XLI

29 2 0
                                    

Ewa : Roger wyłaź do jasnej cholery . (Krzyknęła  siadając po turecku naprzeciw kredensu. Odpowiedziała jej cisza, zastukała w drewniane drzwiczki)

Roger : Ugh...jak oni se pójdą, to możemy porozmawiać. (Westchnął)

Ewa : No to ja panów żegnam, kup mi ktoś papierosy mentolowe. Do widzenia.

*W pomieszczeniu została tylko Polka, ciągle siedząca na podłodze i Rog próbujący teraz wyjść z szafki. Wreszcie mu się to udało, położył się na ziemi obok Ewki, tak, że jego głowa spoczywała na jej  udach. Ta ostatnia przeczesywała palcami jego jasne długawe włosy. *

Ewa : A więc?

Roger : chodzi o piosenkę, Brianowi się nie podoba i....

Ewa : ale "More Of That Jazz"?

Roger : Nie " Fun It".

Ewa : Pokaż mi tekst .

Roger : Proszę (podał jej wygniecioną kartkę)

Ewa : To jest naprawdę dobre, a masz melodię?

Roger : Na odwrocie.

Ewa : Jezu Chryste! Co tu się stało! Te nuty, co to ma do cholery być. Połączenie akordów jest do dupy. Przepraszam, ale jako pianista i gitarzysta mam o tym trochę wiedzy, a to jest ciężkie do grania i brzmi tanio. Ale jedno ci przyznam zrobiłeś i nuty i akordy więc podziwiam bo trochę to trwa, mam plan, weź tylko czystą kartkę , najpierw pianino, bas, gitara czy perkusja?

Roger : Perkusja.

Ewa : Wydaje się być w porządku, ale spróbuj to zagrać.

Roger : Weź statyw Freda i śpiewaj.

*Po trzech godzinach, udało się wyprowadzić utwór na prostą, brzmiał teraz bardzo dobrze, bynajmniej z wokalem Ewy, a kiedy śpiewać będzie Freddie powinno brzmieć to wszystko jeszcze lepiej . Dochodziła piętnasta, postanowili jechać do domu Bri i Roga. Ewcia obiecała pomóc w przygotowaniach do sylwestra. Rzecz jasna tylko dlatego aby bri nie skończył ze spalonym domem, a cała reszta z zatruciem pokarmowym , na SORze. Polka robiła właśnie ciasto na keks. A Roger kroił marchewkę na sałatkę kiedy do kuchni wszedł Brian, aby zaparzyć sobie kawy. Gitarzysta chwycił się blatu, o mało nie przewracając się ze śmiechu. *

Ewa : Co cię bawi pudlu?

Brian: Blond baby do garów, sorry poprostu mnie to rozśmieszyło.

Ewa : Och spierdalaj! Może byś swojej księżniczce pomógł, bo ewidentnie nie daje sobie rady z gotowaniem, a ja już i tak robię za dwóch.

Roger : Jeb się Ewa ! Ja sobie doskonale radzę.

Ewa : No po pierwsze to właśnie widzę, a po drugie sorry księżniczko, nie mam z kim. Za to ty wręcz przeciwnie, nie chcę wspominać wesela Marty. A po trzecie pomagam ci, chociaż nie muszę, ogarnięcia melodii już nie wspomnę, ale jak chcesz, to luz mogę sobie iść.

Roger : Japierdole.

Brian : Kogo kochanie moje "pierdoli" Mhm?

Roger : Ciebie wiesz!

Brian : W czym ci pomóc?

Roger : Nie potrzebuje...

Ewa : Weź mu proszę pomóż obierać te ziemniaki, bo serce mnie boli jak na to patrzę, on zaraz sobie krzywdę zrobi tym nożem.

Roger : Ewa ty blond tania dziwko!

Ewa : To żeś pojechał, ja skarbie byłam tancerką, ale skoro ty aspirujesz na "blond tanią dziwkę" To pogadam z Leonardo i Nicolasem jak wyjdą.

Brian : Z wami to jak z dziećmi, daj mi ten nóż księżniczko bo ci się coś stanie.

*Wybiła 20:00 na którą byli umówieni, w międzyczasie Evie pojechała się przebrać, miała na sobie długą ciemno-wiśniową suknię z koronek z błyszczącymi aplikacjami z cekinów i dużym skórzanym gorsetem. O 20:30 Wszyscy byli już na miejscu. Zaczęły się tańce, połączone z piciem . O 23:00 wszyscy najebani w cholerę ledwo rejestrowali co się dzieje. Freddie postanowił tańczyć, ale nie na podłodze tylko na stole i do tego zmusił Ewę do tańczenia z nim. W pewnym momencie stół się zachwiał, oboje spadli z niego tak że Fred wylądował na Ewie i zamiast wstać postanowił ją łaskotać , przez co ta piszczała jak dzieciak.
O pięć minut przed północą postanowili wyjść na zewnątrz z "kuflami" Jak to Freddie kiedyś określił kieliszki do szampana w rękach. Wybiła północ, oficjalnie mamy już rok 1978 , zaczęli składać sobie życzenia, stukać się kieliszkami, Bri chciał pocałować Rogera ale coś mu nie wyszło bo się pomylił i zamiast swojego narzeczonego pocałował Ewę, ta była na tyle pijana,że przewróciła się na ziemię, turlając wraz z gitarzystą  który nie przestawał jej całować po chodniku. Roger w ramach zemsty postanowił pocałować Johna. A Fred chwycił aparat Polki i zaczął robić im zdjęcia, nagle zza budynku wyłonił się starszy pan. *

Staruszek : Czy państwo do reszty oszaleli, proszę się ze swoją obrzydliwą homoseksualną miłością przenieść do domu, (wrzasnął policzkując Johna) państwa tyczy się to samo (Na odchodne kopnął leżącą na ziemi Ewę)

Freddie : Najmocniej przepraszam za przyjaciół, są trochę pijani.

Staruszek : trochę?

Freddie : No może trochę bardzo.

Staruszek : Dobrze radzę niech pan ich weźmie do domu.

Freddie : Oczywiście. (Mówiąc to zaczął się śmiać i sam upadł na ziemię, czego staruszek już nie zdołał zobaczyć bo wrócił tam skąd przyszedł)

*Po jakiś 10 min udało się im pozbierać i wrócić do domu Bri i Roga. Usiedli na kanapie rozmawiając, a właściwie usiłując, bo przez to że w ich żyłach krążyło więcej alkoholu niż krwi rozmowa ta w ogóle nie miała sensu. Aż nagle Ewka kompletnie spoważniała. Gestem uciszyła chłopaków, ponieważ przypomniało jej się że Mary ok 22:00 zasnęła w pokoju obok. *

Ewa : Wiecie co?

Freddie : Co kochana?

Ewa : Mam bardzo złe przeczucie nie, wiem dlaczego, ale wydaje mi się, że za 10 lat o tym czasie będziemy mieć poważne problemy.

John : Evie, dziesięć lat to w cholerę czasu. A z resztą, damy radę, zawsze dajemy.

(Nie) ukoronowanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz