Rozdział 17

462 33 9
                                    

Diana rozciągnęła się wygodniej na żółtej kanapie w pokoju wspólnym puchonów, przez co zwróciła na siebie zaniepokojony wzrok kilku uczniów domu borsuka. Na tym etapie była już tak przyzwyczajona do ludzi posyłających jej różne spojrzenia , że nie robiło to na niej większego wrażenia. Odkąd tylko dostała się do Hogwartu jej brat i jego przyjaciel, który właśnie siedział w fotelu obok pozwalali jej tu przesiadywać ile tylko chciała. Collingwood dobrze pamiętała pierwszy raz jak pojawiła się w pokoju Hufflepuffu, jako 11 letnia dziewczynka, zapłakana po tym jak Violet dokuczała jej z powodu starszego brata puchona. Już wtedy była zołzą. W takiej sytuacji starsi od niej Kieran i Aaron pocieszyli ją i załatwili jej gigantyczną porcję lodów waniliowych w ramach rekompensaty.

Aaron Murphy z reguły nie wtrącał się zbytnio w wybory życiowe oraz decyzje młodszej siostry jego najlepszego przyjaciela, ale tym razem kiedy pojawiła się w sobotnie południe w ich pokoju wspólnym, przynosząc ze sobą całą serię żalów na temat Weasleya, nie mógł się powstrzymać. Przy każdej możliwej okazji nie omieszkiwał się przypomnieć jej, że od początku uważał ten pomysł za szczeniacki. Wiedział, że było jej przykro po zerwaniu z Warringtonem, ale przecież ten idiota nie był tego wszystkiego wart. Na jego oko Collingwood, mimo swoich humorków zasługiwała na kogoś zupełnie lepszego.

– No i zostawia mi jakiegoś durnego cukierka i próbuje mnie otruć! – dokończyła opowiadanie swojej historii, a Aaron spojrzał na nią z politowaniem.

– Nie sądzę, żeby...

– Żeby chciał mnie zatruć? No tak, bo Gwiazdka przyszła szybciej i wszyscy się uwielbiamy. – dokończyła z ironią w głosie.

Chłopak pokręcił głową z niedowierzaniem. Dziewczyna zawsze lubiła dramatyzować, ale tym razem sama wpakowała się na takie pole minowe.

Choć ślizgonka nie miała najmniejszego zamiaru znowu spowiadać się Aaronowi ze swoich problemów sercowych i tęsknoty za Cassiusem, cieszyła się z obecności chłopaka. Czuła się przy nim komfortowo, a dodatkowo udowodnił jej swoją lojalność. Nigdy w sumie nie przypuszczała, że kiedykolwiek zbliży się do niego na tyle, żeby gawędzić jak przyjaciele, a tu proszę. Wystarczyło tylko, żeby jej brat skończył szkołę.

– Nie wiem co zrobię jak skończysz Hogwart w tym roku. – westchnęła zmieniając temat. Murphy i tak już wystarczająco nasłuchał się o Weasleyu. – Chyba będę musiała zakumplować się z Jęczącą Martą.

Chłopak roześmiał się, a dziewczyna lekko się uśmiechnęła. Takie czułości z jej strony były rzadkością, zatem Murphy czuł się nawet zaszczycony.

– Żałuję tylko, że Dumbledore odwołał turniej Quidditcha. – powiedział z rezygnacją. – Nie zdobędę go nawet po raz ostatni.

Razem z jej bratem chłopcy byli fanatykami tego sportu.

– Zawsze możesz się zgłosić do tego całego Turnieju Trójmagicznego. – rzuciła Collingwood z niesmakiem. Nie wiedziała dlaczego, ale perspektywa tego wydarzenia napawała ją niepokojem.

– To nie dla mnie. – chłopak machnął ręką. – Zresztą znam innego chętnego.

Dziewczyna uniosła brwi w zdziwieniu i spojrzała na niego wyczekująco. Dobrze było tak po prostu luźno ze sobą porozmawiać na przyziemne tematy. Po tych kilku tygodniach w końcu mogła odpocząć od udawania i poczuć się jak normalna uczennica.

– Cedrikk Diggory. – wyszeptał chłopak, wskazując ręką na chłopaka, który właśnie siedział roześmiany pod oknem i grał w czarodziejskie szachy. – Cholernie dobry szukający, wszyscy go lubią, nie widzę lepszego reprezentanta szkoły.

Słowa niewypowiedziane | Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz