Rozdział 82

402 32 10
                                    

Fred i Diana spędzili ze sobą cały dzień, rozmawiając i drocząc się ze sobą, jak to mieli w zwyczaju. Wszystko było jednak zupełnie inne, ponieważ w końcu robili to jako para. Ślizgonka nie mogła uwierzyć w swoje szczęście, podobnie jak gryfon, który zdawał się być wprost rozanielony. I choć Diana była najszczęśliwsza w tamtej chwili i chciała, aby wszystko trwało wiecznie, jedna rzecz nie dawała jej spokoju. List od matki, który dostała przed całym zdarzeniem wciąż napawał ją strachem.

Gdy nadszedł wieczór, para musiała się rozstać, a Fred odprowadził dziewczynę pod sam pokój wspólny Slytherinu. Z dumą nie puszczał jej dłoni przez całą drogę. Był tak szczęśliwy, że w końcu mógł zrobić to zupełnie nieudawanie, a dziewczyna jeszcze to odwzajemniała. Nie przejmował się zupełnie pogardliwymi spojrzeniami, stojących w okolicy ślizgonów. Wręcz przeciwnie. Jak tylko ich mijali, Fred przyciągał Dianę bliżej siebie, na co ta reagowała cichym i niekontrolowanym chichotem.

Nagle jednak dziewczyna zamarła, a Fredowi zupełnie nie spodobała się jej mina. Gryfon szybko podążył za jej wzrokiem i jego ciśnienie podniosło się, gdy zobaczył opartego o ścianę Cassiusa Warringtona z bandą swoich przygłupów.

– No proszę – wycedził. – Czyli jednak na poważnie ciągnie ją do zdrajców krwi!

Banda znajomych chłopaka ryknęła śmiechem, a Fred pokręcił głową z niedowierzaniem. Nie rozumiał jak chłopak mógł być takim kretynem. Zdawało się, że ciągle było mu mało.

– Limo pod okiem to za mało, co? – spytał Fred, pusząc się jak paw, a Diana ścisnęła jego rękę mocniej.

– Fred..

– Zawsze wiedziałem, że jest coś z tobą nie tak – mówił złowrogo ślizgon, zwracając się do dziewczyny.

Pod wpływem ciepłego uścisku Freda, Diana jednak starała się zapanować nad sobą. Ten dzień był zbyt przyjemny, aby Warrington mógł zniszczyć go ot tak.

–Żałuję, że nie usunęliśmy mu opcji mówienia całkowicie – mruknęła dziewczyna do gryfona.

– Jeszcze nic stracone...

– Ty cholerna.. – syczał chłopak, ale po chwili złapał się za gardło, kiedy wszyscy ryknęli śmiechem. – IDEALNA KOBIETO! Głupi ósmy cud świata!

Nawet okoliczni ślizgoni, nie licząc bandy Warringtona, zaśmiali się z całej sytuacji, a Diana prawie całkowicie się już rozluźniła. Jak widać urok bliźniaków nadal go trzymał. Ślizgon cały poczerwieniał, słysząc jak jest wyśmiewany i prędko wrócił do pokoju wspólnego, zostawiając parę samą sobie.

– Zaczynam żałować, że to jemu wgrałem wszystkie najlepsze komplementy – szepnął Fred, nachylając się do dziewczyny. – Nic nie pozostanie dla mnie.

– Sam fakt, że je wymyślałeś mi wystarcza – odparła cicho, uśmiechając się do niego szeroko. Choć jeszcze przed chwilą się stresowała, teraz z Fredem wszystko było po prostu dobrze.

– Nie chcesz żeby wejść z Tobą? – spytał, mając na uwadze to, że ślizgonka wciąż mogła spotkać swojego byłego chłopaka.

– Jest w porządku ­– pokręciła głową. – Jest zbyt zażenowany tym, co się właśnie stało. Poza tym, dookoła będzie zbyt wiele osób, aby..

– Nie chcę, żeby coś Ci się stało – wyznał szczerze Fred. – Teraz jak już jesteśmy razem, normalnie.. Ja..

– Wszystko będzie w porządku Freddie.

– Po prostu tak się cieszę, że w końcu nie musimy nic udawać – gryfon ściszył swój głos, ponownie zamykając dziewczynę w uścisku. – Sam nie wiem już ile na to czekałem.

Słowa niewypowiedziane | Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz