XXXVII

32 2 0
                                        

*  Za pięć trzynasta, a od tego cholernego śniegu oboje byli kompletnie przemoczeni. Ewa wpadła do domu rzucając w kąt kozaki i ociekający wodą płaszcz, za nią wszedł Freddie, który zrobił dokładnie to samo. Wyjęła z szafy jeden ze swoich ulubionych swetrów : golf w odcieniu butelkowej zieleni, oraz jedne ze swoich szerokich, męskich skórzanych spodni i podała je wokaliście. Sama natomiast założyła satynową koszulę, również męskie garniturowe spodnie luźno przewiesiła przez szyję krawat niczym zwykły szalik. Przy toaletce zrobiła szybki makijaż. Jak zwykle dość mocne kreski i krwisto czerwone usta. *

Freddie : Zrób mi kreski.

Ewa : Sam lepiej  potrafisz.

Freddie : Ale ja chcę żebyś ty mi zrobiła.

Ewa : No dobra (chwyciła go za ramię i postawiła przed toaletką,wprawnym ruchem malując czarne kreski)

Freddie : Dziękuję kochanie.

Ewa : Wychodzę , widzimy się w studio, wieczorem. Tylko błagam cię nie spal mi domu i zamknij drzwi na klucz. (Krzyknęła zakładając ciężkie wojskowe desanty)

*Kiedy dostała się pod biuro EMI, Miami już na nią czekał. W drzwiach do gabinetu minęli się z jakąś grupką studentów. Ewa zdjeła skórzany płaszcz wyjmując z kieszeni papierosy mentolowe i zapalniczkę. Usiadła na kanapie zaciągając się dymem. Jim zajął miejsce obok. *

Roland : witajcie Jim przyjacielu whisky? A to Pani manager Queen, o ile mnie pamięć nie zwodzi. Też ci nalać?

Jim Beach : Dzięki.

Ewa : proszę.

Roland : Oferta z "Jazzem " Dalej aktualna pani manager.
Przypomnieć pani warunki?

Ewa : Cóż stanowczo odmówię. (W tej sekundzie wylała zawartość szklanki na siedzącego za biurkiem faceta.)

Roland : Jak śmiesz! Teraz muszę się przebrać! ( krzyknął wychodząc)

Ewa : Miami pomóż mi.

Jim Beach : Czego szukamy?

Ewa: Kliszy i kaset. Sprawdź biurko, ja sprawdzę regał.

Jim Beach : Mam coś, a ty?

Ewa : Ja też. Daj mi to szybko, on tu idzie.
(Nie mając miejsca w kieszeniach wepchnęła sobie kliszę w buty. A kasety schowała w marynarce Jima. )

Roland : Idiotko i po co ty to zrobiłaś?

Ewa : Miałam taki kaprys , wychodzimy dzięki do widzenia.

Jim Beach : Chodź teraz do recepcji, umówić spotkanie z kimś innym. W ogóle straszny palant.

Ewa : witam Ewa Branicka, jestem managerem zespołu Queen. Czy miałby czas nas przyjąć jakiś bardziej kompetentny przedstawiciel niż pan Roland Roy.

Recepcjonista : Joseph September, gabinet numer 2 . Pozwolą państwo, że państwa odprowadzę.

Jim Beach : Dobrze.

Ewa : Dziękujemy.

Recepcjonista : Panie September, pani Branicka i Pan eeee...

Jim Beach : Nazywam się Jim Beach.

Ewa : chyba już coś ustaliliśmy Miami.

Jim Beach : Jezu! Jakiś gościu stwierdził że mam nudne imię.

Ewa : To jest Miami Beach. A po drugie Freddie nie jest jakimś randomowym gościem.

Joseph : A myślałem że to ja mam zrąbane nazwisko. Przepraszam...co państwa do mnie sprowadza?

Ewa : Panie Wrzesień...

Joseph : Jaki znów "wrzesień", co to w ogóle jest ?

Ewa : To September po Polsku, nie istotne, jestem managerem zespołu Queen.

Joseph : Queen powiadasz.

Ewa : Przychodzę jako wybawienie dla EMI, z nowym cudownym albumem "Jazz" Taki będzie nosił tytuł, ale niech się pan nie boi, to dalej rock w królewskim stylu. Panie Wrzesień ... Przepraszam, to znaczy September... Niech pan spojrzy na te teksty. (Ostentacyjnie rzuciła na blat tekst "Don't Stop Me Now" i "More of That Jazz" Sama również usiadła na biurku wkładając do ust papierosa mentolowego. )

Joseph : "All you're given is what you've been given" Czy to ma jakikolwiek sens?

Ewa : Interpretację pozostawiamy odbiorcy.

Joseph : Podjąłem decyzję, Pani Ewo, Panie Jimie? Miami? A z resztą... Wydajemy to! Gratulacje!

Ewa : Dziękuję bardzo, byłby pan głupi gdyby odmówił.

Joseph : Wiem, miłego dnia.
Jim Beach : Wzajemnie.

*40 min później Ewa była już w studio, z radością poinformowała chłopaków o sukcesie zarówno w kwestii albumu jak i o zdobytych kliszach i kasetach. *

Roger : KOCHAM CIĘ EVIE! NAWET NIE WIESZ JAK BARDZO CIĘ KOCHAM! ALE I TAK JESTEŚ CHOLERNĄ IDIOTKĄ! WIESZ ILE RYZYKOWAŁAŚ?! (Wrzeszczał do ucha przyjaciółki)

Ewa : Blondyneczko spokojnie, bo od tego falsetu zaraz wszyscy tutaj ogłuchniemy.

Freddie : Ewcia ma rację, oszczędzaj te swoje piski dla Briana. Kochanie Ewy nie kręcą twoje jęki. Z tego co wiem w ogóle nie pociągają jej kobiety. Mimo iż sprawia wrażenie jednej wielkiej chodzącej tęczowej flagi, jest hetero. Swoją drogą mnie też to dziwi. Ewaaaa jesteś pewnaaaa?

Ewa : Nie, wiesz ty co, udaję.

Roger : Ale ja jestem FACETEM!

Freddie : Ktoś coś słyszał?

Ewa : Jakby gdzieś przeciąg....

Brian : Albo deszcz zacinał.

Freddie : To jak zbieramy się? Po drodze wstąpimy do Ewy i się ogarniemy co wy na to?

Ewa : Jasne zapraszam kochani.

*20 minut później wszyscy siedzieli w sypialni Ewy, podczas kiedy ta ostania szukała im outfitów ze swojej szafy. Mieli to szczęście że mimo eleganckiego wizerunku Ewka nosi zazwyczaj męskie spodnie. Tak więc kolejno Freddie zamiast wcześniejszego golfa otrzymał satynową czarną koszulę którą zostawił rozpiętą w zestawie do skórzanych spodni i czerwonej bandany ,zawiązanej po francusku. Bri dostał jeansowe dzwony wzorzystą, zwiewną bluzkę z rozkloszowanymi rękawami i czarną kamizelkę w cieniutkie jasne paski. John dostał spodnie garniturowe od kompletu z tamtą kamizelką, żółty luźny t-shirt i skórzaną katanę z klamrą. Roger natomiast wyjęty z dna szafy luźny, tęczowy sweter z golfem i czarne skórzane dzwony. Ewa założyła bardzo luźną o co najmniej 4 rozmiary za dużą koszulę w granatowe paski, białe marynarskie spodnie i marynarkę z poduszkami na ramionach, przez to wszystko jej sylwetka  wyglądała na bardziej męską. Mocno wykonturowała żuchwę i kości policzkowe, nałożyła na usta nieco korektora aby optyczne je zmniejszyć, ale gigantycznych kresek nie mogła sobie odpuścić. Całość wyglądała bardzo dobrze. Ewa z natury była dość wysoka. Biodra świetnie tuszowały spodnie rozkloszowane na całej długości nogawki. Biustu nigdy nie miała jakiegoś dużego, tym lepiej bo wystarczył stanik bez fiszbinów, za duża koszula i marynarka aby go ukryć. Długie włosy w "gejowskich" Środowiskach nie stanowiły problemu. To oznacza, że byli już gotowi do wyjścia. *

Freddie : Evie?

Ewa : Tak.

Freddie : Przystojny z ciebie facet.

Ewa : Wiem... To jak idziemy?

(Nie) ukoronowanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz