*Pierwszą osobą, która wstała była Kashmira. Spojrzała na dzielącą z nią namiot Ewkę, ta dalej spała. Postanowiła się przejść, w stronę jeziora było to jakieś 100 - 200 metrów od miejsca w którym spali. Na brzegu siedział jakiś facet i łowił ryby. Po niespełna 10 min Polkę, z racji czujnego snu, obudziły odgłosy kłótni. Odruchowo chwyciła za nóż myśliwski który miała w kieszeni kurtki skórzanej i wybiegła na zewnątrz. Jej oczom ukazała się Kash szarpiąca się i tocząca spór z dziwnie znajomym mężczyzną. Była niemal pewna, iż jest to Paul. *
Ewa : Printer !
Paul : Branicka!?
Ewa : We własnej osobie, co ty tu robisz i do jasnej cholery co tu się dzieje.
Paul : Ja sobie spokojnie ryby łowię, a ta wariatka mnie zaatakowała.
Kashmira : Co proszę!? Ja sobie spokojnie idę, a ten gość zaczął mnie szarpać.
Ewa : Jakoś bardziej wieżę w wersję Kash.
Paul : Bo to twoja kochanka, wiem kim jesteś Ewa Branicka.
Ewa : No dawaj kim, sama jestem ciekawa?
Paul : Katolicką dziwką i Lesbą!
Ewa : Aha, jakim prawem mnie oceniasz geju?!
Paul : Powiedz mi lepiej gdzie jest Fred?
Ewa : To nie twoja sprawa, zabieraj się stąd, nie masz tu czego szukać.
Paul : Przecież mówię, że ryby łowię.
Ewa : Czym? Tak bez żadnej wędki, ani nawet wiadra. Śledziłeś mnie?!
Paul : A żebyś wiedziała.
Ewa : Jaki debil.
Paul : Za późno, jak mówiłem wiem kim jesteś, Branicka.
Ewa : To napisz o tym w prasie, albo lepiej idź do telewizji, Branicka prostytutka, Branicka katolicka Lesba z Polski. Branicka narkomanka. Tania sensacja, proszę bardzo. Ale zejdź mi kurwa z oczu!
*popołudnie mijało raczej w sielankowej atmosferze. Przy obiedzie Ewa opowiedziała chłopakom akcję z poranka. Wyjaśniła co i jak, wprawiając tym samym swoich przyjaciół w nie najlepsze nastroje. Przy czym Rog wyglądał jakby dosłownie miał wybuchnąć, do tego stopnia, że gdyby Brian nie przytrzymał go siłą, perkusista najpewniej utopiłby się w jeziorze. *
Brian : Uspokój się już kochanie .
Roger : Jak ja tego jebanego chuja nienawidzę!
Ewa : Ja też, co jak co ale tego się nie spodziewałam.
John : A kto by się spodziewał bycia śledzonym. To nie jest normalne, ani tym bardziej nie jest twoją winą.
Ewa : Powinnam uważać, powinnam być czujna, zawaliłam przepraszam.
Brian : Ewka, gadasz głupoty. Uspokój się. Przecież nic się nie stało.
Ewa : Ale mogło.
Brian : A gdyby Rog założył spódnicę mógłby być babą, co to za gdybanie?
Roger : Dlaczego akurat ja?
Brian : Bo tak i się uspokój, księżniczko.
Roger : Aha! Obrażam się! Ewa chodź na papierosa.
Brian : Za co?
Roger : Za wszystko. (Mówiąc to chwycił niespokojnie krążącą w okół koca Ewę, pociągnął w stronę lasu)
Ewa : Co robisz? No przecież idę!
Roger : Masz (wcisnął jej do ręki paczkę fajek i zapalniczkę) Nie mam mentoli.Ewa : Dobra trudno. Gdzie chcesz iść?
Roger : Nie wiem.
Ewa : Dobra, pokażę ci coś, mieliśmy tam iść wszyscy razem, ale skoro tak...
Roger : Urbex?
Ewa : Urbex.
Roger : Co może być na takim zadupiu?
Ewa : Opuszczona willa, ponoć mężczyzna który ją zamieszkiwał był nieszczęśliwie zakochany w Hrabinie Isabell. Była ona kobietą, że tak powiem "Fatalną" Miała czterech mężów którzy zmarli w niewyjaśnionych okolicznościach.
Roger : Ten gościu zmarł?
Ewa : To znaczy, tak zmarł, z tym że jego Ukochana zmarła na 40 lat przed jego narodzinami. W tej willi ponoć widywał jej ducha, a w ogrodzie popełnił samobójstwo, na domniemanym grobie hrabiny.
Roger : Wiesz, że boję się duchów, nienawidzę Cię! .
Ewa : Nie ma się czego bać, po pierwsze jest środek dnia, a po drugie idziemy tam razem.
Roger : Dasz mi rękę?
Ewa : A Brian mnie nie zabije?
Roger : Nie zabije, słowo.
Ewa : Dobra , jesteśmy na miejscu.
Roger : Jak masz zamiar wejść przez ten żywopłot?
Ewa : Daj spokój to tylko krzaki, po prostu przez nie przejdziemy.
* Jak sama Branicka oceniła, nie było wielką filozofią, aby dostać się na teren posesji. Wejście do budynku stanowiło wybite okienko piwniczne, w pomieszczeniu było zimno do tego stopnia, że perkusista wyrwał Ewie skórzaną kurtkę, w koncie stały puste stare szklane butelki, metalowe kany, miski i inne tego typu rupiecie. Ewa pewnym krokiem weszła po schodach, prowadzących do drzwi , które ku jej nie małemu zdziwieniu były zamknięte, a raczej zastawione czymś ciężkim od drugiej strony. *Roger : I co my teraz zrobimy?

CZYTASZ
(Nie) ukoronowana
Fiksi PenggemarW wyniku perypetii rodzinnych młoda Polka Ewa Branicka trafiła do Londynu. Dziewczyna nie znosi tego miasta. Po roku spędzonym w sercu Wielkiej Brytanii, udaje jej się poukładać większość swoich spraw. Wtedy właśnie poznaje członków legendarnego zes...