Rozdział 76

349 31 11
                                    

Diana siedziała właśnie z Aaronem w Wielkiej Sali, zaśmiewając się w najlepsze podczas piątkowej kolacji. Od drugiego zadania turnieju Trójmagicznego, a tym samym pogodzenia się tej dwójki minął nieco ponad tydzień, ale dopiero dziś mieli czas na spędzenie razem trochę czasu. Odkąd Murphy wyznał ślizgonce prawdę, ich relacja uległa znaczącej poprawie, co dziewczyna przyjęła z ulgą. Ignorowanie i nieodzywanie się do puchona dotykało ją bardziej niż przypuszczała.

Początkowo żadne z nich nie chciało obnosić się głośno ze swoją przyjaźni, głównie z powodu Heleny. Jednak po kilku dniach namawiania chłopaka przez Dianę i blondynka poznała prawdę. Choć nie obyło się bez żalu z jej strony („Dlaczego ze mną w ogóle byłeś, skoro wtedy to wiedziałeś?"), kryzys był zażegnany. Dziewczyna przyjęła to lepiej niż przypuszczali i podobnie jak Diana, obiecała dotrzymać tajemnicy puchona. Tym razem nic nie stało już na przeszkodzie do ich przyjaźni, na której czarnowłosej naprawdę zależało.

Collingwood postanowiła tym razem być lepszą przyjaciółką. Było jej głupio, że puchon wcześniej nie widział w niej żadnego oparcia. Oczywiście, nie miał go też w swoim najlepszym przyjacielu, którego dotyczyła cała ta sprawa, co tylko wszystko pogarszała. Diana nie chciała nawet wyobrażać sobie jak samotnie musiał się z tym czuć. Tym bardziej wolała nie myśleć o tym, jak bolesne było kochanie kogoś, kto tego nie odwzajemniał przez tyle lat. Jej sytuacja sercowa oczywiście, też nie była szczególnie jasno wyklarowana, ale to nie była pora na myślenie o gryfonie, który nawet jej nie chciał. Teraz priorytetem był Aaron i odbudowanie z nim utraconego zaufania.

Ów gryfon, natomiast, siedział przy zupełnie innym stoliku, otoczony wianuszkiem swoich znajomych i był nie w najlepszym humorze. Kiedy Diana Collingwood, z którą nie rozmawiał na poważnie od dłuższego czasu, przysiadła się niespodziewanie do stolika puchonów, na dodatek tuż obok chłopaka, który jeszcze kilka tygodni temu wyznawał jej miłość – nie poczuł się szczególnie dobrze. Widząc jak odchylała swoją głowę, śmiejąc się głośno z jego żartów, czuł się tak jakby staranowało go właśnie stado rozpędzonych centaurów. Przy okazji sprawiając, że pękało mu serce.

– Patrzenie się nic ci nie da, wiesz? – powiedział George, widząc jak jego bliźniak zaciskał dłonie na sztućcach i wściekłym wzrokiem spoglądał na parę.

– Serio, George? Nie wiedziałem – prychnął mu w odpowiedzi. – Nic nie rozumiem, przecież mówiła że nie chce go znać i..

– Jest taka jedna sztuczka – przerwał mu brat, zanim Fred zdążył zagłębić się w spiralę negatywnych myśli i słów. – Nazywa się szczera rozmowa, słyszałeś kiedyś o tym?

Fred jedynie przewrócił oczami i wrócił do piorunowania ich wzrokiem.

– Jesteś jak dziecko, co boi się przyznać mamie że coś zbroiło – prychnął George prowokująco.

Młodszy bliźniak miał już szczerze mówiąc dosyć tego, jak Fred ciągle migał się przed rozmową z dziewczyną. Zupełnie tak, jak gdyby wyznanie jej uczuć było jakąś najstraszniejszą rzeczą na świecie. Przez to jego brat był humorzasty i coraz częściej przygnębiony.

George Weasley nie był największym fanem Diany Collingwood, ale z czasem przestała mu przeszkadzać. Widział jak szczęśliwy był z nią Fred, a tylko na tym mu zależało. Zresztą, nawet jeśli jego bliźniak miałby się na tym przejechać, George był zdania że to kolejne, istotne doświadczenie jakie trzeba zdobyć. A Fred z racji swojej natury lekkoducha, raczej nie miał do tego wcześniej okazji. Dlatego też, gdy teraz w końcu coś się w nim zmieniło, wcale nie było to łatwe.

– Jesteś wkurzający – westchnął w końcu Fred. – W porządku, porozmawiam z nią.

– Przyspieszony kurs dojrzewania, brawo – zaśmiał się George, ale Fred nie był już myślami z bratem.

Słowa niewypowiedziane | Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz