Rozdział 16

494 34 9
                                    

Diana Collingwood zaszyła się w bibliotece licząc na chociaż krótką chwilę spokoju. Codzienne spędzanie czasu w Weasleyem sprawiało, że ślizgonka czuła się jakby powoli odchodziła od swoich zmysłów. Zaledwie w przeciągu jednego tygodnia chłopak zdążył pokłócić się z nią czternaście razy i zaproponować jej pójście do łóżka jedynie trzy razy więcej. Sama to tak naprawdę sobie zgotowała, ale teraz każdą wolną chwilę musiała przeznaczać albo na naukę albo na spędzanie czasu ze swoim wrogiem. Październik zapowiadał się wprost genialnie.

Odkąd atmosfera w dormitorium ślizgonki była praktycznie do pocięcia nożem, Diana Collingwood zaczęła spędzać więcej czasu w bibliotece. Miejsce to miało też taki plus, że dziewczyna była święcie przekonana że Fred Weasley nawet nie wiedział gdzie ono się znajduje. Szczerze wątpiła, że chłopak potrafi czytać. Oznaczało to, że mogła w spokoju się uczyć, bez obawy że pewien rudowłosy gryfon przyjdzie tu i zacznie nękać ją swoimi kretyńskimi tekstami. Im więcej czasu z nim spędzała, tym bardziej czuła że zrobi mu zaraz jakąś krzywdę. Denerwowało ją w nim dosłownie wszystko. Od jego wyrazu twarzy, po głos, a już szczególnie sposób bycia. Nie była tylko przekonana czy Cassius kupił jej bajkę o wielkiej miłości, co także ją męczyło. Owszem, Warrington chodził poddenerwowany bardziej niż zwykle, ale nadał afiszował się swoją nową dziewczyną na oczach Diany, co niemal doprowadzało ją do płaczu.

Wraz z końcem września nauczyciele przestawali się z nimi cackać i zadawali coraz to więcej zadań domowych. Diana poważnie podchodziła do kwestii swojej edukacji i nie zamierzała odpuszczać ani jednego wypracowania i ćwiczenia. Już i tak przez całą sytuację z Warringtonem opuściła trochę zajęć, przez co gnębiły ją lekkie wyrzuty sumienia. Gdyby tylko nie reagowała tak emocjonalnie może nie musiałaby teraz nadrabiać materiału z zaklęć. Zależało jej na dobrych stopniach, bo między innymi tego wymagała od niej matka. Właśnie, matka. Przez to całe zamieszanie związane z jej miłosnymi perypetiami Diana zrzuciła na drugi plan swoją sytuację rodzinną.

Od czasu mistrzostw w Quidditchu dziewczyna nadal nie miała żadnego kontaktu ze swoją rodzicielką. Zastanawiała się o co mogło w tym wszystkim chodzić. Nie pojawiła się tak jak obiecała przed 1 września. Na dodatek w jej głowie wciąż dźwięczało wspomnienie jej matki na polu namiotowym, a potem wszystkie te dziwne wydarzenia wokół. Jedno było pewne. Winona Collingwood skądś wiedziała o tym co zdarzyło się na następny dzień. Wiedziała co w planach mieli prawdopodobnie dawni Śmierciożercy. Nastolatka nie wiedziała jednak ile wspólnego z nimi mogła mieć faktycznie jej matka. Odrzucała od siebie każdą myśl o tym. Może i Winona była surowa i uwielbiała gderać o czystości krwi, ale przecież nie wierzyła w to, że mogła mieć coś wspólnego z poplecznikami Sami Wiecie Kogo. Zresztą on nie istniał. To wszystko było pewnie tylko głupim zbiegiem okoliczności.

– Nie zapisałaś nic od 15 minut. – z zamyślenia wyrwał ją dziewczęcy głos. – Jeśli chcesz mogę pomóc Ci z tym wypracowaniem.

Diana podniosła wzrok znad kartki i spojrzała na Helenę. Od czasu ogłoszenia ich udawanego „związku" dziewczyna znowu spędzała czas z Hayes. Stwierdziła, że jakaś sympatyczna twarz poza Aaronem może być przydatna. Zwłaszcza, że puchon ostatnio albo jej unikał albo był faktycznie bardzo zajęty. Zastanawiała się czy tym razem też raczył poinformować jej brata o tym wszystkim bez jej zgody. Gdyby tylko Kieran dowiedział się co się dzieje, pewnie od razu próbowałby ją odwieść od tego planu. Chłopak był puchonem z krwi i kości. Szczery, pomocny, lojalny. Nie lubił kręcenia, co znacznie ich różniło. Był też o wiele bardziej lubiany niż dziewczyna, co zawdzięczał sobie swoim talentem do Quidditcha i jego przyjaznym nastawieniem. Kiedy uczęszczał do Hogwartu jedynymi osobami, które go nie lubiły byli rzecz jasna ślizgoni.

Słowa niewypowiedziane | Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz