LIX

37 2 0
                                    

Ewa : Jesteśmy pod studiem, wysiadaj.

Freddie : Co? Dlaczego?

Ewa : Wysiadaj.

Freddie : Ewa!

Ewa : Do cholery nie mam czasu, wysiadaj.

Freddie : Nie możesz mnie wyrzucić.

Ewa : To moje auto. Wysiadaj.

Freddie : Ewa!

Ewa : Nie krzycz na mnie, nie masz prawa.

Freddie : Jesteś moim managerem!

Ewa : Nie twoim tylko Queen to raz, a dwa co mi zrobisz? Zwolnisz mnie ?

Freddie : Igrasz z Ogniem.

Ewa : Zamknij się i wysiadaj.

Freddie : Ewa co się z tobą dzieje!

Ewa : Fred, nie mam czasu ani nastroju ok, wysiadaj do cholery z mojego pieprzonego auta.

Freddie : Ale Evie...

Ewa : Chcesz szukać kogoś na moje miejsce ? Spoko.

Freddie : Nie! Nie rozumiem twojej postawy! Wytłumacz mi, co spieprzyłem?

Ewa : Porozmawiajmy jak wrócę, wysiadaj.

Freddie : ok wygrałaś, ale martwię się, obiecaj że będziesz bezpieczna.

Ewa : Obiecuje. Pozdrów chłopaków i albo zróbcie próbę sami, albo czekajcie, za kilka godzin wrócę, wieczorem idziemy do  Marquee.

Freddie : ok, kocham cię.

Ewa : Ja ciebie też.

*Pojechała do domu Jima, na całe szczęście miała klucze, zaczeła uporczywie rozglądać się w poszukiwaniu dokumentów, wreszcie w jednej z szuflad kredensu znalazła dokumentację medyczną i inne potrzebne papiery, zaczeła wydzwaniać do okolicznych szpitali, trafiła dopiero za 3 razem.*

Recepcjonista : Jest u nas pacjent o takim nazwisku, a kto pyta?

Ewa : Jestem jego... Młodszą siostrą jego matki.

Recepcjonista : Więc jest pani jego ciotką?

Ewa : Zgadza się.

Recepcjonista : Przepraszam że zapytam, ale brzmi pani bardzo młodo, jakby była pani maksymalnie w wieku naszego poszkodowanego, a jest pani siostrą jego matki, ile ma pani lat?

Ewa : 45 i zaraz umrę ze starości wie pan.

Recepcjonista : Dałbym pani maksymalnie 30.

Ewa : Cóż dziękuję, czy mogę przywieźć dokumentację Jima?

Recepcjonista : Bylibyśmy wdzięczni.

Ewa : Będe za 30 minut.

Recepcjonista : Czekam na Panią w recepcji .

Ewa : A jak się pan nazywa?

Recepcjonista : Edmund Jenkins.

Ewa : dziękuję do widzenia.

*minęło trochę więcej czasu niż myślała, przez korek w centrum miasta, do szpitala dotarła prawie po godzinie , na recepcji siedział młody chłopak, najpewniej w jej wieku, miał czarne dredy i bandanę na głowie, nosił koszulkę z logo The Beatles, dzwony w kwiaty i jasnozielone tenisówki, na wierzchu miał rozpięty fartuch medyczny*

Ewa : Dzień dobry.

Edmund : To Pani, Pani Ewo, Jezu jaka Pani jest śliczna, naprawdę wygląda pani na bardzo młodą.

Ewa : Cóż dzięki, jak mówiłam zaraz umrę. Proszę oto dokumenty. (Podała teczkę recepcjoniście) czy mogę zobaczyć się z Jimem?

Edmund : Jest nieprzytomny, ale proszę, zaprowadzę panią.

Ewa : Dziękuję, on z tego wyjdzie, prawda?

Edmund : Musi Pani rozmawiać z lekarzem, ale z tego co mi wiadomo tak.

Ewa : Cóż mam taką nadzieję.

Edmund : Bardzo Pani współczuję (kładzie rękę na jej ramieniu) a może przejdziemy na ty? Edmund (podaje jej rękę)

Ewa : Ewka.

Edmund : Ewa śliczne imię pięknej kobiety...tak... Co robisz wieczorem?

Ewa : Pewnie będe w Marquee Club ze znajomymi.

Edmund : Kultowe miejsce co? Tam rodziły się legendy.

Ewa : Marquee i Biba to symbol Londynu przełomu lat 60 i 70 mój drogi.

Edmund : Przyjdę, muszę koniecznie cię zobaczyć (całuje jej dłoń)

Ewa :(przewraca oczami) przecież ci nie zabronię, klub to klub.

Edmund : Nie jesteś zachwycona prawda?

Ewa : Mam być miła czy szczera. Pójdę już.

Edmund : Do Widzenia aniołku (całuje ją w policzek)

Ewa : Zrób to jeszcze raz, albo jeszcze raz mnie tak nazwij, a cię zabije przysięgam.

Edmund : Pozwól się chociaż odprowadzić do drzwi.

Ewa : Musisz?

Edmund : Muszę, pozwolisz? (Bierze ją pod ramię)

Ewa : Nie, Boże człowieku, puść mnie.

Edmund : Jak mam cię do siebie przekonać ?

Ewa : Zamknąć się.

Edmund : Nie lubisz Hippisów prawda?

Ewa : Nie Hippisów to ja kocham, poprostu za tobą nie przepadam, człowieku ja nawet cię nie znam,  a ty mnie dotykasz, to nie jest normalne ok?

(Nie) ukoronowanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz