XLVII

32 2 0
                                    

*Zaczeło się robić ciepło, było już po połowie kwietnia, w Londyńskim powietrzu czuć wiosnę . Umówił się z nią w parku, pod kwitnącą japońską wiśnią, obojga w jakiś sposób pociągała ta kultura. Ona już tam była, siedziała po turecku na ławce, pod różowym drzewem, ubrana w jeansowe dzwony i kwiecistą koszulę, na kolanach miała gitarę. Ale dopiero kiedy podszedł trochę bliżej uświadomił sobie co gra. *

Freddie: Hej to moja piosenka! (Wrzasnął podbiegając do niej)

Ewa : Wiem, napisałeś ją dla Mary.

Freddie : Zgadza się, ślicznie wyglądasz.

Ewa : Dzięki ty też.

Freddie : Pamiętasz lato miłości?

Ewa : Ciekawe co się ze mną działo w 68 ? Nie jestem pewna, ale biorąc uwagę że miałam wtedy jakieś 13 lat zapewne siedziałam w domu i pomagałam w gospodarstwie ,  z resztą w Polsce przez komunę dopiero teraz rozkwita ruch hippisowski.

Freddie : No tak, ładna koszula, mam taką samą, ona jest z Biby co nie?

Ewa : Tak a wiesz, że rozmawiałam Barbarą Hulanicki .

Freddie : To wiele wyjaśnia, moja kobieta sukcesu.

Ewa : Twoja, twoja, dostałam kontrakt właśnie od Hulanicki, mam szanse zaprojektować jesienną kolekcję dla Biby.
Freddie : Mój Boże, gratulacje! Trzeba to opić! Wieczorem wychodzimy na miasto z chłopakami! Ale kiedy to się stało?

Ewa : W marcu była ta aukcja na rzecz pomocy dla osób w kryzysie bezdomności...

Freddie : Uczyłaś przepiękną suknię na tę aukcję, naprawdę podziwiam twoje zaangażowanie i...

Ewa : Przecież wy też się włączyliście a komplet winyli z autografami poszedł za kupę pieniędzy.

Freddie : Evie jesteś najmądrzejszą osobą jaką znam, a jednocześnie czasem się zastanawiam czy jesteś taka głupia, czy tylko udajesz? Naprawdę nie widzisz różnicy między podpisaniem się na kilku płytach, a zaprojektowaniu i uszyciu kiecki balowej?

Ewa : Ja robię to od lat.

Freddie : Dlaczego ty się tak bardzo nie doceniasz?

Dziennikarz :  Przepraszam, magazyn "time will tell" pamiętają mnie państwo? Czy mogę zadać kilka pytań?

Ewa : Tak pamiętamy, więc o co chodzi? (Odpowiedziała od niechcenia)

Dziennikarz : A więc ostatnio
byli państwo pod wpływem?

Ewa: Przepraszam jak masz na imię?

Dziennikarz : Matt.

Freddie : Matt... Skarbie... A jak myślisz ? Sobota wieczór pod klubem, bylibyśmy trzeźwi?

Matt : Rozumiem, Roger i Brian poważny związek?

Ewa : Kochanie poważny, jak mój biznes.

Matt : Ty masz jakiś poważny biznes?

Freddie : Jasne że ma.

Matt : Narkotyki?

Ewa : Co wy macie z tymi nakotykami, o cokolwiek pytasz tak, ale z umiarem.

Matt : A co polecacie?

Freddie : Herbatę z Marihuaną, jeśli wiesz o czym mówię.

Ewa : Oj tak zdecydowanie.

Matt : A Homoseksualizm?

Ewa : W co mnie do cholery obchodzi z kim kto śpi!?

Freddie : Ważne żeby się wyspał.

Matt : Płaty sex?

Ewa : Rozmawiasz z byłą tancerką.

Matt : Twoja orientacja?

Ewa : W terenie? Bardzo dobra, od dziecka chodzę po górach i lasach,  ba mało tego jestem fanatykiem Urbexu.

Matt : A twoja?

Freddie : Wręcz przeciwnie, to Evie jest tą bardziej rozgarniętą.

Matt : A coś o nowym albumie ?

Ewa : Mamy komplet utworów.

Freddie : Czekajcie na singiel promocyjny, będzie ciekawie.

Ewa : Wydamy go najpewniej w listopadzie tego roku.

Dziennikarz : A następny duży koncert, albo etap trasy?

Freddie : 11 maj Chicago, 13 maj Nowy Jork, 15  maj Nowy Orlean, 20 i 21 maj California, 29 maj  Liverpool, 3  czerwca Londyn i w ten sposób kończymy promować "News of the World".

Dziennikarz : Rzuciły mi się w oczy państwa bransoletki....

Ewa : A tak, to długa historia, w skrócie przez przypadek daliśmy sobie takie same bransoletki na święta.

Freddie : Już 13:00, musimy się zbierać, jesteś autem?

Ewa : Nie, ja na pieszo.

Freddie : Ja też i co teraz zrobimy?

Ewa : Chodź pokażę ci. Dziękujemy za wywiad, do widzenia.

Matt : Do Widzenia.

* Zaczeła biec, więc Freddie musiał ją gonić, trzeba jej przyznać że mimo gitary przewieszonej przez ramię, biegła bardzo szybko, zatrzymała się jakieś 800 metrów dalej, lustrując rozkład jazdy. *

Freddie : Co robisz?

Ewa : Organizuje nam transport.

Freddie : Co ?

Ewa : Mój drogi istnieje coś takiego co się nazywa tramwaj, a nasz będzie tu za jakieś 5 minut.

Freddie : Ewa na miłość Boską! Wiesz, że nienawidzę komunikacji publicznej.

Ewa : Wiem, ja też, ale trochę za późno na refleksje.

Freddie : A to dlaczego ?

Ewa : Bo właśnie przyjechał nasz tramwaj, numer 11 zapraszam szanownego pana, do wspólnej podróży.

*Jazda zatłoczonym tramwajem, z jakąś starszą panią której perfumy przyprawiał o zawroty głowy, bezdomnym któremu Ewa oddała kanapkę i 10£ z braku większej ilości gotówki, wrzeszczącymi bachorami, jakimś studentem który przewoził rower i tak dalej... Była dość uciążliwa, ale w końcu to tylko 5 przystanków, dało się jakoś wytrzymać wszelkie niedogodności, mało brakowało a dziewczyna zapomniałaby gitary, ale oto nareszcie z niemal godzinnym spóźnieniem dotarli pod studyjne drzwi. *

(Nie) ukoronowanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz