XXIV

35 2 0
                                    

*Na kartce napisała wiadomość o treści

"Fred i Ewka mieli wypadek, są w szpitalu, jak tylko będziecie mogli przyjedźcie tam, na odwrocie zostawiam wam adres i kontakt.
Mary"

Następnie wykonała szybki telefon do rodziców wokalisty informując o lokalizacji placówki medycznej. Po 30 min była już na miejscu. W recepcji siedziała niska ciemnowłosa kobieta będąca w irytujący sposób "brytyjska", niezwykle flegmatycznie przeżuwała swoją kanapkę, co chwila popijając ją herbatą*

Mary : Dzień dobry, przepraszam z tego co udało mi się ustalić to trafiła tu ta para z wypadku.

Recepcjonistka : Dobry, zaraz sprawdzę. (Zaczeła wertować notes) ty Nicola! Słyszałaś że ten no wiesz jak mu tam.

Nicola : John Lennon ma ponoć kochankę.

Recepcjonistka : Ta no on, te gwiazdy teraz...

Mary : Przepraszam panie, ja nadal czekam.

Nicola : Kultury trochę, nie słyszy pani że rozmawiamy.

Mary : Japierdole moi przyjaciele może tam umierają, co mnie obchodzi jakaś kochanka Lennona. Powiedz mi kurwa gdzie oni są!

Recepcjonista : Już! Ta blondyna jest na oiomie sala nr 30, jeszcze żyje, a facet nieprzytomny, połamany sala nr 5.

Mary : dziękuję, a ordynatora gdzie znajdę?

Nicola : W gabinecie, zapewne.
Recepcjonista : Nazwiska.

Mary : Proszę?

Recepcjonista : Nazwiska tych ludzi.

Mary : Ewa Branicka i Freddie Mercury.

Nicola : To jest Mercury! Ty a ta Ewa to nie jest ta jego kochanka co w gazecie pisali.

Recepcjonista : Tak ty to ona. O Zgrozo, kogo my teraz przyjmujemy. Wstyd!

Mary : Nie mają panie co robić? Żegnam.

*Chwilę zajeło jej znalezienie gabinetu ordynatora. Kiedy weszła do niego ujrzała mężczyznę grubo po 50-cte, siedział za biurkiem przeglądając dokumentacje medyczną, był tym tak zaaferowany, że nawet nie zwrócił uwagi na kobietę w drzwiach,dopiero kiedy ta odchrząknęła, podniósł wzrok, jego spojrzenie było bardzo ciepłe i dobrotliwe*

Ordynator : Ojej przepraszam, dzień dobry.

Mary : Dzień dobry.

Ordynator : Co panią do mnie sprowadza.

Mary : Trafiła tu dwójka moich przyjaciół, zostali przywiezieni z wypadku motocyklowego.

Ordynator : Ach tak, spokojnie, wszystko się ułoży, facet odzyska przytomność w przeciągu kilku godzin, dziewczyna jest w prawdzie w poważnym stanie, trafiła na oddział intensywnej terapii, jest w śpiączce i pod respiratorem ale żyje, postaramy się ją jak najszybciej wybudzić, zrobię pani Melissy, jeśli by nie pomogło to podamy małą dawkę morfiny. Pani przyjaciółka jest bohaterką uratowała życie i zdrowie tego mężczyzny. Przepraszam, chciałbym uzupełnić dokumentacje, a brakuje mi imion i nazwisk tych państwa.

Mary : Ewa Branicka i Freddie Mercury.

Ordynator : Jak się pisze nazwisko tej pani?

Mary : B-R-A-N-I-C-K-A.

Ordynator : Musiałaby pani jutro przywieźć dowody tożsamości tych państwa, akt ślubu, chrztu, cokolwiek, nic takiego przy sobie nie mieli.

*Pół godziny później dziewczyna siedziała  jeszcze w gabinecie ordynatora kończąc kubek Melissy, kiedy do pomieszczenia weszła zapłakana kobieta, a za nią blady jak ściana mężczyzna, byli to rodzice muzyka, po chwili zjawiła się również Kashmira i trzasnęła za sobą drzwiami. *

Mary : Jesteście nareszcie.

Bomi : Tak przyjechaliśmy najszybciej jak tylko się dało.

Ordynator : Rozumiem, że państwo również w sprawie poszkodowanych z wypadku motocyklowego.

Mary : To rodzina Freddiego.

Ordynator : Rozumiem tak jak tłumaczyłem tej Pani. Oboje żyją mężczyzna w najbliższym czasie odzyska przytomność, a kobieta jest w śpiączce, jej stan owszem jest poważny ale nie krytyczny. Pani Branicka jest w sali nr 30,a pan Mercury w sali nr 5. Mogą się tam państwo udać. Mam jeszcze jedno pytanie , czy życzą sobie państwo podania morfiny lub leków uspokajających.

Bomi : Mnie i córce wystarczą tabletki, ale żonie proszę podać morfinę.

Jer : Nie  chce żadnej morfiny chcę żeby młodzi z tego wyszli.
Mary : Są pod dobrą opieką.

*Po upływie kolejnych 3 godzin szpitalu byli już wszyscy a więc Mary rodzice Freda, Kashmira David, Jim, oraz reszta zespołu, w prawdzie brakowało rodziny Ewy ale na przyjazd Charlotte, bądź Marty i Marka nie liczono. *

Jim : To wszystko moja wina, gdybym nie dał jej tego jebanego harleya...

Brian : Gdybyśmy nie nalegali na jej obecność...

Mary : Zamknijcie się wszyscy to nie wasza wina, ten wypadek, cóż tam musiało stać się coś więcej, dlaczego kierowca drugiego pojazdu nie udzielił im pomocy, to wszystko jakieś dziwne.

*wtem rozległo się pukanie do drzwi sali w której leżała Ewa, a w której to obecnie wszyscy przebywali. *

Mary : Proszę.

Jacob : Witam. Aspirant Jacob Smith, mój brat komisarz Connor Smith.

Connor : (podchodząc do łóżka) to ta laska, którą mieli przetrzymywać, ta co jej ciotka szukała.

Jacob : Czy Pani Ewa Branicka? (Wskazał poszkodowaną)

Roger : Tak.

Connor : A poszkodowany?

Roger : Freddie Mercury.

Jacob : Państwo dla tej pani to?

David : Przyjaciele.

Jacob : A dla tego pana?

Bomi: My jesteśmy jego rodzicami Kashmira to siostra, a reszta tu obecnych to przyjaciele.

Connor : Motocykl na którym poruszała się Pani Ewa jest zarejestrowany na niejakiego Jima Huttona.

Jim : Tak to mój motocykl, pożyczyłem go Ewie.

Jacob : Rozumiem że pani Ewa posiada stosowne kwalifikacje.

Jim : Oczywiście.

Ordynator : Przepraszam państwa, ten pan odzyskał przytomność. Myślę, że niedługo będzie mógł złożyć zeznania .

Jer : Co mu jest tak dokładnie?
Ordynator : Dzięki Pani Ewie tylko złamana ręka i kilka zadrapań.

Bomi : a Ewcia?

Ordynator : jest w poważnym stanie...

Bomi: Panie ordynatorze to wiemy, ale co to dla niej oznacza.

Ordynator: Dokładnie ciężko określić, najpewniej czeka ją rehabilitacji lewej nogi, doznała także wstrząsu mózgu. Owszem jest pod respiratorem ale to ze względu na śpiączkę.

Mary : Ale będzie chodzić?

Ordynator : Najpewniej...

(Nie) ukoronowanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz