XXVII

37 2 0
                                    

*Rankiem zaczeła jednak odczuwać dolegliwości w tej nieszczęsnej lewej nodze. Ale nic to dzień jak co dzień, trzeba wstać i... O kurwa Miami! ... Było pierwszym co pomyślała zerkając na zegar, wskazywał on 12:31...Czyli to nie ranek... Nagle rozległ się dzwonek do drzwi "Idę" Krzyknęła poprawiając szlafrok*

Freddie : Skarbie ty jeszcze w piżamie?

Ewa : Zaspałam.

Freddie : Przywiozłem ci tekst 'Don’t Stop Me Now" biuro EMI będzie chciało konkretów. A i mam też twoje dzieciaki.

Ewa : Polonia, Lissa, mój Boże tak bardzo tęskniłam, chodź, zrobię ci śniadanie.

Freddie : o wpół do pierwszej?

Ewa : No to obiad.

Freddie : Wolę jakiś alkohol .

Ewa : Moët et Chandon?

Freddie : Zawsze.

Ewa : Jest w kredensie, nalej sobie kochanie, przebiorę się i wracam.

*Wróciła ubrana w jeansowe dzwony, czarny welurowy golf z rozkloszowanymi rękawami i ciężkie buty.*

Freddie : Będzie ci pasować (rzucił w nią swoim futrem)

Ewa : Dzięki (założyła je poprawiając przed lustrem, dodała jeszcze brązowe okulary przeciwsłoneczne, aby dopełnić stylizację)

* O 14:20 wyszła z domu, auto dalej miała niesprawne, więc na miejsce musiała dotrzeć komunikacją miejską, nie zwracała uwagi na ciekawskie spojrzenia współpasażerów, wysiadła na przystanku i wtedy właśnie zorientowała się, że to nie ten, pomyliła się o dokładnie jeden, a zegarek na ręce wskazywał 14:54 , zaczeła więc biec na miejsce, ignorując uciążliwy ból w nodze, ze świadomością że za cholerę nie zdąży, wtem jej oczom ukazała się taksówka na końcu uliczki. "Pod EMI, płacę podwójnie" Rzuciła wpadając do auta i zamykając za sobą drzwi. Kierowca zmierzył ją wzrokiem, ale przekęcił kluczyk w stacyjce i ruszył. *

Kierowca : Przepraszam (zaczepił ją gdy już miała wysiadać), ale czy Roger?

Ewa : Proszę?

Kierowca : Roger Taylor?

Ewa : Nie (zaśmiała się ) Ewa Branicka miło mi.

Kierowca : Najmocniej przepraszam...

Ewa : Nie szkodzi, ile za przejazd.

Kierowca : 8£ .

Ewa : Proszę, miłego dnia.

Jim Beach : Rog? Gdzie Evie?

Ewa : Nie, co z wami jest nie tak, mam tylko ciemne okulary i futro Freda. (Mówiąc to zdjeła okulary)

Jim Beach : Przepraszam, z daleka wyglądałaś jak on.

Ewa : To ja przepraszam, spóźniłam się.

Jim Beach : Już dobra tylko 5 min, przy chłopakach to nic, a i tak musimy jeszcze za kimś poczekać.

Ewa : Okej, palisz? (Zapytała wyciągając paczkę mentoli)

Jim Beach : Nie, dzięki.

*Tak miną kolejny kwadrans po którym, polka z irytacją zaczeła wertować trzymany przez siebie plik papierów. *

Ewa : Ile jeszcze na Boskie rany?

Jim Beach :  Już jest, poznajcie się to jest...

Ewa : Paul Printer...

(Nie) ukoronowanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz