XXXIII

36 2 0
                                    

*24 grudnia, Wigilia Świąt Bożego Narodzenia, Ewa jak to na Polkę przestało, niczym prawdziwa gospodyni, nie wychodziła z kuchni, 12 potraw, 6 ciast, robiła właśnie krokiety, kiedy do jej drzwi ktoś zapukał "Kogo niesie" Pomyślała, przypominając sobie, że nie zakluczyła ich krzyknęła "Otwarte" Kilka chwil później w kuchni znalazła się Mary. *

Mary : Evie, co ty robisz?

Ewa : Bóg sam wie, po co mi to, i kto to wszystko zje, ale taka jest moja tradycja Narodowa.

Mary : Kończ już, miałyśmy jechać po choinkę.

Ewa : Jezu ! Zapomniałam, daj mi godzinę, ogarnę to i....

Mary : Lisa zjada ci farsz.

Ewa : Kochanie, nie wolno, mamcia musi skończyć, dobrze? (Mówiąc to przesunęła miskę)

Mary : Ewka pomóc Ci?

Ewa : Nie musisz, poradzę sobie.
Mary : Poradzisz? Właśnie widzę jak ci się ryba pali.

Ewa : Naprawdę skarbie usiądź sobie. Noż kurwa! (Solnica z hukiem roztrzaskała się na posadzce)

Mary : Wszystko ok? Skaleczyłaś się? Evie zostaw to! Zrobisz sobie krzywdę !

Ewa : Już dobrze, nic mi nie jest. Muszę to wziąć wywalić.

Mary : Na miłość Boską, masz całą dłoń pokaleczoną.

Ewa : Trudno, nie mam czasu.

Mary : Nie musisz tego wszystkiego robić.

Ewa : Może i masz rację, posprzątam sól, przemyje rękę i pojedziemy po ten świerk czy coś tam, później to skończę.

Mary : Słusznie.

*Pół godziny później, Ewa była już gotowa do wyjścia, zakładała swoje ciężkie buty, w przedpokoju,  po tym obie Panie opuszczają dom Polki. *
Mary : A tak właściwie to gdzie my jedziemy.
Ewa : Na romski bazar.
Mary : Po co .
Ewa : Jak po co? Po choinkę .
*Dwadzieścia minut upłynęło błyskawicznie, szły teraz alejką między straganami, wypatrując znajomych twarzy. *

Kalo: Aj Babo, babo ...

Esmeralda : co?

Kalo : Zobacz kto idzie .

Esmeralda : Ewa! Kochanieńka!

Ewa : Dzień Dobry!

Kalo : Paniusiu witamy ! Zgaduje że choinki potrzeba.

Esmeralda : Ja tu jestem od wróżenia.

Ewa : Tak, właśnie tego szukam.

Kalo : Taka może być? Jest ostatnia.

Ewa :Bardzo ładna.

Mary : Jezu Ewcia, ale jak ty to do auta zmieścisz.

Ewa : Nie wiem ale biorę, powiedz mi ile?

Kalo : Weź ją proszę w prezencie na Święta.

Ewa : Naprawdę, cóż dziękuję.

Esmeralda : Zdrowych spokojnych kochanieńka.

Ewa : Dziękuję, wam też. Mary idziemy, muszę jeszcze znaleźć bombki, są gdzieś na strychu.

*Rzecz jasna dużym problemem było przymocowanie tego drzewa gdziekolwiek, a więc ostatecznie przywiązały je do dachu auta, następnie Ewka usiłowała jechać. 20 km na godzinę, w wigilijne wczesne popołudnie gdzie miasto wyglądało jakby wszyscy nagle wyszli na ulicę z racji, iż sklepy były jeszcze otwarte. Kiedy wróciły, zajęły się ubraniem choinki. Teraz Ewa w salonie prasowała  biały obrus. Dziewczyna postanowiła przemeblować nieco swój dom na tę uroczystość. Najpierw wyniosła wszystko z jadalni, która to była wcześniej iście dworska. Trzy wielkie dębowe stoły zostały zastąpione  okrągłym stołem, mogącym pomieścić osiem osób. W tym samym pomieszczeniu postawiła również choinkę i rozłożyła masę ozdób, wybrała je głównie ze względu na kominek. Dębowe meble były jednak zbyt ciężkie, aby wnieść je po wąskich schodach na poddasze, dlatego trafiły do salonu. *

Mary : Jezu, to ma być takie eleganckie spotkanie, ja przecież będe wyglądać jak debil, bo przyszłam w jeansach.

Ewa : Nie, bój się zaraz cię przebierzemy, która godzina?

Mary : 16:40 już jest.

Ewa : Chłopcy będą za niecałe 2 i pół godziny. Jak to wygląda?

Mary : Jak wnętrze pałacu. Jest pięknie.

Ewa : Mówisz?

Mary : Jestem pewna.

Ewa : Chodź, znajdziemy ci świąteczną kreację.

*Ewa przeglądała sukienki na wieszakach, a Mary przyglądała się jej z uwagą, lecz po chwili polka doszła do wniosku, że mimo, iż kreacje są niewątpliwie piękne, żadna z nich nie pasuje do stylu jej przyjaciółki, a przecież to nie o to chodzi. Pobiegła na strych po kawał beżowej welury. Natychmiast zaczeła robić wykroje. *

Mary : Ewa, nie musisz szyć dla mnie, naprawdę..

Ewa : To będzie tylko prosta spódnica, dostaniesz do niej moją ulubioną białą bluzkę i będzie pięknie.

Mary : Którą?

Ewa : Te z szerokimi rękawami i wstawkami z koronki.

*Cóż lata doświadczenia czyniły z niej wprawną krawcową, w pół godziny spódnica do kolan była gotowa. Beżowa rozkloszowana, wiązana na pasek z ogromną kokardą z tyłu, w połączeniu ze wspomnianą bluzką, wyglądała pięknie i bardzo pasowała do Mary, która otrzymała jeszcze perłowy naszyjnik, kolczyki i opaskę Ewki. Ta ostatnia natomiast, założyła długą wiśniową,wiązaną na plecach, również welurową sukienkę. Czarny skórzany gorset, choker, srebrne okrągłe kolczyki, miała czarną wstążkę w pokręconych włosach, i również czarne wysokie obcasy.  Następnie pobiegła do kuchni podgrzewać jedzenie, ponieważ gości, spodziewali się za jakieś 20 minut. *

Ewa : W kredensie w salonie są metalowe srebrne patery, przynieś mi je proszę.

Mary : Dobrze, coś jeszcze?

Ewa : Wiesz co, kryształowe miski.

Mary : Myślałam że ich nie znosisz.

Ewa : Bo tak jest, ale dzisiaj będą pasować.

* Godzina 19, Cicha Noc, Święta Noc, ogień skwierczy w kominku, na stole przykrytym, nieskazitelnie białym obrusem, czystym nawet niż płatki śniegu  tańczące na wietrze, za oknem, stało 12 wigilijnych potraw. Ozdobne kielszki wypełnione po brzegi czerwonym winem. W tle grała jedna z ulubionych oper Ewuni. Pomieszczenie wypełniała woń choinki, a szóstka przyjaciół, stojąca w okół stołu łamała się opłatkiem i składała sobie życzenia. To był rok 1977 , nie wiedzieli co ich czeka, jak bardzo istotne będą ich słowa, gdy winszowali sobie wzajemnie przede wszystkim zdrowia *

(Nie) ukoronowanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz