*Tego wieczoru wypiła może trochę więcej niż powinna, ale kiedy Roger wreszcie zasnął, postanowiła udać się do Briana, nim się obejrzałam stała już pod drzwiami muzyka, otworzył jej gitarzysta wyglądający jak duch , blady, z zaczerwienionymi oczami i ewidentnie pijany, nawet bardziej niż ona sama. *
Brian : Evie?
Ewa : Skarbie musimy porozmawiać.
Brian : Błagam tylko nie o Rogerze.
Ewa : Dobrze możemy mówić o przedstawicielu EMI. (Mówiąc to usiadła na kanapie)
Brian : Więc?
Ewa : Więc, Roland Roy kojarzysz gościa?
Brian : Znajomy Miami, pracuje dla wytwórni EMI.
Ewa : Zgadza się, jak wiesz byłam tam żeby ogarnąć temat "Jazzu". Facet był totalnie nawalony, cóż Bri powiem prosto molestował mnie, a te zdjęcia z gazety...
Brian : Mówiłem ci nie chcę...
Ewa : Wierzysz w to?
Brian : W co?
Ewa : Że Rog jest " Tanią prostytutką"?
Brian : Szczerze, nie chcę w to wierzyć.
Ewa : Dlaczego?
Brian : Nie wiem, bo jestem naiwny?
Ewa : Bo go kochasz, bo jest dla ciebie ważny. Posłuchaj, powinieneś go teraz wspierać, ten cały Roland go zgwałcił i szantażował. Rozumiesz?!
Brian : Dlaczego nic mi nie powiedział.
Ewa : Bo się wstydził,bo bał się że zareagujesz tak jak to zrobiłeś.
Brian : Boże... Boże... Co ja zrobiłem.... Gdzie on teraz jest?
Ewa : U mnie, zbieraj się jedziemy do niego. Brimi odkąd wyszedłeś rano on praktycznie cały czas płacze.
*W 30 minut później byli już u niej, próbując złapać oddech, weszli do domu. Marek i Marta nocowali u ciotki, bez żadnego wyraźnego powodu. Natomiast w łazience paliło się światło, oznaczało to że najpewniej właśnie tam znajduje się perkusista. Ale minęło 10 min, a Ewa zaczeła się zastanawiać, czy może to nie ona przypadkiem zostawiła włączoną lampę. Nacisnęła na klamkę, jednak drzwi były zamknięte od środka. *
Ewa : Rog! Jesteś tam? (Odpowiedziała jej cisza) Jeśli zaraz nie wyjdziesz, to wywalę drzwi z zawiasów. Roggie słyszysz mnie?
*Z całej siły kopnęła drzwi, które trzymały się na tyle słabo że bez problemu się otworzyły. Doskonale wiedziała że zamek w łazience nie jest w najlepszym stanie. W końcu trochę już tam mieszkała. Widok, który zastała sprawił że cały alkohol uleciał w mgnieniu oka. Perkusista leżał nieprzytomny na ziemi, obok niego walały się opakowania po lekach Polki. Wszystkie były puste : środki nasenne, przeciwbólowe, przeciwzapalne i przeciwgorączkowe, a także dwie puste strzykawki po morfinie. Niedopalony papieros, na kafelkach. *
Ewa : Kurwa Roger! Bri dzwoń na pogotowie!
Brian : Co mam powiedzieć! ?
Ewa : Nieprzytomny po przedawkowaniu mieszanki leków, oddycha.
Brian : Halo! halo! no kurwa halo!
Operator : Słucham.
Brian : Mój eeee... Kolega z zespołu... Przedawkował leki, jest nieprzytomny, to mogła być próba samobójcza.
Operator : proszę podać dane i lokalizację.
*W tym czasie Ewa udzielała pierwszej pomocy, ułożyła go w pozycji bocznej, a po kilku minutach perkusista zaczął wymiotować krwią *.
Ewa : Roggie, trzymaj się proszę, obiecaliśmy sobie coś prawda.
Ratownik : Dobry wieczór. Pogotowie Ratunkowe.
Ewa: W łazience!
Ratownik : Poszkodowany zażył to wszystko (wskazał pudełka na podłodze)
Ewa : Tak, najpewniej tak.
Ratownik : Zabieramy go na płukanie żołądka, mogą państwo jechać z nami.
Bran : Oczywiście.
*Po 15 min byli już w szpitalu, Rogera gdzieś zabrano, Ewa wypijała kawę za kawą, a gitarzysta siedział na krześle, robiąc sobie wyrzuty. I tak minęła im pierwsza godzina w placówce medycznej*
Pielęgniarka : Pani to chyba już kawy wystarczy.
Ewa : wypiłam tylko dwie...
Pielęgniarka : Pani wypiła 12 kaw, to ogromna ilość kofeiny. Pani kolega przeżyje, ale pani umrze zna zawał serca.
Ewa : No dobra może faktycznie... (W tem na korytarz wyszedł lekarz) Panie doktorze...
Lekarz : Za kilka godzin się obudzi, musi zostać na dwudniowej obserwacji.Ewa : A czy mogłabym zadzwonić do znajomych...
Lekarz : Tak, proszę w recepcji jest telefon.
Ewa : Bri! Nie śpij ! (Potrząsnęła mężczyzną) Stary ja idę zadzwonić, a ty tu siedź i czekaj aż powiedzą że już kontaktuje.
Brian : Mhm, dobra powodzenia.
Ewa : Tobie też.
*Podeszła do recepcji prosząc o telefon, okazało się że ten nie działa, ale z tego co kojarzyła dwie ulice dalej znajdowała się budka telefoniczna. Udała się więc tam, po drodze wstępując do monopolowego z racji, iż był otwarty mimo, że zegar wskazywał 1:30. Potrzebowała rozmienić pieniądze, żeby mieć na połączenie. Swoim uporczywym wydzwanianiem obudziła, Freda, Johna i Mary . Cała trójka deklarowała że za chwilę przyjedzie, ale Polka poprosiła by rano zmienili ją i Briana, w czuwaniu nad Rogiem, a jak na razie szli spać. Mimo wszystko, Deaky upierał się co do swojej natychmiastowej wizyty w szpitalu. I tym sposobem po niedługim czasie, w poczekalni pojawił się basista ubrany w piżamę i buty od garnituru, bo jak później tłumaczył były pod ręką. Wszyscy trzej noc spędzili w poczekalni. Około 8 rano dowiedzieli się że Rog się obudził i że chce na żądanie opuścić szpital, Ewa nie dyskutowała, natomiast, Brian miał prawne wątpliwości, tak czy owak trzeba było wreszcie porozmawiać z perkusistą. Problem w tym, że ten stwierdził że nie chce widzieć nikogo prócz Ewy. Po półgodzinnych naradach przekonała go, aby porozmawiał z Brianem. *
Ewa : Bri idź do niego (oznajmiła wychodząc na korytarz)
Brian : (popchnął drzwi i podbiegł do łóżka) Kochanie! Tak bardzo cię przepraszam, Evie wszystko mi wytłumaczyła, powiedz dlaczego mi nie powiedziałeś od razu.
Roger : Jesteś najebany ?
Brian : Nie dlaczego?
Roger : Bo jestem "tanią prostytutką" Pamiętasz?
Brian : Roggie, przepraszam, że tak powiedziałem, nie zasługuje na wybaczenie...
Roger : Dobra już, pocałuj mnie głupku, może ci wybaczę.
Brian : Jak sobie życzysz (mówiąc to pochylił się do namiętnego pocałunku)
![](https://img.wattpad.com/cover/326145410-288-k776628.jpg)
CZYTASZ
(Nie) ukoronowana
FanfictionW wyniku perypetii rodzinnych młoda Polka Ewa Branicka trafiła do Londynu. Dziewczyna nie znosi tego miasta. Po roku spędzonym w sercu Wielkiej Brytanii, udaje jej się poukładać większość swoich spraw. Wtedy właśnie poznaje członków legendarnego zes...