LX

34 2 0
                                    

*Było już dość późno bo po 23:00, siedzieli w Marquee Club, grała jakaś studencka kapela, cóż radzili sobie nieźle, co do członków Queen, jak i Pani Branickiej, siedzieli w rogu przy stoliku, upijając się jakościowymi trunkami.*

Freddie : Ewaaa...

Ewa : Co jest?

Freddie : Jakiś dziwny facet się na ciebie gapi.

Ewa : Jest Hippisem prawda?

Freddie : Skąd wiesz?

Ewa :To długa historia, dlaczego masz taką minę ? Czy on tu idzie?

Freddie : Tak.

Ewa : Na miłość Boską, dobra udawaj mojego chłopaka.

Freddie : Ja zawsze chętny.

Edmund : Cześć śliczna!

Freddie : Kochanie znasz tego gościa.

Ewa : To mój znajomy, jest trochę dziwny.

Edmund : Tańczysz piękna?

Freddie : Przepraszam szanownego Pana, czy może Pan zabrać swoją szanowną osobę z dala od mojej kochanej, najcudowniejszej dziewczyny?

Edmund : Ewa co on mówi, kto to jest?

Ewa : Oh to Freddie, mój kochany Freddie.

Edmund : Nie wierzę .

Freddie : (Obscenicznie całuje Ewkę) a teraz?

Edmund : Chcesz się o nią bić?

Freddie : Taki z ciebie hippis pacyfista? Dawaj, ja mogę się bić, potrzymaj marynarkę Ewa.

Edmund : O miłość mojego życia będe się bił, zawsze i z każdym!

Ewa : co jest z wami nie tak? Nie jestem jakąś pierdoloną rzeczą żeby się o mnie bić! Już wybrałam i przykro mi Edmund, jestem w związku.

Edmund : Żartujesz sobie Ewa? Powiedz, że żartujesz.

Ewa : Jestem absolutnie poważna.

Edmund : To absurd!

Ewa : Sam jesteś absurd.

Edmun : Kobieto dla mnie niepojęta.

Ewa : Nie denerwuj mnie, bardzo mi przykro, nic z tego nie będzie.

Edmund : Żebyś zdechła! I ty i on!

Ewa : Teraz to przesadziłeś, weź do cholery wyjdź i nie zawracaj głowy.

Edmund : Zdechniesz! Ale on pierwszy!

Freddie : Nie słyszałeś co powiedziała? Idź sobie do cholery.

*Kiedy dziwny recepcjonista nareszcie odszedł, a atmosfera wróciła do normy, z nikąd pojawił się Roger którego zniknięcia nawet nie zauważono, perkusista był ewidentnie pijany, ponieważ próbując usiąść wpadł pod stół. *

Ewa : Wszystko ok?

Brian : Stało ci się coś kochanie?

Roger : Żyje! Ej Ewka...

Ewa : Co?

Roger : Grasz w pokera?

Brian : Przecież ty nawet nie potrafisz grać w pokera.

Roger : Cicho !

Ewa : Jak załatwisz karty to możemy grać.

Roger : Mam karty. (rzuca talię kart w Ewę)

Brian : Skąd niby?

Roger : To tajemnica.

Brian : Czyli ukradł (wzdycha)

Freddie : Japierdole (krztusi się whisky z lodem)

Ewa : Jezus, Maria, Fred, oddychaj spokojnie, wszystko dobrze?

Freddie : (Ciągle kaszląc) Roger chce mnie zabić, swoją wysoką inteligencją.

Roger : Chciałbyś.

Freddie : Nie dzięki.

John : (Spał na kanapie i nagle się obudził) co...co robicie ?

Ewa : Rog kłóci się z Fredem, a i będziemy grać w pokera (mówi tasując karty)

*Niespodziewanie do stolika podchodzi jakiś facet na oko miał z 70 lat i również był lekko pijany*

Jozue: Przepraszam panów o i miłą panią której nie zauważyłem, czy mogę przyłączyć się do gry? Jestem Jozue.

Ewa: Jozue jak ten Biblijny sędzia starożytnego Izraela, symbol nieugiętości i wierności? Oczywiście proszę siadać, ja jestem Ewa a to Brian, Roger, John i Freddie.

Jozue : Ewa to bardzo dziwne imię.

Ewa : A Jozue to już nie?

Jozue : W sumie też.

*gra płynęła całkiem nieźle,na stole zalegał stos pieniędzy i wartościowych przedmiotów a rozgrywka trwała już tylko między Polką a Jozue, reszta muzyków dawno powiedziała pass*

Ewa : Podbijam stawkę (zdejmuje kolczyki i kładzie je na stole)

Jozue : Blefujesz prawda?

Ewa : Chcesz się przekonać.

Jozue : Podbijam stawkę (kładzie na stole kluczyki od auta)

Ewa : Podbijam stawkę (kładzie na stole swoje klucze od domu)

*Następuje rzucenie kart na stół, dziewczyna wygrała*

Ewa : O kurwa, wygrałam.

Jozue : właśnie przegrałem auto, moje gratulacje dla szanownej pani. (Odchodzi od stołu z zamiarem upicia się po porażce)

Ewa : Idę na papierosa, ktoś ze mną?

John : Pójdę z tobą, musimy o czymś pogadać.

(Nie) ukoronowanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz