XXXVIII

25 1 0
                                    

*Było już po 2 w nocy, szli właśnie Chodnikiem w kierunku domu Ewki. Kiedy nagle podszedł do nich jakiś mężczyzna. *

Dziennikarz : Przepraszam, magazyn "time will tell" Czy mogę zadać kilka pytań, oo tej pani i temu panu (wskazał Ewę i Freda) Pani powie, kto tu w końcu jest w związku z kim?

Ewa : Co to za magazyn w ogóle?

Dziennikarz : Niech pani odpowie?

Ewa : Jezu Chryste! Freddie! (Chwyciła go za ramię w ostatniej chwili, aby ten nie upadł na twarz)

Dziennikarz : Przepraszam czy są państwo Pijani.

Ewa : Nie, wiem jak oni ale ja do cholery udaję. A teraz przepraszam, ale on zaraz nam zaśnie stojąc. (Rzuciła ciągnąc za sobą wokalistę)

Dziennikarz : He ?

Brian : Nie he tylko proszę jeśli już.

Ewa : 12 stycznia będzie możliwość zrobienia wywiadu, w biurze EMI. Do widzenia.

Dziennikarz : He?

Brian : Gościu nie he, tylko do kurwy nędzy proszę!

Ewa : Chodźcie, Deaky weź łap Rogera, bo mi się przewraca.

Dziennikarz : He?

Ewa : Japierdole typie skończ już z tym He jebanym.

*Kiedy dotarli do domu Polki , cała piątka usiadła w salonie. Z nudów postanowili grać w butelkę. W tym celu Ewa przyniosła z kuchni butelkę szkockiej . Gra płynęła a wszyscy byli na tyle pijani, że wyzwania stawały się coraz dziwniejsze. W pewnym momencie Freddie zakręcił , a wypadł Brian. Mercury i Polka wymienili złowieszcze spojrzenia. Wokalista zaczął się śmiać i spadł z kanapy. *

Freddie : Ewa weź... Weź Ty im powiedz bo nie wytrzymam... (Turlał się po podłodze)

Ewa : (Zdjęła z palca serdecznego srebrny pierścionek z lawendowym oczkiem i wyciągnęła go w kierunku gitarzysty) Wiesz co robić , Na kolana Bri (Wskazała sugestywnie na Rogera i podłogę)

Brian : Naprawdę ?

Ewa : Nie kurde na niby, weź sie go w końcu zapytaj a nie.

Brian : Rog...Roggie... Czy... Wyjdziesz za mnie? (Wykrztusił)

Roger : Takkk! Jezu Bri! Tak! (Piszczał jak 5-latka)

Brian : (Zakładając pierścionek na palec swojego nowego narzeczonego) Kocham cię, tak bardzo cię kocham Aniołku.(Pocałował go) Was też Deaky, Evie i o zgrozo Freda też.

Roger : Ja ciebie też, was wszystkich.

Ewa : Dobrze słodko i cudownie ale...

Freddie : Aż się porzygać można, sorry Evie kontynuuj .

Ewa : Ale przydałoby się iść spać.

John : Jest dopiero 3 w nocy, gramy w karty.

Freddie : Poker?

Brian : z tobą ? Sorry ale nie dzięki.

Ewa : Tak wszyscy wiemy że oszukujesz. Makao?

Roger : Dajesz.

*Tak mineła im kolejna godzina, podczas rozgrywki Ewa położyła głowę na kolanach Freda, który to ją głaskał, a nogi na kolanach Johna i tak zasnęła. Wkrótce później cała reszta również poszła spać. Jako pierwszy wstał Brian i obudził pozostałych. Wszyscy mieli potwornego kaca i ledwo pamiętali minioną noc. *

Roger : Który dzisiaj jest?

Ewa : trzydziesty.

Freddie : Żartujesz?

Ewa : Co jest?

Freddie : Obiecałem że pojadę do rodziców.

Ewa : Ja mam fryzjera na 11:30.

John : To raczej miałaś godzinę temu.

Ewa : Cholera! Freddie zbieraj się, jedziemy do Jima, a później do twoich rodziców.

Freddie : Ale...

Ewa : Nie ma ale, już widzimy się w aucie.

Brian : Ej ale o 19 mamy wywiad dla BBC.

Ewa : Ogarnę, wy tylko się przyszykujcie.

*15 minut później byli już w salonie Ewa wbiegła do środka, całując w policzek swojego fryzjera na przywitanie. *

Jim : Ewcia nareszcie jesteś. O hej Freddie .

Freddie : Cześć.

Ewa : Wieczorem występujemy w BBC, za chwilę jedziemy do jego rodziców. (Wskazała wokalistę)

Jim : Widzę napięty grafik, Ale nic to ja chcę tylko sprawdzić czy stosujesz odżywkę i minimalne podciąć ci końce.

Ewa : Jedziesz, a jak twoja ostatnia randka?

Jim : Ehh, gościu był jakiś dziwny.

Ewa : Jak się nazywał?

Jim : Paul Prenter czy jakoś tak...

Ewa : Lepiej odpuść sobie tego faceta, Fred potwierdzi, a ja radzę z serca.

Freddie : Ona ma rację.

Jim : Wiem, że jesteście zawaleni robotą, ale kupiłem nowego Harleya i jeśli macie ochotę na wypad za miasto, to zapraszam.

Ewa : Z chęcią, dam ci jeszcze znać kiedy dokładnie.

Jim: Dobra Ewcia włosy gotowe uciekaj już.

Ewa : Dzięki, pa kocham cię.

Jim : Ja ciebie też, cześć,
trzymajcie sie.

*Ewa wybiegła z salonu, wlokąc za sobą Mercurego . Po chwili byli już obok auta Polki. *

Ewa : Mam Divie drzwi otworzyć, czy posłać kotem zaproszenie?

Freddie : Co, a tak sorry.

Ewa : On ci się cholernie podoba, widzę to.

Freddie : Aż tak to widać? Boże .

Ewa : Patrzyłeś w niego jak w obrazek, non stop się śliniąc, to słodkie ale i obrzydliwe.

*Do domu rodziców Freddiego dojechali ok  15:00 . Tam zjedli ciepły obiad. Oczywiście nie odbyło się bez kłótni między rodzeństwem, w zasadzie nie wiadomo o co. Bomi jak zwykle rozmawiał z Ewą, a Jer zachwycała się Ewą i Freddiem, chyba dalej mając nadzieję na ślub tej pary. Kashmira i Ewka droczyły się o to która lepiej zna Freda.a ten ostatni przytulał się do ramienia Polki. Popołudnie mijało bardzo wesoło. Ewa mogła poczuć, że ma rodzinę. Która ją kocha i akceptuje. Że nie jest, sierotą, wygnańcem z własnego domu. Że ma jakieś miejsce na świecie. *

Freddie : Tato chciałby cię pewnie adoptować.

Bomi : A żebyś wiedział.

Ewa : To urocze, dziękuję.

Kashmira : To ty w końcu jesteś z Fredem czy nie?

Ewa : No jak nie, przecież go nie zostawiłam, w sumie to on jest ze mną, bo mnie przygniata.
Kashmira : Przecież wiesz o co pytam.

Freddie : Kash! Daj nam spokój.

Ewa : Nie chcę nic mówić ale robi się późno, oglądajcie BBC o 19:00.

Jer : Oczywiście.

Bomi : Będziemy oglądać

(Nie) ukoronowanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz