LXXII

24 3 0
                                    

Dni mijały szybko a Londyn był coraz bardziej letni, w dwóch znaczeniach...istotnie zbliżała się noc świętojańska, ale dla Branickiej to miasto było nijakie, tak bardzo bezpłciowe i pozbawione jakichkolwiek wyrazistych cech, że aż bolało. Marquee, Heaven, The Troubadour, nawet sławetne studio Abbey Road, I niegdyś  ubóstwiana przez osoby pokroju Ewki i Freda Carnaby Street. Wszystko jakieś mniej podniosłe, krzykliwe i zwracające uwagę. Czarno-białe choć nawet to nie prawda, w tym mieście brakowało kontrastów. Było szare i miało w sobie ten mdły posmak mydła. A Ona? Zwyczajnie zmęczyła ją Anglia, nie mogła już zdzierżyć stałej obecności flegmatycznych Brytyjczyków. Teraz spóźniona biegła mokrymi od deszczu wiosennego ulicami na spotkanie z Panią Hulanicki, a nie było na to lepszego miejsca niż The Ritz Restaurant, bo cóż z tego że dla Branickiej obiad tam kosztował połowę miesięcznej pensji, jeśli Pani Barbara zatrzymała się w Ritz'u i ma ochotę na obiad w hotelowej restauracji. Nawet nie prezentowała się z należytą klasą, ubrana w garnitur pożyczony od Freddiego. Spodnie były na nią odrobinę zbyt ciasne, a marynarka sporo za duża w ramionach, ale nadrabiała to uśmiechem i chyba najbardziej gejowskimi okularami przeciwsłonecznymi jakie widział świat. Przy stoliku obok okna siedziała ciesząca się uznaniem w świecie mody Barbara Hulanicki, mimo, że Biba traciła na znaczeniu a od ponad dwóch lat zamknięte były wszystkie filię butiku. Londyńska główna siedziba i sklep miały się jeszcze w miarę dobrze. Hulanicki była ikoną i Ewa czuła przed nią respekt. Podeszła do stolika zajmując miejsce na przeciwko Pani Barbary.

Hulanicki: Ah Ewo...Ewo...Ewo...spóźniłaś się.

Ewa : (poczuła się jak w szkole gdzie dyrektor wzywa ją na rozmowę z byle powodu) Przepraszam najmocniej, w studiu mamy straszny armagedon.

Hulanicki: Rozumiem, cóż nie szkodzi powiem wprost, Biba upada, ale twoja ostatnia kolekcja sprzedała się  i to ostatniej Sztuki. Mamy okazję wziąć udział w prawdopodobnie ostatnich dla mojego butiku pokazach mody... 6 dni, 3 miasta... Paryż, Manhattan, Sztokholm.

Ewa : brzmi niesamowicie.... ale nie wiem czy moje projekty są wystarczające.

Hulanicki : Rozejrzyj się, z byle kim nie spotykała bym się w Ritz'u. Masz talent, ale na 100 zapytanych osób każda zna nazwisko Hulanicki, ale o Branickiej mało kto słyszał. A jeśli już to kojarzą Cię z branży muzycznej, a nie modowej.

Ewa: Naprawdę mi miło... Nie wiem co powiedzieć....

Hulanicki: Nie bądź niewdzięczna i przyjmij propozycję. Chodzi mi tylko o projekty.

Ewa: No dobrze niech więc tak będzie.

Hulanicki: Dziękuję... Napijesz się szampana?

Ewa : Tak, pewnie, dziękuję...

Hulanicki: Kelner.... Kelner!

Kelner: Co dla szanownych Pań?

Hulanicki :  Poproszę Szampana.

Kelner: jakiego?

Hulanicki: najdroższego.

Ewa wytrzeszczyła oczy, przekonana, że jeśli będzie musiała zapłacić chociaż za kieliszek tego trunku, do końca miesiące będzie jadła gazetę. Obliczając w myślach czy wystarczy jej na papierosy do końca miesiąca, czy też zostanie zmuszona do walki z nałogiem, zaczeła grzebać w kieszeni. Widząc Branicką szukającą portfela, Pani Barbara chwyciła ją za nadgarstek powstrzymując  Polkę.

Hulanicki: Co robisz? Ja zaprosiłam Cię tutaj i Ja stawiam.

Ewa : Da Pani spokój... Tu jest cholernie drogo... Nie mogę pozwolić Pani stawiać mi alkoholu... Czułabym się jak utrzymanka.

Hulanicki : Moja droga, przyjmij tego szampana jako początek naszej współpracy.

Kelner podszedł do stolika i nalał obu Panią obrzydliwie drogi alkohol do obrzydliwie drogich kieliszków.

Hulanicki: Twoje zdrowie Pani projektant.

Ewa : Dziękuję, Mam nadzieję że ta kolekcja będzie...Hmmm...dostatecznie dobra?

Hulanicki : Będzie... Zrób to tak, jakbyś szyła dla Queen. Ja cię nie będe ograniczać, Ewa tylko pomyśl, cokolwiek to będzie, nie trzymaj się schematów, możesz ubrać naszych modeli w sukienki i obcasy, czy... Jeśli wolisz...zachowa klasyczną koncepcję płci bawiąc się formą...

Ewa : Mam już pewne koncepcje, powiedzmy  że złamię wszystkie stereotypy, ale nadal w stylu Pani butiku.

(Nie) ukoronowanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz