Rozdział 41

379 31 10
                                    

Diana nie musiała zastanawiać się ani sekundy dłużej. Niemal natychmiast odskoczyła jak oparzona, a na jej twarzy malowała się wściekłość. Nie radość, nie smutek, nie zdziwienie. Po prostu wściekłość. Odepchnęła od siebie rudowłosego gryfona, który wyglądał właśnie tak jakby zarobił patelnią w łeb i spojrzała się na niego rozwścieczona. Niewiele myśląc, odwróciła się i biegiem rzuciła w stronę obrazu Grubej Damy, słysząc za sobą jego wołania, ale nic do niej nie docierało. Głowa jej pulsowała, a kiedy słyszała za sobą jego kroki, niespodziewanie zatrzymała się i gwałtownym ruchem obróciła się w jego stronę.

– Nigdy przenigdy – wysyczała, ledwo opanowując się przed przywaleniem mu. – Nigdy mnie nie całuj, Weasley.

Widziała na jego twarzy zmieszanie, ale szczerze mówiąc mało ją to obchodziło. Chłopak otwierał usta, aby coś powiedzieć ale po chwili je zamknął i zwiesił głowę. Diana prychnęła ze wściekłości i pokręciła głową z niedowierzaniem.

– Do reszty Ci się w tym łbie popierdoliło – warknęła i równie szybko zniknęła z pokoju wspólnego gryfonów.

Collingwood dyszała ciężko w drodze do lochów. Nie przejmowała się tym, że ktokolwiek mógłby ją teraz złapać i wpakować na szlaban. Była zbyt wściekła na gryfona. Co on w ogóle sobie myślał?! Że może zrobić wszystko dla zachowania tych głupich pozorów?! Nie bez powodu zawsze dbała o to, żeby całowali się co najwyżej w policzek. Jak jeszcze wcześniej była nieco pijana, tak teraz cała ta sytuacja sprawiła, że Diana natychmiastowo otrzeźwiała.

Chciało jej się walić głową w ścianę, że ponownie nabrała się na to, że Weasley mógł być normalny. Może i podchodziło to pod jakąś paranoję, ale dziewczyna była święcie przekonana, że był to kolejny z jego żartów albo pokazów zadufanej osobowości. Była zła na cały świat, niego i na siebie. Na świat na to, że zmusił ją do tej cholernie idiotycznej znajomości z nim, na niego że w to wszedł i zachowywał się jak cholerny bufon, a na siebie za to że jakaś idiotyczna część jej myśli wcale nie uważała tego za coś złego. Wściekła rzuciła się na swoje łóżko i przywaliła pięścią w poduszkę. Dotknęła się palcami w wargi, na których jeszcze niedawno Fred Weasley złożył ten kretyński pocałunek. Przypomniała sobie te kilka sekund, gdzie ich usta były złączone i z przerażeniem stwierdziła, że nie wiedziała teraz czy by jej to przeszkadzało.

Fred Weasley natomiast czuł się jak kretyn. Nie wiedział, co sprawiło że zrobił to co zrobił. Miał chyba jakieś zaćmienie umysłu, co dobitnie uświadomiła mu reakcja ślizgonki. Wolałby teraz zapaść się pod ziemię, kiedy widział jak wściekła była. Nie rozumiał dlaczego jakiś dziwny impuls kazał mu to zrobić. Jakby myślał na trzeźwo, w życiu by się nie odważył. Twarz miał całą zaczerwienioną, w kolorze podobnym do jego włosów i czuł się jak skończony idiota. Ze spuszczoną głową przepychał się przez tłum uczniów, w stronę swojego dormitorium, kiedy nagle jego bliźniak złapał go za ramię.

– Gdzie Collingwood? – spytał wyraźnie upity i radosny George.

– Och, cieszę się że się tak super dogadaliście, ale twój bliźniak jest skapcaniałym pajacem i już jej nie ma – powiedział rozgoryczonym głosem, nie chcąc patrzeć bratu w oczy.

– Freddie, co zrobiłeś?

– Wolisz nie wiedzieć. – burknął. Sam bym wolał nie wiedzieć.

Gryfon nie wiedział dlaczego dał się wciągnąć w jakiś głupi impuls. Przecież to była Collingwood! Może i porozmawiali ze sobą kilka razy w cywilizowany sposób, ale... to nadal była Collingwood. Po prostu nie mógł jej się oprzeć, kiedy wyglądała tak ładnie i beztrosko. Nie chciał myśleć o tym, że George faktycznie mógł mieć rację. Przecież Fred Weasley się nie zakochiwał ani nie odczuwał zauroczenia, a już na pewno nie względem jakiejkolwiek ślizgonki. Po prostu nawet lubił spędzać z nią czas. I nie była przecież brzydka. Zapomniał się. Zapomniał się i tyle, a na dodatek był pijany. Przecież nie mógł czegokolwiek do niej poczuć. Chociaż na wspomnienie o pocałunku naprawdę czuł, że chciał to zrobić, przez co całkowicie się już gubił. W końcu Fred położył się z kompletnym mętlikiem w myślach, a Diana Collingwood nie chciała wyjść z jego głowy.

Słowa niewypowiedziane | Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz