LIII

31 2 0
                                        

*" Ewa wstawaj wreszcie" obudził ją głos wokalisty. Otworzyła oczy, walcząc z tępym bulem głowy, wyglądała jakby zobaczyła ducha , zdjęła z siebie śpiącą Delilah i podniosła się do siadu. Wyrwała półprzytomnonemu przyjacielowi kubek kawy z ręki. *

Ewa : Która?

Freddie : Godzina? 7:20.

Ewa : Po cholerę mnie budzisz tak wcześnie?

Freddie : Bo nudno jest.

Ewa : Co chcesz?

Freddie : Chodźmy gdzieś.

Ewa : Chce ci się ? Sam jesteś ledwo przytomny.

Freddie : No chodź, coś ci pokażę.

Ewa : Co jest tak istotne że muszę to zobaczyć o siódmej rano?

Freddie : Już prawie wpół do ósmej. Nie narzekaj, tylko ubierz się w coś w czym da się wyjść. Masz powinno być dobrze (rzucił w nią czarnymi dzwonami, koszulą jasną w grochy i parą butów na koturnie).

Ewa : Dzięki. (Wzięła ubrania i ruszyła do łazienki)

*Kiedy wróciła, Fred był zadowolony z Efektu, zawiązał jej apaszkę na szyi, ona natomiast założyła swoją biżuterię , zrobiła makijaż kosmetykami pożyczonymi  od wokalisty, i została siłą zmuszona do wyjścia na zewnątrz, o mało nie zabiła się w  butach na ogromnych koturnach . "Na co czekasz, posłać ci zaproszenie kotem? wsiadaj! " Zrobiła to, o co została poproszona,  odruchowo włączając radio, ku jej zaskoczeniu grało w nim Killer Queen, a następnym utworem była Foxy Lady, utwór Jimiego Hendrixa, po jakiś 15 minutach dotarli na miejsce, była to jakaś stara kawiarnia, szyld głosił, że nazywa się "smile café" Co rozbawiło polkę, "brzmi znajomo, jak stara nazwa pewnego zespołu, grającego po klubach, w składzie pudel-gitarzysta, tania blond dziwka na perkusji i jakiś wyjec-zdrajca" Pomyślała. *

Freddie : To gdzie siadamy?

Ewa : Serio wyciągnąłeś mnie z domu, żeby jechać przez pół miasta na kawę?

Freddie : Tak kochanie.

Ewa : Freddie ja chcę iść spać.

Freddie : Siadaj, zamówię ci kawę, ale już mi nie marudź.

*Kiedy wrócił, zastał przyjaciółkę leżącą z twarzą na blacie . Wyglądała jakby jednocześnie chciała : spać, umrzeć i zwymiotować. *

Freddie : Ale Evie, co ty robisz? Usiądź normalnie, błagam cię.

Ewa : Nie mam siły.

Freddie : Masz kaca, ale to nic ja też.

Ewa : Ciebie dzisiaj, ewidentnie energia roznosi.

Freddie : Pieprzysz i tyle, jak wypijemy, wracamy do domu, idziemy na rowery, a potem próba.

Ewa : Powaliło cię?

Freddie : No zlituj się kobieto, ja chcę jeździć rowerem.

Ewa : No to se jedź, ja chcę do łóżka.

Freddie : Bez ciebie to nie to samo. Proooszeeee Evvvvieee....

Ewa : No już dobra! Wygrałeś. (Wrzasnęła i trzasnęła głową w stolik)

Freddie : Kocham cię.
(pocałował ją w policzek)

*Wtem drzwi otworzyły się, do budynku weszła znajoma niewysoka blondynka, imieniem Mary ,  zamówiła cappuccino i przysiadła się obok Polki. *

Mary : Co wy tu robicie?

Ewa : Umieram!

Mary : Konsekwencja narkotyków i tyle.

Freddie : Bez przesady, ja też paliłem wczoraj i jakoś nic mi nie jest.

Mary : Błagam was, nigdy więcej.

Ewa : Mogę już nic nie brać, ale ty przekonaj go, żeby dał mi spokój z tymi rowerami.

Mary : Myślałam, że ty nawet nie lubisz jeździć rowerem.

Freddie : Bo masz rację, Ale dzisiaj mam ochotę i nie odpuszczę Evie.

*Faktycznie została zmuszona, do jazdy na tym nieszczęsnym rowerze. Ok 19:00 wpadli do studia, gdzie John siedział na kanapie, wyraźnie zdenerwowany, Ewa usiadła obok, nie musiała nic mówić, w jej oczach było widać pytanie "No co jest" . *

John : Nawet mnie nie denerwuj, ten idiota oblał się wrzątkiem. Poparzył się tak bardzo, że Bri zabrał go do szpitala.

Freddie : Roger?

John : A kuźwa kto?

Ewa : Japierdole no! To jak? Robimy próbę?

John : Mamy Bas, pianino, ewentualnie gitarę to se naprawdę pogramy.

Freddie : Mam propozycje, idziemy do klubu?

John : Powaliło cię?

Freddie : No co?

John :Musimy czekać aż tamci wrócą to raz, a dwa nie mam siły.

Ewa : Ja też,

John : Ewka jak chcesz, to jedź do domu.

Ewa : Nie, nie, dzięki, nie muszę.

John : Ale wszystko ok?

Ewa : Ta, tylko od jazdy na rowerze w koturnach nóg nie czuję.

John : Co to za debilny pomysł? Fred, zgaduje, że ty ją zmusiłeś.

Ewa : A żebyś wiedział.

Freddie : To było genialne popołudnie, co z wami dzisiaj jest nie tak?

John : Niskie ciśnienie.

Ewa : Załamanie pogody wisi w powietrzu.

(Nie) ukoronowanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz