Dni mijały szybko a Londyn był coraz bardziej letni, w dwóch znaczeniach...istotnie zbliżała się noc świętojańska, ale dla Branickiej to miasto było nijakie, tak bardzo bezpłciowe i pozbawione jakichkolwiek wyrazistych cech, że aż bolało. Marquee, Heaven, The Troubadour, nawet sławetne studio Abbey Road, I niegdyś ubóstwiana przez osoby pokroju Ewki i Freda Carnaby Street. Wszystko jakieś mniej podniosłe, krzykliwe i zwracające uwagę. Czarno-białe choć nawet to nie prawda, w tym mieście brakowało kontrastów. Było szare i miało w sobie ten mdły posmak mydła. A Ona? Zwyczajnie zmęczyła ją Anglia, nie mogła już zdzierżyć stałej obecności flegmatycznych Brytyjczyków. Teraz spóźniona biegła mokrymi od deszczu wiosennego ulicami na spotkanie z Panią Hulanicki, a nie było na to lepszego miejsca niż The Ritz Restaurant, bo cóż z tego że dla Branickiej obiad tam kosztował połowę miesięcznej pensji, jeśli Pani Barbara zatrzymała się w Ritz'u i ma ochotę na obiad w hotelowej restauracji. Nawet nie prezentowała się z należytą klasą, ubrana w garnitur pożyczony od Freddiego. Spodnie były na nią odrobinę zbyt ciasne, a marynarka sporo za duża w ramionach, ale nadrabiała to uśmiechem i chyba najbardziej gejowskimi okularami przeciwsłonecznymi jakie widział świat. Przy stoliku obok okna siedziała ciesząca się uznaniem w świecie mody Barbara Hulanicki, mimo, że Biba traciła na znaczeniu a od ponad dwóch lat zamknięte były wszystkie filię butiku. Londyńska główna siedziba i sklep miały się jeszcze w miarę dobrze. Hulanicki była ikoną i Ewa czuła przed nią respekt. Podeszła do stolika zajmując miejsce na przeciwko Pani Barbary.
Hulanicki: Ah Ewo...Ewo...Ewo...spóźniłaś się.
Ewa : (poczuła się jak w szkole gdzie dyrektor wzywa ją na rozmowę z byle powodu) Przepraszam najmocniej, w studiu mamy straszny armagedon.
Hulanicki: Rozumiem, cóż nie szkodzi powiem wprost, Biba upada, ale twoja ostatnia kolekcja sprzedała się i to ostatniej Sztuki. Mamy okazję wziąć udział w prawdopodobnie ostatnich dla mojego butiku pokazach mody... 6 dni, 3 miasta... Paryż, Manhattan, Sztokholm.
Ewa : brzmi niesamowicie.... ale nie wiem czy moje projekty są wystarczające.
Hulanicki : Rozejrzyj się, z byle kim nie spotykała bym się w Ritz'u. Masz talent, ale na 100 zapytanych osób każda zna nazwisko Hulanicki, ale o Branickiej mało kto słyszał. A jeśli już to kojarzą Cię z branży muzycznej, a nie modowej.
Ewa: Naprawdę mi miło... Nie wiem co powiedzieć....
Hulanicki: Nie bądź niewdzięczna i przyjmij propozycję. Chodzi mi tylko o projekty.
Ewa: No dobrze niech więc tak będzie.
Hulanicki: Dziękuję... Napijesz się szampana?
Ewa : Tak, pewnie, dziękuję...
Hulanicki: Kelner.... Kelner!
Kelner: Co dla szanownych Pań?
Hulanicki : Poproszę Szampana.
Kelner: jakiego?Hulanicki: najdroższego.
Ewa wytrzeszczyła oczy, przekonana, że jeśli będzie musiała zapłacić chociaż za kieliszek tego trunku, do końca miesiące będzie jadła gazetę. Obliczając w myślach czy wystarczy jej na papierosy do końca miesiąca, czy też zostanie zmuszona do walki z nałogiem, zaczeła grzebać w kieszeni. Widząc Branicką szukającą portfela, Pani Barbara chwyciła ją za nadgarstek powstrzymując Polkę.
Hulanicki: Co robisz? Ja zaprosiłam Cię tutaj i Ja stawiam.
Ewa : Da Pani spokój... Tu jest cholernie drogo... Nie mogę pozwolić Pani stawiać mi alkoholu... Czułabym się jak utrzymanka.
Hulanicki : Moja droga, przyjmij tego szampana jako początek naszej współpracy.
Kelner podszedł do stolika i nalał obu Panią obrzydliwie drogi alkohol do obrzydliwie drogich kieliszków.
Hulanicki: Twoje zdrowie Pani projektant.
Ewa : Dziękuję, Mam nadzieję że ta kolekcja będzie...Hmmm...dostatecznie dobra?
Hulanicki : Będzie... Zrób to tak, jakbyś szyła dla Queen. Ja cię nie będe ograniczać, Ewa tylko pomyśl, cokolwiek to będzie, nie trzymaj się schematów, możesz ubrać naszych modeli w sukienki i obcasy, czy... Jeśli wolisz...zachowa klasyczną koncepcję płci bawiąc się formą...
Ewa : Mam już pewne koncepcje, powiedzmy że złamię wszystkie stereotypy, ale nadal w stylu Pani butiku.
CZYTASZ
(Nie) ukoronowana
FanfictionW wyniku perypetii rodzinnych młoda Polka Ewa Branicka trafiła do Londynu. Dziewczyna nie znosi tego miasta. Po roku spędzonym w sercu Wielkiej Brytanii, udaje jej się poukładać większość swoich spraw. Wtedy właśnie poznaje członków legendarnego zes...