Rozdział 49

372 33 9
                                    

Przewracała strony od podręcznika do alchemii, próbując skupić się na nauce, jednak nawet cicha i spokojna aura biblioteki wcale jej nie pomagała. Aaron Murphy siedział naprzeciwko, przygotowując się do swoich egzaminów i patrzył na Dianę z politowaniem, kiedy po raz kolejny wzdychała w ciężki sposób.

– Dobra, koniec tego – powiedział zamykając swój podręcznik. – Co Cię ugryzło?

Diana podniosła swój podirytowany wzrok na puchona. Czuła się beznadziejnie, nie mogąc skupić się na niczym. Nie wiedziała co to były za tortury, ale jej głupi umysł wyraźnie zdawał się cieszyć z jej nieszczęścia. Była już na skraju powiedzenia wszystkiego co ją męczyło swojemu przyjacielowi, kiedy nagle usłyszała dziewczęcy chichot zza sąsiadującego regału na książki.

– Ty zrobiłaś co?! – podekscytowany głos nastolatki dobiegł do uszu ślizgonki, a ta poznała go niemal natychmiast.

Nie musiała nawet patrzeć na dziewczyny, żeby wiedzieć że za regałem siedziały Angelina Johnson i Alicia Spinnet. Chichoczące gryfonki najwidoczniej nie były świadome tego, że ktokolwiek może siedzieć w ich pobliżu, ponieważ zdawały się plotkować w najlepsze. Diana zmarszczyła brwi, a kiedy Aaron posłał jej pytające spojrzenie, uciszyła go gestem ręki.

– Wyznałam mu swoje uczucia – odezwała się Johnson, a Diana zamarła. 

Oczywiście, że mówiła o Fredzie. 

 – I co on na to? – dopytywała Spinnet.

– Nie wiem, nie jestem pewna jak to odbierać – mruknęła tamta. – Powiedział, że musi się nad tym zastanowić, a następnego dnia znowu widziałam go z tą Collingwood.

Ślizgonka poczuła ciężar w sercu. Kiedy rozmawiała z gryfonem, ten nie powiedział jej że Angelina usłyszała od niego, że musiał to przemyśleć. Nie wiedziała co to, ale coś w swobodzie z jaką gryfonka mogła wyznać mu swoje uczucia, naprawdę ją ubodło.

– Wydaje mi się, że naprawdę o tym myśli – ciągnęła Angelina. – Widziałam to w jego oczach, był jakby... niepewny?

– Angelina nie sądzisz, że się zapędzasz? – Alicia Spinnet wykazała się wyjątkowym rozsądkiem, a w tamtej chwili Diana poczuła, że Spinnet nie była taka zła. – To znaczy, oni nadal są razem. To trochę kiepskie rozwalać czyjś związek, nie uważasz?

– To ona wykorzystała to, że się posprzeczaliśmy! Poza tym, to wszystko między nimi jest dziwne, zbyt nagłe, wymuszone.

– Co masz na myśli? – Diana była wdzięczna za drążenia Spinnet, ponieważ sama bardzo chętnie poznałaby odpowiedź na to pytanie.

Aaron Murphy przysłuchiwał się tej konwersacji, z zaciekawieniem oglądając reakcję Diany, która wyglądała jakby naprawdę walczyła sama ze sobą. Może mu się wydawało, ale dziewczyna z każdym słowem gryfonek wyglądała na bardziej podłamaną.

– Z pewnością go czymś napoiła, eliksirem miłosnym – prychnęła Johnson. – Pamiętasz, że zawsze była dobra z eliksirów.

 Diana jedynie pokręciła głową w złości. Za kogo ona się miała?

– Wtedy wszystko miałoby sens, dlaczego Fred zachowywał się tak dziwnie na pierwszym zadaniu. Jak nie on. – dziewczyna pstryknęła palcami. – Był pod wpływem amortencji.

– Ja... nie wiem – zawahała się Alicia, po czym westchnęła. – No nic, dobrze że przynajmniej w końcu powiedziałaś mu co czujesz. Miałam już dosyć twoich lamentów.

– Zbiera się, kiedy ktoś podoba Ci się od dzieciaka – zachichotała Johnson, a Diana zapragnęła jej przywalić.

– Mam nadzieję, że przynajmniej u was skończy się to happy endem – odpowiedziała jej koleżanka ze śmiechem. – Chodź, miałyśmy skoczyć do cieplarni przed zajęciami.

Słowa niewypowiedziane | Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz