Rozdział 75

349 32 32
                                    

Diana stanęła pełna obaw, przed drzwiami do męskiego dormitorium puchonów. Cedrik zapewnił ją, że Murphy tam będzie i prawdopodobnie nie będzie się jej spodziewał. Nie była przekonana, czy dzisiejszy dzień był odpowiednim na takie rozmowy. Zresztą sama nie wiedziała, czego powinna się spodziewać po tej rozmowie. Aaron zamierzał rzucić się na kolana i błagać ją o przebaczenie? Powiedzieć jej, że się odkochał? Tłumaczyć się, że zmyślał? Ta opcja była pewnie najbardziej prawdopodobna, ale Collingwood nie była pewna czy mu uwierzy. Z drugiej strony, ten dzień zapowiadał się źle, a nie mogła unikać Aarona przez całą wieczność. Prędzej czy później, znając życie chłopak zjawiłby się w ich domu, odwiedzając Kierana. Wtedy wszystko wyszłoby jeszcze gorzej, bo albo musiałaby udawać przed bratem że wszystko jest w porządku, albo tłumaczyć się z tego dlaczego nie jest. A szczerze mówiąc, wolała aby starszy brat wcale się w to nie mieszał.

Wzięła głęboki wdech i pchnęła drzwi do dormitorium. Niemal od razu pożałowała, że nie zapukała.

– Cholera! – krzyknęła odruchowo, zasłaniając sobie oczy. – Murphy, błagam Cię, ubierz się!

Ułamek sekundy wystarczył, żeby dziewczyna zobaczyła o centymetr za dużo. Zapragnęła uciec stamtąd, tak szybko jak tylko tam weszła.

– Co do cholery?! – wrzasnął głośniej chłopak, rzucając się za swoje łóżko po ubrania. – Diana?!

Aaron Murphy pośpiesznie naciągał na siebie ubrania, a jego twarz przybrała szkarłatny odcień. Nie wiedział czy stresowała go bardziej sytuacja, w jakiej go nakryła czy może sama jej obecność.

– Co do.. Co? – powtarzał gorączkowo chłopak, naciągając na siebie spodnie.

– Czy jesteś ubrany? Proszę, powiedz że jesteś ubrany – zaklinała Diana, zaciskając mocno powieki.

– Co ty tu robisz?! – spytał w panice.

– Co TY robisz?! – krzyknęła głośniej dziewczyna.

– Ja.. Spędzam swój wolny czas! – odkrzyknął jej zza kotary. – We własnym dormitorium!

– Cholera, nago?! – wybuchła ślizgonka, czując się równie zażenowana co Aaron.

– To moje dormitorium!

– Każdy mógł tu wejść! – wykłócała się z nim.

– Ludzie w zwyczaju pukają! – odkrzyknął jej Murphy, zapinając ostatnie guziki swojej koszuli.

– Naucz się zamykać drzwi!

– A ty pukać – odparł Murphy, już trochę spokojniej. Nadal nie pozbył się jednak czerwonych wypieków z twarzy – Jestem ubrany, już.

Kiedy chłopak to powiedział, Collingwood otworzyła niepewnie oczy, bojąc się co jeszcze mogła zobaczyć. Mimo to, dormitorium chłopaka wyglądało całkowicie normalnie. Diana miała zniesmaczoną i bardzo mocno zawstydzoną minę i za wszelką cenę unikała kontaktu wzrokowego z puchonem. Z pewnością nie tak wyobrażała sobie początek ich rozmowy.

– Jesteś dewiantem – powiedziała, żeby wyładować swoje napięcie. Nie chciała stać niezręcznie w wejściu, więc szybko podeszła do łóżka po swojej prawej stronie i na nim usiadła.

Widząc jak rozglądała się po pomieszczeniu, Aaron zaczął panikować. Czym prędzej rzucił się do swojego łóżka, ale podmuch wiatru zwiał z niego wszystkie papiery, jakie się na nim znajdowały, przykuwając jej uwagę.

– Przyszłaś mnie tu tylko poobrażać, czy co? – spytał, usiłując zająć jej głowę czymś innym i pośpiesznie upadł na papiery.

Diana jednak była szybsza i udało jej się chwycić jeden papier. Była to magiczna fotografia, przedstawiająca jej brata Kierana i Aarona, obejmujących się po meczu. Nie byłoby w tym nic dziwnego. W końcu chłopcy byli najlepszymi przyjaciółmi. Gdyby nie fakt, że..

Słowa niewypowiedziane | Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz