X X

51 3 0
                                    

*Nadszedł listopad a z nim dzień "Wszystkich Świętych" Ewa jechała właśnie do studia, po drodze zgarneła wokalistę, mieli podjechać do Biby i podrzucić Mary portfel który zostawiła u Polki*

Ewa : Zahaczymy jeszcze o cmentarz, to dla mnie bardzo ważne dziś 1 listopada.

Freddie : Jasne, jeśli chcesz.

Ewa:  dzięki (uśmiechneła się i już po pięciu minutach ciągneła przyjaciela za rękę przez labirynt nagrobków) .

Freddie : Emm Evie...

Ewa : Tak?

Freddie : Co robisz?

Ewa : Wiesz nie leży tu nikt z mojej rodziny, ale szukam jakiegoś Polskiego imienia i nazwiska. O! Andrzej Kowalski 1944r , zmarł w trakcie wojny, gdzieś już słyszałam te personalia, a z resztą.

*Pomodliła się i zapaliła znicz, kiedy nagle podeszła do nich jakaś kobieta podając tytuł gazety dla której pracuje. *

Ewa : To cmentarz nie sądzi Pani że nieetycznym jest przeprowadzanie wywiadu w takim miejscu.

Dziennikarka : Oczywiście, możemy udać się na kawę o ile zechcą państwo odpowiedzieć na kilka pytań.

Freddie : Przepraszam kochana, naprawdę nie jesteśmy w nastroju.

Dziennikarka : A więc pan Mercury i Pani Branicka, jak mniemam, spekuluje się że jesteście parą, jak to skomentujecie?

Ewa : Nie skomentuje.

Freddie : Również się nie wypowiem.

Ewa : Naprawdę dziś jest bardzo słaby dzień na takie rzeczy, proszę nam wybaczyć. Proszę zostawić do siebie jakiś kontakt, kiedy indziej umówimy się na wywiad.

* Ok południa w studio zjawił się jako ostatni John, miał ponoć ważny powód, był tak wkurzony że na jego widok polka zachłysnęła się pitą przez siebie kawą .*

Ewa : (ciągle kaszląc ) Ugh Cześć wszystko dobrze?

John : Nie do końca, moja kuzynka Helen obchodzi jutro 18 urodziny, dopiero się o tym dowiedziałem nie mam prezentu, czuje się staro, a mało tego mam przyjść z dziewczyną. Skąd ja do cholery w jeden dzień wytrzasnę sobie partnerkę która zachwyci moją rodzinę, są cóż dość ortodoksyjni...

Ewa : No to skarbie mamy trzy opcje albo idziesz ze mną, albo z Mary, albo z Rogerem.

Roger : Że co? !

Ewa : Nadajesz się na babę, a teraz się przymknij blondyneczko.

John : Z nim na pewno nie pójdę, Helen może kojarzyć Mary, a o tobie w gazetach piszą że jesteś z Freddiem.

Ewa : Oj skarbie, przecież nie pojawię się tam jako Ewa Branicka tylko dajmy na to

Freddie : Gabrielle White.

Ewa : Brzmi bardzo konserwatywnie. I dobrze o to chodzi.

Freddie : Wstawaj wracamy do Biby, znaleźć ci najbardziej poprawną i katolicką kieckę jaka istnieje, bo na razie wyglądasz bardziej jak Marilyn Monroe a celujemy w skromną i pobożną dziewczynę z przedmieścia, a nie sex ikonę Hollywood .

Ewa : Dobra ale ja kieruje i Deaky jedzie z nami.

Freddie : Jasne pani Manager . John idziemy.

*po niespełna dwudziestu min byli już w sklepie, Ewa przymierzała różne sukienki przyniesione przez Mary, aktualnie miała na sobie niebieską w kwiaty długą za kolano z wysoko zabudowanym dekoltem i długimi rękawami. Buty na niewielkim koturnie i perłowy naszyjnik. *

Ewa : Wyglądam jak babcia.

Freddie : Wiem Evie, ale to chyba dobrze co nie?

John : Ta powinno przejść, ej Czy powinienem jeszcze bardziej ściąć włosy zawsze się czepiali o ich długość.

Ewa : Nie! Absolutnie!

Mary : I jak Ewka bierzesz?

Ewa : A mam wyjście?

*Po zapłaceniu i pożegnaniu przyjaciółki udali się w drogę powrotną do studia, zastali tam perkusistę rozwalonego na kanapie z głową na kolanach Briana który to  lewą ręką głaskał włosy swojego chłopaka a prawą notował coś na kartce. *

Ewa : Jesteśmy!

Brian : To dobrze, Ewa zrobisz proszę kawy bo ta tutaj rozpuszczona blondyna mnie przygniata i nie mogę wstać. (Mówiąc to pochylił się aby pocałować Rogera) .

Ewa : Okej (zaśmiała się i poszła do kuchni,a za nią pobiegł John) .

*Kiedy kawa była już gotowa, a cały zespół znalazł się w salonie, Freddie ogłosił że ma "cudowny plan który zachwyci rodzinę Deakiego"*

John : Jaki?

Freddie: Mam scenariusz dla Evie. A więc tak Nazywasz się Gabrielle White, masz 23 lata pochodzisz z przedmieścia Londynu, studiujesz Medycynę jesteś na drugim roku, poznaliście się na rekolekcjach w kościele, z czasem zaczęliście się umawiać. Gabrielle jest uprzejmą, skromną, prostą katoliczką, nie odpowiada jej kariera narzeczonego, lubisz goździki i konwalie, nie pijesz ani nie palisz. Chcecie mieć 5 dzieci i domek nad jeziorem. Powinno wystarczyć (jak zwykle rzucił notatkami w dziewczynę)

Ewa : dzięki.

Freddie : A i jeszcze coś musisz się ruszać i mówić bardziej... No wiesz.... Um niewinnie?

Ewa : Co przez to rozumiesz?

Freddie : Ty po prostu masz wrodzony instynkt gwiazdy, a Gabrielle nie powinna.

Ewa : damy radę.

John : Ja sam nie wiem jak to przeżyje, jezu Chryste a prezent? !

Ewa : Kalo i Esmeralda!

John : Co ?

Ewa : Nie co tylko kto, idziemy.

John : Znowu!?

Ewa : Musimy.

* Szli w kierunku bazaru, prawda że nie było to jakoś wybitnie daleko, ale już po chwili zaczęło padać, Kalo z daleka wypatrzył młodą polkę i natychmiast zaczął do niej machać. *

Esmeralda : Chłopie czyś ty do reszty zdurniał? Co robisz?

Kalo : Aj babo, babo patrz kto idzie.

Esmeralda : No kto?

Kalo : Ewa!

Esmeralda : Aaaa, no proszę.

Ewa : Dzień dobry!

Esmeralda : Witaj kochanieńka.

Kalo : Dobry dobry paniusiu. Potrzebujesz czegoś?

Ewa : Kuzynka mojego przyjaciela (wskazała basistę stojącego za nią) obchodzi 18 urodziny potrzebujemy prezentu.

Kalo : Proponuję wiolonczelę.

Esmeralda : A ja jakiś obraz, zapraszam, rzucicie okiem.

Ewa : Ten z świętą rodziną będzie idealny. Co myślisz?

John : Tak, bardzo w ich guście.

Esmeralda : Jak dla ciebie kochanieńka 3£ .

Ewa : dziękuję bardzo.

Kalo : Zobacz. (Wręczył dziewczynie instrument) .

Ewa : Piękna!

John : Naprawdę bardzo ładna.

Ewa : I zapewne droga.

Kalo : Próbuje ją sprzedać od 6 lat, poza tym Ewo jesteś dla nas trochę jak córka 40£

Ewa : proszę. (Podała pieniądze) a i przy okazji poznajcie się : To jest John, basista Queen ale przede wszystkim mój przyjaciel, a to Kalo i Esmeralda naprawdę dobrzy ludzie.

John : Bardzo mi miło.

Kalo : nam również.

(Nie) ukoronowanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz