XLVI

27 1 0
                                    

*Czekała właśnie w aptece, w kolejce do lady, z receptą w ręku , kiedy ktoś wyciągnął ją za mankiet na zewnątrz. I przystawił do muru. "Ewa co ty wyprawiasz?" Ledwo zarejestrowała zadane po Polsku pytanie, zrobiło jej się strasznie słabo, a później ciemno przed oczami. Po 30 min Freddie czekający w aucie na upartą kumpelę, zaczął się niecierpliwić. Odrzuciła jego pomoc, a teraz zniknęła bez śladu, pytał w aptece, ale nikogo takiego nie obsłużono. Kiedy wychodził z budynku jego uwagę przykuła torba Polki leżąca na ziemi. "Coś się kurwa musiało stać" Pomyślał zwracając na podjeździe. A ona? Obudziła się po jakiś 20 minutach leżąc na łóżku pokoju hotelowego. Słysząc że ktoś w dalszym ciągu mówi do niej po Polsku. Podniosła się do siadu, lustrując jasne zadbane pomieszczenie. Aż jej wzrok padł na osobę siedzącą w fotelu.*

Ewa : Ksiądz Piotr? Gdzie ja jestem ?

Ks Piotr : Zemdlałaś, a to jest hotel, próbowałem ci powiedzieć, że parafianie się na ciebie skarżą.

Ewa : Coś nie tak z moją grą ?

Ks Piotr : Nie o to chodzi, mam na myśli to co zrobiłaś w BBC.

Ewa : Jezu!

Ks Piotr : Tak często wyrażamy swoje emocje, złość, oburzenie, cierpienie, czasem radość, w ten sposób, a przecież mamy drugie przykazanie Dekalogu: „Nie będziesz brał imienia pana Boga swego nadaremno”.

Ewa : Co ma moje życie prywatne, do bycia organistą?

Ks Piotr : Powinnaś świecić przykładem, a nie obmacywać się z gwiazdami rocka.

Ewa : Muszę wracać do domu! Przecież Freddie mnie zabije, na pewno się martwią .

Ks Piotr : Musisz przemyśleć swoje zachowanie, weź pod uwagę że jesteś w Polskim wywiadzie , a jako manager tych gejów stajesz się osobą publiczną.

Ewa : Aha, okej, to ja już pójdę.

Ks Piotr : Odwiozę Cię, masz gorączkę.

Ewa : Bóg zapłać, nie trzeba.

*Wybiegła z pokoju na hall hotelowy, a później na ulicę, dopiero teraz zorientowała się gdzie jest, wracała spacerem do domu, gdy nagle jej uwagę zwróciła para przechodniów. "Branicka!" Krzyknął jeden z nich, a Ewa stanęła nie wierząc w swojego pecha *

Ewa : Paul Printer.

Paul : Ogarnij się, ile razy mogę ci tłumaczyć idiotko, że nazywam się Prenter nie Printer.

Ewa : Dobra, przymknij się. Felix? A ty kurwa co tu robisz?

Felix : No jak co, rozmawiam.

Ewa : Ale z tym debilem?

Felix : On jest spoko, czego ty chcesz?

Ewa : Tego że kurwa nie jest.

Felix : Ta firma jest zachwycona, twoją sesją, proponują nam kolejną.

Ewa : Nie wiem, bo włóczysz się po mieście z Paulem.

Paul : Ty jesteś jakaś pierdolnięta, widziałem te zdjęcia, wyglądasz na nich jak dziwka.

Ewa : Przymknij się geju.

Paul : Czepiaj się lepiej swojego Fredzia.

Ewa : Jeb się.

Paul : A może ty z nim?

Ewa : Japierdole!

Paul : Kogo? Fredzia?

Ewa : Ciebie wiesz kurwa.

Felix : Nie wiem czy wiesz, ale byłem na widzeniu u brata, pokazałem mu to zdjęcie,  powiedział, że cię zna, był zachwycony...

Ewa : Zaraz ty masz brata, który siedzi w więzieniu i jeszcze mnie zna?

Felix : Tak, przyrodniego brata.

Ewa : Jak ma na imię?

Felix : Leonardo. Twierdzi, że jesteś świetna w łóżku.

Ewa : Po pierwsze niech się odpierdoli ode mnie ten psychopata, prawie mnie zabił, a po drugie co wy macie z nazwiskiem.

Felix : On ma nazwisko po swoim ojcu, a ja po matce.

Ewa : Jak mogłeś mi tego do kurwy nie powiedzieć! Nienawidzę cię!

Felix : Ewa ja nie wiedziałem! Przysięgam!

Wracaj! Proszę cię!

*Biegła, w kierunku studia, zapominając o wszystkim, także o gorączce, kiedy wreszcie dopadła do klamki, otwierając drzwi na całą szerokość. Trzask drzwi uderzających w ścianę sprawił że cała czwórka wybiegła na korytarz. *

Freddie : Jezu! Ewa! Ty tępa szmato przysięgam, że cię zabiję!

John : Gdzie byłaś!

Brian : Wszystko w porządku?

Roger : Ewa kretynko! Wiesz jak się martwiliśmy!?

Ewa : Byłam w aptece, ksiądz coś chciał, wywlekł mnie na dwór, zemdlałam, obudziłam się w jakimś pokoju hotelowym, jak wracałam spotkałam Paula z Felixem, on jest przyrodnim bratem, tego jebanego Leonardo! (Wybuchła płaczem)

Freddie : co!? Jakim cudem! Ale się wszystko zjebało!

Brian : Ale co z księdzem?

Ewa : Nie wiem, miał jakiś problem, o ten pocałunek w cholernym BBC.

Roger : A co mu do tego?

Ewa : nie wiem, przysięgam nie wiem.

Brian : Zrobię ci herbaty, chodź położysz się. Już dobrze.

Ewa : Dziękuję kocham was.

*Dziewczyna leżała na kanapie, gapiąc się w sufit, muzycy szybko wychwycili, że coś jest nie tak *

Roger : Evie... Evie!?

Ewa : No?

Roger : Jesteś jakaś nieobecna.

Ewa : Tak tylko myślę, zdjęcia reklamowe, Felix, Leonardo, Paul, Ksiądz Piotr to za dużo.

Freddie : Ale hej! Już wszystko dobrze, uspokój się, obiecuje ci będzie dobrze słyszysz? (Przytulił ją z całej siły)

(Nie) ukoronowanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz