze – spal go.

Jak najpewniej zdążyłaś zauważyć, ponieważ mimo moich ostrzeżeń nie uciekłaś, na Mistrzostwach Świata w Quidditcha zdarzył się pewien incydent. Mroczny Znak znowu powrócił na niebo i jak się domyślasz to śmierciożercy byli odpowiedzialni za całe to zamieszanie. Tak, dobrze widzisz. Śmierciożercy, słudzy Czarnego Pana. Ci sami, którzy czternaście lat temu nie kryli się ze swoją tożsamością, bo Pan był wielki i wszechobecny. Ci sami, którzy jako jedni z nielicznych, wybranych rozumieją wagę czystości krwi podobnie jak ja. Oni wrócili, bo coś wielkiego się szykuję. Nie mogę zdradzać Ci szczegółów w obawie, że list wpadnie w niepowołane ręce, ale pragnę, abyś wiedziała, że dla naszego rodu czystość krwi powinna być zawsze najważniejsza. Musisz jednak wiedzieć, że czasy które nastaną zmienią wszystko, a ja zamierzam w tym uczestniczyć. Kiedy osiągniesz pełnoletność wprowadzę Cię we wszelkie arkana. Będziesz musiała nauczyć się walki po odpowiedniej stronie, gdzie zaklęcia, których uczą was w tej placówce zarządzanej przez niekompetentnego starca, nie wystarczą.

Pisząc to, mam nadzieję że domyślasz się która strona jest tą odpowiednią. W przeciwieństwie do twojego ojca, którego kwestię chcę omówić jako następną. Twój ojciec nie został obdarowany takim sprytem jak ty czy ja. Zapewne zauważyłaś, że w ostatnim czasie coraz więcej rzeczy stało między nami. Wyatt nigdy nie potrafił zrozumieć większego dobra. Nigdy nie doceniał tego jakie szanse rozwoju daje nam polityka segregacji krwi. Nie potrafił zrozumieć, że to przez mugoli nasz dar jest nam ograniczany. Znasz historię Diano. Nie muszę wspominać chyba o paleniu czarownic w XV wieku, tylko dlatego że ich ograniczone umysły nie potrafiły zrozumieć czegoś większego. Dlatego też ważne jest to, abyś ty to rozumiała i zobaczyła, że twój ojciec to naiwny głupiec, którego miejsce nie jest u boku kobiety takiej jak ja.

Wyatt nie poparł mnie, kiedy ponownie poczułam siłę Mrocznego Znaku. On może powrócić, a ja wiem co wtedy zrobię. Czy twojemu ojcu się to podoba, czy nie. Musisz wiedzieć, że w naszym małżeństwie nie było już dobrze od jakiegoś czasu. Ograniczony umysł twojego ojca jedynie ciągnął mnie w dół. Jednak czara goryczy się przelała. Nie zniosłabym ani jednego dnia dłużej z takim mężczyzną, dla którego czystość krwi nie ma najmniejszego znaczenia. Dlatego też, kiedy wrócisz do domu na przerwę świąteczną – nie zastaniesz mnie w nim. Odchodzę. Podjęłam decyzję o rozwodzie i z Wyattem już nic nas nie łączy. Oczywiście Diano, ty nadal będziesz moją córką, dla której nadzieja istnieje. Masz trochę więcej oleju w głowie niż twój ojciec, czy brat. Kiedy tylko ukończysz naukę w Hogwarcie, obiecuję że zabiorę Cię z domu tego głupca. Na razie jednak będziesz musiała zostać u niego, ponieważ obecnie pilnie nad czymś pracuję i nie mam możliwości zabrania Cię pod swoje skrzydła. Na wszystko przyjdzie jednak odpowiednia pora.

Słowa niewypowiedziane | Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz