*Czekała właśnie w aptece, w kolejce do lady, z receptą w ręku , kiedy ktoś wyciągnął ją za mankiet na zewnątrz. I przystawił do muru. "Ewa co ty wyprawiasz?" Ledwo zarejestrowała zadane po Polsku pytanie, zrobiło jej się strasznie słabo, a później ciemno przed oczami. Po 30 min Freddie czekający w aucie na upartą kumpelę, zaczął się niecierpliwić. Odrzuciła jego pomoc, a teraz zniknęła bez śladu, pytał w aptece, ale nikogo takiego nie obsłużono. Kiedy wychodził z budynku jego uwagę przykuła torba Polki leżąca na ziemi. "Coś się kurwa musiało stać" Pomyślał zwracając na podjeździe. A ona? Obudziła się po jakiś 20 minutach leżąc na łóżku pokoju hotelowego. Słysząc że ktoś w dalszym ciągu mówi do niej po Polsku. Podniosła się do siadu, lustrując jasne zadbane pomieszczenie. Aż jej wzrok padł na osobę siedzącą w fotelu.*
Ewa : Ksiądz Piotr? Gdzie ja jestem ?
Ks Piotr : Zemdlałaś, a to jest hotel, próbowałem ci powiedzieć, że parafianie się na ciebie skarżą.
Ewa : Coś nie tak z moją grą ?
Ks Piotr : Nie o to chodzi, mam na myśli to co zrobiłaś w BBC.
Ewa : Jezu!
Ks Piotr : Tak często wyrażamy swoje emocje, złość, oburzenie, cierpienie, czasem radość, w ten sposób, a przecież mamy drugie przykazanie Dekalogu: „Nie będziesz brał imienia pana Boga swego nadaremno”.
Ewa : Co ma moje życie prywatne, do bycia organistą?
Ks Piotr : Powinnaś świecić przykładem, a nie obmacywać się z gwiazdami rocka.
Ewa : Muszę wracać do domu! Przecież Freddie mnie zabije, na pewno się martwią .
Ks Piotr : Musisz przemyśleć swoje zachowanie, weź pod uwagę że jesteś w Polskim wywiadzie , a jako manager tych gejów stajesz się osobą publiczną.
Ewa : Aha, okej, to ja już pójdę.
Ks Piotr : Odwiozę Cię, masz gorączkę.
Ewa : Bóg zapłać, nie trzeba.
*Wybiegła z pokoju na hall hotelowy, a później na ulicę, dopiero teraz zorientowała się gdzie jest, wracała spacerem do domu, gdy nagle jej uwagę zwróciła para przechodniów. "Branicka!" Krzyknął jeden z nich, a Ewa stanęła nie wierząc w swojego pecha *
Ewa : Paul Printer.
Paul : Ogarnij się, ile razy mogę ci tłumaczyć idiotko, że nazywam się Prenter nie Printer.
Ewa : Dobra, przymknij się. Felix? A ty kurwa co tu robisz?
Felix : No jak co, rozmawiam.
Ewa : Ale z tym debilem?
Felix : On jest spoko, czego ty chcesz?
Ewa : Tego że kurwa nie jest.
Felix : Ta firma jest zachwycona, twoją sesją, proponują nam kolejną.
Ewa : Nie wiem, bo włóczysz się po mieście z Paulem.
Paul : Ty jesteś jakaś pierdolnięta, widziałem te zdjęcia, wyglądasz na nich jak dziwka.
Ewa : Przymknij się geju.
Paul : Czepiaj się lepiej swojego Fredzia.
Ewa : Jeb się.
Paul : A może ty z nim?
Ewa : Japierdole!
Paul : Kogo? Fredzia?
Ewa : Ciebie wiesz kurwa.
Felix : Nie wiem czy wiesz, ale byłem na widzeniu u brata, pokazałem mu to zdjęcie, powiedział, że cię zna, był zachwycony...
Ewa : Zaraz ty masz brata, który siedzi w więzieniu i jeszcze mnie zna?
Felix : Tak, przyrodniego brata.
Ewa : Jak ma na imię?
Felix : Leonardo. Twierdzi, że jesteś świetna w łóżku.
Ewa : Po pierwsze niech się odpierdoli ode mnie ten psychopata, prawie mnie zabił, a po drugie co wy macie z nazwiskiem.
Felix : On ma nazwisko po swoim ojcu, a ja po matce.
Ewa : Jak mogłeś mi tego do kurwy nie powiedzieć! Nienawidzę cię!
Felix : Ewa ja nie wiedziałem! Przysięgam!
Wracaj! Proszę cię!
*Biegła, w kierunku studia, zapominając o wszystkim, także o gorączce, kiedy wreszcie dopadła do klamki, otwierając drzwi na całą szerokość. Trzask drzwi uderzających w ścianę sprawił że cała czwórka wybiegła na korytarz. *
Freddie : Jezu! Ewa! Ty tępa szmato przysięgam, że cię zabiję!
John : Gdzie byłaś!
Brian : Wszystko w porządku?
Roger : Ewa kretynko! Wiesz jak się martwiliśmy!?
Ewa : Byłam w aptece, ksiądz coś chciał, wywlekł mnie na dwór, zemdlałam, obudziłam się w jakimś pokoju hotelowym, jak wracałam spotkałam Paula z Felixem, on jest przyrodnim bratem, tego jebanego Leonardo! (Wybuchła płaczem)
Freddie : co!? Jakim cudem! Ale się wszystko zjebało!
Brian : Ale co z księdzem?
Ewa : Nie wiem, miał jakiś problem, o ten pocałunek w cholernym BBC.
Roger : A co mu do tego?
Ewa : nie wiem, przysięgam nie wiem.
Brian : Zrobię ci herbaty, chodź położysz się. Już dobrze.
Ewa : Dziękuję kocham was.
*Dziewczyna leżała na kanapie, gapiąc się w sufit, muzycy szybko wychwycili, że coś jest nie tak *
Roger : Evie... Evie!?
Ewa : No?
Roger : Jesteś jakaś nieobecna.
Ewa : Tak tylko myślę, zdjęcia reklamowe, Felix, Leonardo, Paul, Ksiądz Piotr to za dużo.
Freddie : Ale hej! Już wszystko dobrze, uspokój się, obiecuje ci będzie dobrze słyszysz? (Przytulił ją z całej siły)
CZYTASZ
(Nie) ukoronowana
FanfictionW wyniku perypetii rodzinnych młoda Polka Ewa Branicka trafiła do Londynu. Dziewczyna nie znosi tego miasta. Po roku spędzonym w sercu Wielkiej Brytanii, udaje jej się poukładać większość swoich spraw. Wtedy właśnie poznaje członków legendarnego zes...