*Bez wahania zapukała do drzwi rodziców wokalisty. Otworzyła jej Kashmira, zdziwiona niezapowiedzianą wizytą, ale i szczęśliwa z jej powodu, w końcu jak się okazuje obie panie sporo łączyło, zwłaszcza feralny związek z Leonardo. *
Kashmira : Evie ? Co tutaj robisz?
Bomi : Czy ja dobrze słyszałem? Moja ulubiona Polka przyjechała. Jer chodź!
Jer : O Ewa! Jak miło że jesteś, chcesz coś zjeść?
Ewa : Dzień dobry! Byłam akurat w okolicy, więc pomyślałam, że wpadnę, dziękuję ale dopiero jadłam, przywiozłam ciasto upieczone przez Ruth .
Jer : Byłaś u Mayów , no to wszystko jasne, wchodź, co tak będziemy stać w progu.
Ewa : Dziękuję.
Bomi : Whisky?
Ewa : Jestem Autem, nie mogę.
Jer : Ale herbatki się napijesz?
Ewa : Z przyjemnością.
Kashmira : Widziałam wasze zdjęcie w gazecie.
Ewa : Nasze w sensie?
Kashmira : Twoje i Freddiego.
Ewa : Aaa...
Kashmira : To w końcu jesteście parą czy nie?
Ewa : Parą przyjaciół? Tak. Parą w sensie romantycznym? Nie.
Jer : Słodzisz ?
Ewa : Nie, dziękuję bardzo.
Bomi : Powiedz, byłaś kiedyś na Zanzibarze, albo w Indiach.
Ewa : Niestety nie, przypuszczam, że piękniej tam niż w Feltham, niż w Londynie, a nawet niż mojej Polskiej ziemi.
Jer : Co będziesz opowiadał, pokaż jej zdjęcia. Kash podaj ojcu album.*Kolejna godzina upłynęła na oglądaniu fotografii. Rozmowa płynęła, wymiana wspomnień przy dawno zimnej herbacie. Śmiechy i łzy wzruszenia.*
Bomi: Wspomniałaś o próbie, nie chcę żebyś się spóźniła.
Ewa : Tak, cóż będę się zbierać.
Kashmira : Kiedy znów wpadniesz?
Ewa : Niedługo, jak widzicie jestem jak kamfora pojawiam się i znikam.
Jer : Ewciu proszę poczekaj chwilę, chciałabym ci coś dać.
Ewa : Mhm, dobrze.
Jer : Proszę, to dla ciebie.
*Podała jej staroświeckie pudełko, w którym znajdowała się broszka, srebrna owalna broszka, z ciemnym kamieniem szlachetnym po środku. Przedmiot był piękny, mało tego wyglądał na kosztowny*
Ewa : Nie mogę tego od Pani przyjąć.
Jer : Jaka pani, wielokrotnie prosiłam mów mi mamo. A po drugie kochana dlaczego nie możesz?
Ewa : To przepiękna i zapewne bardzo droga rzecz, naprawdę nie mogę...
Bomi: Ewciu komplet takich czterech broszek należał do mojej Matki, w dniu ślubu otrzymała go moja żona .
Jer : Jedna należy do mnie, druga do Kashmiry, trzecią ma Mary, a ostatnia trafia do ciebie. Jesteś bardzo ważna dla Farrokha, dla nas też. Weź ją nalegam.
Ewa : Jest mama pewna?
Jer : Oczywiście.
Kashmira : Ewa no nie daj się prosić.
Ewa : W takim razie dobrze, dziękuję za wszystko, do widzenia, miłego dnia. Kocham was.
Bomi : Pozdrów chłopców, trzymaj się.
*Droga do domu zajęła jej jakąś godzinę, strasznie mocno padał śnieg, a Evie nie chciała spowodować wypadku. Sceneria była iść bajkowa, przedświąteczne przygotowania trwały było to popołudnie 21 grudnia, a do niej to wszystko wróciło, jak srebrny sztylet przebijało jej serce. W gruncie rzeczy tęskniła do domu rodzinnego, cieszyła się jednak, że już nie musi dzielić życia z Markiem i Martą. Wszystkie smutki zniknęły kiedy przekroczyła próg studia, przypominając sobie o zastawionej w aucie gitarze, natychmiast po nią wróciła.*
Ewa : Załatwione (uśmiechnęła się)
Brian : Wiem, moi rodzice dzwonili do mnie 15 razy, nie wiem jak ty to zrobiłaś ale kochają cię . Było Przesłuchanie ? Słyszałem o Betty, więc wnioskuje że tak.
Ewa :Trochę było, ale chyba w miarę z tego wyszłam . Aaaa macie pozdrowienia od rodziców Freddiego i ciasto od Ruth.
Freddie : To jak próba, a potem ciasto i Moët et Chandon? Ewa klawisze, ja wokal, później zmiana, reszta normalnie, chórki wszyscy. Zaczynamy.
John : Ale od czego?Brian : Chwila że jak to ma być?
Roger : Stary ja nie potrafię grać na basie.
Ewa : Jeszcze raz, wy gracie jak zawsze, tylko my z Fredziem się zmieniamy, a chórki robią wszyscy. Pierwszy utwór moi drodzy '39, nie pytajcie dlaczego, mam taką fanaberie i tyle.
Freddie : (Wskazując Ewę) She's a Killer Queen.
*Próba trwała do czasu, aż Roger przypadkiem nie złamał pałeczki, wtedy w zasadzie już kończyli, chcieli jeszcze popracować nad "Don't stop me now", gdyż utwór był nowy, a linia instrumentalna jeszcze nie do końca ustalona. *
Freddie : Powiedz, że masz zapasowe błagam cię.
Roger : Mam tylko, że w domu.
Ewa : Ty wiesz co ja mam w domu?Roger : Burdel?
Ewa : To też, i to w każdym sensie.
Brian : Co?
Ewa : Nic nic , to w cale nie była aluzja do was na weselu Marty... WCALE...
John : To jak kończymy? Bez perkusji, nie ma sensu.
Freddie : Kto robi kawę?
Roger : Ja na stówę nie .
John : Jeszcze byś nas zabił tym Ekspresem, jak wtedy.
Roger : Idioto tu nawet nie ma ekspresu!
Ewa : Roger! Nie wolno podnosić głosu na Deakiego.
John : (Łamiącym się głosem) Ja... Ja...zrobię...
Ewa : Ale kochanie...
John : T...Tak?
Ewa : Nie płacz. (mówiąc to mocno go przytuliła) idę z tobą, pokroje ciasto. A ty Bri proszę, weź Roga na smycz, albo zaszczep na wściekliznę. (Zdjęła skórzany choker który miała na szyi i rzuciła gitarzyści) obrożę już masz.
Brian : Da się załatwić. (Zaśmiał się zapinając nabity ćwiekami pasek na szyi swojego chłopaka)
Freddie : Ej Ewa?Ewa : No?
Freddie : Podgrzej ten sernik.
Ewa : Jak mam kurwa podgrzać sernik?Freddie : W mikrofalówce, w piekarniku, na patelni, jakkolwiek.
Ewa: Japierdziele...
John : (z kuchni) idziesz?
Ewa : Tak...
*Przygotowywanie kawy szło im sprawie Polka pokroiła placek, a kawałek dla Freda włożyła do mikrofali, nadal uważała to za skrajnie głupie, ale cóż Królowa chce, Królowa dostanie. Po 10 minutach byli już z powrotem w salonie. *
Freddie : Niedobre to ciepłe ciasto jednak.
Ewa : A nie mówiłam.
Roger : Jezu jaki ty jesteś tępy! Na chuj jej kazałeś to kurwa podgrzewać ! A ty Ewa jesteś jeszcze bardziej pojebana, że to zrobiłaś!
Ewa : Bri... Powiedz mi co on brał.
Brian : Właśnie nie wiem, ale w cholerę to agresywne, oficjalnie Rog dzisiaj śpisz na kanapie.

CZYTASZ
(Nie) ukoronowana
FanfictionW wyniku perypetii rodzinnych młoda Polka Ewa Branicka trafiła do Londynu. Dziewczyna nie znosi tego miasta. Po roku spędzonym w sercu Wielkiej Brytanii, udaje jej się poukładać większość swoich spraw. Wtedy właśnie poznaje członków legendarnego zes...