XV

62 3 0
                                    

*Wyczekiwany występ miał się odbyć już jutro, nie tylko Ewa, ale i pozostali muzycy odczuwali ogromną presję, w Heaven grywali już za czasów Smile, była to poniekąd ich publika, i to właśnie przed nią miała stanąć nowa manager, z tym że w charakterze drugiego wokalisty i pianisty zespołu. Zegar wskazywał dopiero 7:55 było jeszcze szaro padało i cholernie wiało, jednym słowem typowy Londyn wszyscy czekali w studio brakowało tylko Merkurego który miał po drodze załatwić  butelkę szampana i paczkę papierosów ale przepadł bez śladu. *

Ewa : Porwali go czy co do cholery!?

John : No sory sam chciał zaczynać o 7:00 nawet Rog spóźnił się tylko symboliczne 5 min.

Brian : Boże daj mi cierpliwość do tego człowieka.

*Wtem drzwi frontowe otworzyły się z hukiem, odbijając się od ściany, a do salonu dumnym krokiem wszedł Freddie "Już jestem skarbeczki" Oznajmił odkładając przyniesione przez siebie rzeczy na stół i zdejmując futro. *

Brian : Emm Fred, co to do jasnej Anielki jest?

Freddie : Jak co no francuski szampan, papierosy mentolowe i zwykłe.

Brian : Wiesz że nie o to pytam. Serio? Herbata z marychą? myślałem że ten etap mamy już za sobą.

Roger : Jezu Bri bez przesady, to tylko marihuana.

Freddie : Dostałem w rozliczeniu.

Brian : Ta rozliczeniu, przyznaj że stęskniłeś się za starymi dobrymi skrętami.

Ewa : skoro jesteśmy wreszcie w komplecie to proponuje zacząć próbę, a przebraniem tego zajmiemy się później.

John : Zgadzam się z naszą panią manager.

* Ćwiczyli właśnie " keep yourself a live " Kiedy to zdegustowany wokalista rzucił mikrofon na kanapę i złapał się za głowę. *

Freddie : Kurwa to brzmi strasznie, Roger w ogóle nie trafia w rytm, to już ja bym to lepiej zrobił.

Roger : Ja... Ughh... Potrzebuje przerwy.

Brian : Na miłość Boską dopiero zaczeliśmy.

Roger : Proszę 10 min.

Freddie : Niech już będzie, to komu szampana?

Roger : (Podchodząc do Ewy) Możemy porozmawiać.

Ewa : Tak, oczywiście kochanie.

* Przeszli do prowizorycznej kabiny nagraniowej, trzeba wiedzieć że studiem nazywali starą kamienicę w której spotykali się, pracowali ćwiczyli, nagrania raczej się tu nie odbywały, no chyba że trzeba było na szybko dograć jakieś fragmenty. *

Roger : (Siadając obok niej na podłodze) Jesteś naszym managerem zrób coś nie wiem wyrzuć go z zespołu czy coś.

Ewa : Freddiego?  Och daj spokój, wiesz przecież że dla niego czas nie istnieje.

Roger : Nie, Briana!

Ewa : Co?!

Roger : Sama słyszałaś nie umiem się przy nim skupić.

Ewa : Roggie powiedz mu wreszcie.

Roger : To nie jest takie proste.

Ewa : wiem ale kurwa co mam mu powiedzieć, że jest rozpraszający i dlatego ty mylisz utwory?Rog...

Roger : Jestem beznadziejny... (Pociągnął nosem i oparł się na jej ramieniu) ... Ewa ja nie chce żyć (zaczął płakać)

Ewa : Nawet tak nie mów, jeśli któremu kolwiek z was się coś stanie to ja podetnę sobie żyły, słyszysz?

(Nie) ukoronowanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz