XXXII

31 1 0
                                        

*Bez wahania zapukała do drzwi rodziców wokalisty. Otworzyła jej Kashmira, zdziwiona niezapowiedzianą wizytą, ale i szczęśliwa z jej powodu, w końcu jak się okazuje obie panie sporo łączyło, zwłaszcza feralny związek z Leonardo. *

Kashmira : Evie ? Co tutaj robisz?

Bomi : Czy ja dobrze słyszałem? Moja ulubiona Polka przyjechała. Jer chodź!

Jer : O Ewa! Jak miło że jesteś, chcesz coś zjeść?

Ewa : Dzień dobry! Byłam akurat w okolicy, więc pomyślałam, że wpadnę, dziękuję ale dopiero jadłam, przywiozłam ciasto upieczone przez Ruth .

Jer : Byłaś u Mayów , no to wszystko jasne, wchodź, co tak będziemy stać w progu.

Ewa : Dziękuję.

Bomi : Whisky?

Ewa : Jestem Autem, nie mogę.

Jer : Ale herbatki się napijesz?

Ewa : Z przyjemnością.

Kashmira : Widziałam wasze zdjęcie w gazecie.

Ewa : Nasze w sensie?

Kashmira : Twoje i Freddiego.

Ewa : Aaa...

Kashmira : To w końcu jesteście parą czy nie?

Ewa : Parą przyjaciół? Tak. Parą w sensie romantycznym? Nie.

Jer : Słodzisz ?

Ewa : Nie, dziękuję bardzo.

Bomi : Powiedz, byłaś kiedyś na Zanzibarze, albo w Indiach.

Ewa : Niestety nie, przypuszczam, że piękniej tam niż w Feltham, niż w Londynie, a nawet niż mojej Polskiej ziemi.

Jer : Co będziesz opowiadał, pokaż jej zdjęcia. Kash podaj ojcu album.

*Kolejna godzina upłynęła na oglądaniu fotografii. Rozmowa płynęła, wymiana wspomnień przy dawno zimnej herbacie. Śmiechy i łzy wzruszenia.*

Bomi: Wspomniałaś o próbie, nie chcę żebyś się spóźniła.

Ewa : Tak, cóż będę się zbierać.

Kashmira : Kiedy znów wpadniesz?

Ewa : Niedługo, jak widzicie jestem jak kamfora pojawiam się i znikam.

Jer : Ewciu proszę poczekaj chwilę, chciałabym ci coś dać.

Ewa : Mhm, dobrze.

Jer : Proszę,  to dla ciebie.

*Podała jej staroświeckie pudełko, w którym znajdowała się broszka, srebrna owalna broszka, z ciemnym kamieniem szlachetnym po środku. Przedmiot był piękny, mało tego wyglądał na kosztowny*

Ewa : Nie mogę tego od Pani przyjąć.

Jer : Jaka pani, wielokrotnie prosiłam mów mi mamo. A po drugie kochana dlaczego nie możesz?

Ewa : To przepiękna i zapewne bardzo droga rzecz, naprawdę nie mogę...

Bomi: Ewciu komplet takich czterech broszek należał do mojej Matki, w dniu ślubu otrzymała go moja żona .

Jer : Jedna należy do mnie, druga do Kashmiry, trzecią ma Mary, a ostatnia trafia do ciebie. Jesteś bardzo ważna dla Farrokha, dla nas też. Weź ją nalegam.

Ewa : Jest mama pewna?

Jer : Oczywiście.

Kashmira : Ewa no nie daj się prosić.

Ewa : W takim razie dobrze, dziękuję za wszystko, do widzenia, miłego dnia. Kocham was.

Bomi : Pozdrów chłopców, trzymaj się.

*Droga do domu zajęła jej jakąś godzinę, strasznie mocno padał śnieg, a Evie nie chciała spowodować wypadku. Sceneria była iść bajkowa, przedświąteczne przygotowania trwały było to popołudnie 21 grudnia, a do niej to wszystko wróciło, jak srebrny sztylet przebijało jej serce. W gruncie rzeczy tęskniła do domu rodzinnego, cieszyła się jednak, że już nie musi dzielić życia z Markiem i Martą. Wszystkie smutki zniknęły kiedy przekroczyła próg studia, przypominając sobie o zastawionej w aucie gitarze, natychmiast po nią wróciła.*

Ewa : Załatwione (uśmiechnęła się)

Brian : Wiem, moi rodzice dzwonili do mnie 15 razy, nie wiem jak ty to zrobiłaś  ale kochają cię . Było Przesłuchanie ? Słyszałem o Betty, więc wnioskuje że tak.

Ewa :Trochę było, ale chyba w miarę z tego wyszłam . Aaaa macie pozdrowienia od rodziców Freddiego i ciasto od Ruth.

Freddie : To jak próba, a potem ciasto i  Moët et Chandon? Ewa klawisze, ja wokal, później zmiana, reszta normalnie, chórki wszyscy. Zaczynamy.
John : Ale od czego?

Brian : Chwila że jak to ma być?

Roger : Stary ja nie potrafię grać na basie.

Ewa : Jeszcze raz, wy gracie jak zawsze, tylko my z Fredziem się zmieniamy, a chórki robią wszyscy. Pierwszy utwór moi drodzy '39, nie pytajcie dlaczego, mam taką fanaberie i tyle.

Freddie : (Wskazując Ewę) She's a Killer Queen.

*Próba trwała do czasu, aż Roger przypadkiem nie złamał pałeczki, wtedy w zasadzie już kończyli, chcieli jeszcze popracować nad "Don't stop me now", gdyż utwór był nowy, a linia instrumentalna jeszcze nie do końca ustalona. *

Freddie : Powiedz, że masz zapasowe błagam cię.

Roger : Mam tylko, że w domu.
Ewa : Ty wiesz co ja mam w domu?

Roger : Burdel?

Ewa : To też, i to w każdym sensie.

Brian : Co?

Ewa : Nic nic , to w cale nie była aluzja do was na weselu Marty... WCALE...

John : To jak kończymy? Bez perkusji, nie ma sensu.

Freddie : Kto robi kawę?

Roger : Ja na stówę nie .

John : Jeszcze byś nas zabił tym Ekspresem, jak wtedy.

Roger : Idioto tu nawet nie ma ekspresu!

Ewa : Roger! Nie wolno podnosić głosu na Deakiego.

John : (Łamiącym się głosem) Ja... Ja...zrobię...

Ewa : Ale kochanie...

John : T...Tak?

Ewa : Nie płacz. (mówiąc to mocno go przytuliła) idę z tobą, pokroje ciasto. A ty Bri proszę, weź Roga na smycz, albo zaszczep na wściekliznę.  (Zdjęła skórzany choker który miała na szyi i rzuciła gitarzyści) obrożę już masz.

Brian : Da się załatwić. (Zaśmiał się zapinając nabity ćwiekami pasek na szyi swojego chłopaka)

Freddie : Ej Ewa?

Ewa : No?

Freddie : Podgrzej ten sernik.
Ewa : Jak mam kurwa podgrzać sernik?

Freddie : W mikrofalówce, w piekarniku, na patelni, jakkolwiek.

Ewa: Japierdziele...

John : (z kuchni)  idziesz?

Ewa : Tak...

*Przygotowywanie kawy szło im sprawie Polka pokroiła placek, a kawałek dla Freda włożyła do mikrofali, nadal uważała to za skrajnie głupie, ale cóż Królowa chce, Królowa dostanie. Po 10 minutach byli już z powrotem w salonie. *

Freddie : Niedobre to ciepłe ciasto jednak.

Ewa : A nie mówiłam.

Roger : Jezu jaki ty jesteś tępy! Na chuj jej kazałeś to kurwa podgrzewać ! A ty Ewa jesteś jeszcze bardziej pojebana, że to zrobiłaś!

Ewa : Bri... Powiedz mi co on brał.

Brian : Właśnie nie wiem, ale w cholerę to agresywne, oficjalnie Rog dzisiaj śpisz na kanapie.

(Nie) ukoronowanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz