*Było już po 2 w nocy, szli właśnie Chodnikiem w kierunku domu Ewki. Kiedy nagle podszedł do nich jakiś mężczyzna. *
Dziennikarz : Przepraszam, magazyn "time will tell" Czy mogę zadać kilka pytań, oo tej pani i temu panu (wskazał Ewę i Freda) Pani powie, kto tu w końcu jest w związku z kim?
Ewa : Co to za magazyn w ogóle?
Dziennikarz : Niech pani odpowie?Ewa : Jezu Chryste! Freddie! (Chwyciła go za ramię w ostatniej chwili, aby ten nie upadł na twarz)
Dziennikarz : Przepraszam czy są państwo Pijani.
Ewa : Nie, wiem jak oni ale ja do cholery udaję. A teraz przepraszam, ale on zaraz nam zaśnie stojąc. (Rzuciła ciągnąc za sobą wokalistę)
Dziennikarz : He ?
Brian : Nie he tylko proszę jeśli już.
Ewa : 12 stycznia będzie możliwość zrobienia wywiadu, w biurze EMI. Do widzenia.
Dziennikarz : He?
Brian : Gościu nie he, tylko do kurwy nędzy proszę!
Ewa : Chodźcie, Deaky weź łap Rogera, bo mi się przewraca.
Dziennikarz : He?
Ewa : Japierdole typie skończ już z tym He jebanym.
*Kiedy dotarli do domu Polki , cała piątka usiadła w salonie. Z nudów postanowili grać w butelkę. W tym celu Ewa przyniosła z kuchni butelkę szkockiej . Gra płynęła a wszyscy byli na tyle pijani, że wyzwania stawały się coraz dziwniejsze. W pewnym momencie Freddie zakręcił , a wypadł Brian. Mercury i Polka wymienili złowieszcze spojrzenia. Wokalista zaczął się śmiać i spadł z kanapy. *
Freddie : Ewa weź... Weź Ty im powiedz bo nie wytrzymam... (Turlał się po podłodze)
Ewa : (Zdjęła z palca serdecznego srebrny pierścionek z lawendowym oczkiem i wyciągnęła go w kierunku gitarzysty) Wiesz co robić , Na kolana Bri (Wskazała sugestywnie na Rogera i podłogę)
Brian : Naprawdę ?
Ewa : Nie kurde na niby, weź sie go w końcu zapytaj a nie.
Brian : Rog...Roggie... Czy... Wyjdziesz za mnie? (Wykrztusił)
Roger : Takkk! Jezu Bri! Tak! (Piszczał jak 5-latka)
Brian : (Zakładając pierścionek na palec swojego nowego narzeczonego) Kocham cię, tak bardzo cię kocham Aniołku.(Pocałował go) Was też Deaky, Evie i o zgrozo Freda też.
Roger : Ja ciebie też, was wszystkich.
Ewa : Dobrze słodko i cudownie ale...
Freddie : Aż się porzygać można, sorry Evie kontynuuj .
Ewa : Ale przydałoby się iść spać.
John : Jest dopiero 3 w nocy, gramy w karty.
Freddie : Poker?
Brian : z tobą ? Sorry ale nie dzięki.
Ewa : Tak wszyscy wiemy że oszukujesz. Makao?
Roger : Dajesz.
*Tak mineła im kolejna godzina, podczas rozgrywki Ewa położyła głowę na kolanach Freda, który to ją głaskał, a nogi na kolanach Johna i tak zasnęła. Wkrótce później cała reszta również poszła spać. Jako pierwszy wstał Brian i obudził pozostałych. Wszyscy mieli potwornego kaca i ledwo pamiętali minioną noc. *
Roger : Który dzisiaj jest?
Ewa : trzydziesty.
Freddie : Żartujesz?
Ewa : Co jest?
Freddie : Obiecałem że pojadę do rodziców.
Ewa : Ja mam fryzjera na 11:30.
John : To raczej miałaś godzinę temu.
Ewa : Cholera! Freddie zbieraj się, jedziemy do Jima, a później do twoich rodziców.
Freddie : Ale...
Ewa : Nie ma ale, już widzimy się w aucie.
Brian : Ej ale o 19 mamy wywiad dla BBC.
Ewa : Ogarnę, wy tylko się przyszykujcie.
*15 minut później byli już w salonie Ewa wbiegła do środka, całując w policzek swojego fryzjera na przywitanie. *
Jim : Ewcia nareszcie jesteś. O hej Freddie .
Freddie : Cześć.
Ewa : Wieczorem występujemy w BBC, za chwilę jedziemy do jego rodziców. (Wskazała wokalistę)
Jim : Widzę napięty grafik, Ale nic to ja chcę tylko sprawdzić czy stosujesz odżywkę i minimalne podciąć ci końce.
Ewa : Jedziesz, a jak twoja ostatnia randka?
Jim : Ehh, gościu był jakiś dziwny.
Ewa : Jak się nazywał?
Jim : Paul Prenter czy jakoś tak...
Ewa : Lepiej odpuść sobie tego faceta, Fred potwierdzi, a ja radzę z serca.Freddie : Ona ma rację.
Jim : Wiem, że jesteście zawaleni robotą, ale kupiłem nowego Harleya i jeśli macie ochotę na wypad za miasto, to zapraszam.
Ewa : Z chęcią, dam ci jeszcze znać kiedy dokładnie.
Jim: Dobra Ewcia włosy gotowe uciekaj już.
Ewa : Dzięki, pa kocham cię.
Jim : Ja ciebie też, cześć,
trzymajcie sie.*Ewa wybiegła z salonu, wlokąc za sobą Mercurego . Po chwili byli już obok auta Polki. *
Ewa : Mam Divie drzwi otworzyć, czy posłać kotem zaproszenie?
Freddie : Co, a tak sorry.
Ewa : On ci się cholernie podoba, widzę to.
Freddie : Aż tak to widać? Boże .
Ewa : Patrzyłeś w niego jak w obrazek, non stop się śliniąc, to słodkie ale i obrzydliwe.
*Do domu rodziców Freddiego dojechali ok 15:00 . Tam zjedli ciepły obiad. Oczywiście nie odbyło się bez kłótni między rodzeństwem, w zasadzie nie wiadomo o co. Bomi jak zwykle rozmawiał z Ewą, a Jer zachwycała się Ewą i Freddiem, chyba dalej mając nadzieję na ślub tej pary. Kashmira i Ewka droczyły się o to która lepiej zna Freda.a ten ostatni przytulał się do ramienia Polki. Popołudnie mijało bardzo wesoło. Ewa mogła poczuć, że ma rodzinę. Która ją kocha i akceptuje. Że nie jest, sierotą, wygnańcem z własnego domu. Że ma jakieś miejsce na świecie. *
Freddie : Tato chciałby cię pewnie adoptować.
Bomi : A żebyś wiedział.
Ewa : To urocze, dziękuję.
Kashmira : To ty w końcu jesteś z Fredem czy nie?
Ewa : No jak nie, przecież go nie zostawiłam, w sumie to on jest ze mną, bo mnie przygniata.
Kashmira : Przecież wiesz o co pytam.Freddie : Kash! Daj nam spokój.
Ewa : Nie chcę nic mówić ale robi się późno, oglądajcie BBC o 19:00.
Jer : Oczywiście.
Bomi : Będziemy oglądać
CZYTASZ
(Nie) ukoronowana
FanfictionW wyniku perypetii rodzinnych młoda Polka Ewa Branicka trafiła do Londynu. Dziewczyna nie znosi tego miasta. Po roku spędzonym w sercu Wielkiej Brytanii, udaje jej się poukładać większość swoich spraw. Wtedy właśnie poznaje członków legendarnego zes...