XLIII

30 2 0
                                        

Ewa : No kurwa! Co jest z tym aparatem. (Przeklęła rzucając sprzęt na łóżko)

John : Ewa nie rzucaj nim, jak chcesz to zobaczę co się stało.

Ewa : O Widzisz i nareszcie działa, wystarczyło nim pożądnie jebnąć. To ruski sprzęt, on jest wręcz pancerny... Nie, to jest chujowe, kadr do dupy, światło za ostre. Fred weź prześcieradło i powieś je w oknie.

Freddie : Na karniszu?

Ewa : Takk.

Brian : ale przecież mamy zasłony.

Ewa : Wiem ale chcemy, miękkie światło, taki pozorny zachód słońca, a nie ciemności Egipskie. Niech ktoś kupi czerwone róże i trzeba przynieść z salonu poduszki.

Clare : Pójdę po te róże, ile ich wziąć?

Ewa : Tyle ile będzie, weź portfel Freda, jest w płaszczu na korytarzu, ja swój zostawiłam w domu.

Freddie : Aha!

Ewa : Później się rozliczymy, a teraz biegiem po te poduszki.

Freddie : Ja idę z Clare.

Ewa : Aha.

Freddie : Żeby chociaż te róże za mój hajs były ładne

*Po tych słowach, oboje wyszli z mieszkania, pojechali autem Clare do najbliższej kwiaciarni. Ta nazywała się "royal rose gardens"."Brzmi obiecująco", pomyślał Freddie, otwierając drzwi. Przy ladzie stała niska brunetka w okularach. Kobieta wyglądała na oko na jakieś 40-45 lat, nosiła zielony fartuch z logo kwiaciarni, miała włosy spięte klamrą, zajmowała się właśnie układaniem jakiegoś bukietu. Podniosła wzrok aby powitać klientów. *

Kwiaciarka : Dzień dobry, czym mogę służyć?

Clare : Potrzebujemy ciemno-czerwonych róż.

Kwiaciarka : Oczywiście, już podaję, a ile sztuk?

Freddie : A ile pani ma?

Kwiaciarka : Mam ich 216 .

Freddie : W takim razie poprosimy 216 tych pięknych róż.

*W czasie gdy kobieta zawijała róże papierem po 25 sztuk, uwagę Clare zwrócił stojący na regale między krasnalami ogrodowymi, a nasionami, karton były w nim różne Flagi, Brytyjskie, Amerykańskie, Francuskie, Pirackie, z logo "The Beatles" I tęczowe. *

Kwiaciarka : Czy to będzie wszystko ?

Clare : Proszę doliczyć te trzy flagi.

Kwiaciarka : (mierząc wzrokiem klientów) no cóż, aż mi wstyd takie rzeczy sprzedawać.

Freddie : Przepraszam bardzo , ile płacimy?

Kwiaciarka : 246£

Freddie : Proszę, miłego dnia.

*Kiedy weszli na korytarz, pierwszym co usłyszeli, był zirytowany głos Ewy, męczącej się z wybrakowanym kadrem. *

Freddie : Evie, kochanie, mamy dla ciebie dwie dobre wiadomości. Po pierwsze, mamy 216 róż, po drugie proszę, to dla ciebie (rzucił w nią flagą) dla was też mamy gołąbeczki, i nawet sobie kupiłem.

Ewa : A po cholerę mi 5 metrowa tęczowa Flaga?

Freddie : bądź kreatywna.

Ewa : Dzięki, stary. Dobra to lecimy z tym, te 16 róż porwijcie na płatki, z reszty trzeba zrobić jeden ogromny bukiet.

Clare : Zadowolona?

Ewa : wreszcie to wszystko jakoś wygląda. Rog, skup się, usiądź na łóżku z bukietem.

Roger : Tak?

Ewa : Spójrz w obiektyw, dobrze, teraz na Bri, wspaniale. Ok, ty usiądź tam z nim (popchnęła gitarzystę na łóżko) Ale nie tak, Roger odłóż kwiaty, wejdź mu na kolana, na mnie proszę, zajebiście i teraz spójrzcie sobie w oczy. Bosko i pocałunek . Idealnie. Połóżcie się.

Brian :  Jak?

Ewa : Normalnie, przytul go i się połóż, oczy zamknięte, śpicie. Dobra, mamy to, chwila przerwy. Deaky pomóż mi.
John : Co jest, zdejmij to prześcieradło i powieś flagę.

Clare : Gejowskie, ale zajebiste.

Ewa : Wiem. Zapraszam moich modeli pod okno. Ta różnica wzrostu, jest cudowna.

Roger : Jeb się, tania blond dziwko.

Ewa : Po pierwsze, nadal nie mam z kim, a po drugie, sorry stary ale to ty teraz robisz za blond tanią dziwkę Briana.

Roger : Nienawidzę cię Ewa.

Ewa : Wiem że mnie kochasz. A teraz proszę się przytulić. I to to ja rozumiem, pocałunek raz, cudownie, Bri pocałuj go w szyję. Ok mam, i jeszcze na koniec weź go na ręce. Zajebiście wyszło. Teraz miejmy nadzieję że ten gówniany aparat nie gubił ostrości.

Freddie : Podziękujcie nam za zmienienie waszego pokoju w burdel i za to że teraz w oknie macie tęczową flagę.

Roger : Taa, już was kurwa w podzięce całuje.

Clare : Ten kostium jest zboczony ale genialny.

Ewa : Wiem, jezu z tego co widzę to zdjęcia są świetne, wywołam je i wam przyniosę. Będę za kilka godzin.

John : Gdzie idziesz?

Ewa : Jadę do ciemni fotograficznej, chcę te zdjęcia na papierze. Jak poproszę Felixa, mojego znajomego to zrobi mi to od ręki i zdjęcia będą w kolorze, a o to chodzi.

John : Mogę jechać z tobą?

Ewa : Jasne że tak.

*Po jakiś 30 min byli już na miejscu, weszli do kamienicy, dzwoniąc do drzwi z dużym numerem 9 i napisem głoszącym "Studio Fotograficzne/Ciemnia Fotograficzna/Fotograf" Otworzył im +/- 20 letni chłopak. Miał bardzo długie jasno-brązowe włosy ,lekki zarost, uśmiechał się. Johnowi przyszło na myśl że wygląda całkiem jak Pan Jezus. *

Felix : Cześć Ewka, przepraszam ale czy John Deacon ?

John : Miło mi.

Felix : O Jezu! O Jezu Chryste! Mogę Umierać!

Ewa : Spokojnie, młody, John przyjechał ze mną, jestem managerem Queen.

Felix : "Młody" powiedział rocznik 56.

Ewa : Zgadza się panie rocznik 58. Deaky Felixa poznałam zaraz po przyjeździe,on świetnie mówił po rosyjsku, bardzo mi pomógł,jest waszym fanem, zwłaszcza twoim, gra na basie odkąd będąc u mnie, pierwszy raz usłyszał "A Night At The Opera"

John : Ojej, to bardzo urocze.

Felix : Przepraszam... Panie...

John : Jaki panie, mów mi po imieniu dobrze?

Felix : Jasne, chciałem prosić wiem nie wypada, ale... Mógłbyś mi się podpisać na gitarze basowej, albo pozwolisz sobie zrobić zdjęcie ?

John : Albo? Jeśli chcesz, mogę i to i to.

(Nie) ukoronowanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz