Rozdział 2

10K 228 43
                                    

Idąc na salę, zerknęłam na telefon i ujrzałam 4 nieodebrane wiadomości na WhatsAppie.
ava💞: Gdzie wy jesteście???
miaa😇: Ja się spóźnię, pomyliłam godziny
ava💞: Jak to pomyliłaś godziny? Nie no, miaaaaaa. Jak będę musiała wejść tam sama to was zabiję obiecuję
miaa😇: Może Val jest blisko
ava💞: Czekam pod wejściem na salę, jakby co
ja: już idę
miaa😇: Ej proszę poczekajcie na mnie. Ja nie chcę być jedyną spóźnioną.
ja: ale jesteś Mia. dobra poczekamy, dawaj szybko

Zostawiłam chłopaków, gdy tylko zobaczyłam Avę. Od razu do niej podbiegłam i ją mocno przytuliłam. Wiedziałam, że stresuję się nową szkołą, bo odkąd pamiętam, nie była w takich sytuacjach zbyt pewna siebie. 

– Dobrze, że jesteś. Ta szkoła jest ogromna, już myślałam, że się zgubię. – rzuciła dziewczyna.

Ava była niską brunetką o delikatnych rysach twarzy. Jej rodzice prowadzili własną kancelarię i rzadko mieli dla niej czas, więc przez dwie klasy gimnazjum praktycznie mieszkała u mnie. Taki już jest los większości dzieci z zamożnych rodzin. Wiedziałam, jak jest jej ciężko, i mimo że moja sytuacja rodzinna też nie była idealna, zawsze przyjmowałam ją z otwartymi ramionami. Moi rodzice naprawdę starali się, żeby żyło nam się dobrze, ale chyba zapominali, że najszczęśliwsi jesteśmy z nimi. Pracowali dla dużej korporacji międzynarodowej i często podróżowali za granicę, aby spotkać się z klientami.

– Prawda, ale już mniej więcej orientuję się, gdzie co jest. Zapamiętałam, chodząc z rodzicami na wywiadówki do Maxa, żeby posłuchać, co nauczyciele o nim mówią – odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.

Rozmawiałam z Avą o jej planach na ten rok szkolny, gdy ujrzałyśmy zdyszaną Mię.

– Jezu, przepraszam, że musiałyście czekać. Mi to zawsze się coś pojebie. – odchrząknęła szatynka.

– Dobra, już nieważne. Idziemy. – szepnęłam.

Gdy weszłyśmy na salę, zapadła cisza. Czułam na sobie spojrzenia zarówno wszystkich uczniów, jak i nauczycieli. Zajebiste pierwsze wrażenie.

Jedyne wolne miejsca były w pierwszym i w ostatnim rzędzie, obok przyjaciół Maxa. Zaletą tylnych miejsc jest to, że można obgadywać wszystkich i wszystko, co widzimy. Wybór był więc prosty. Postanowiłam, że Edwards nie był na tyle znaczącą osobą w moim życiu, żeby siadać w najgorszym miejscu na sali.

– Pierwszy dzień, a twoja siostra już robi wstyd. – powiedział z ironicznym uśmiechem Aiden, zwracając się do Maxa.

– Pierwszy dzień, a on już robi problem. – mruknęłam tak cicho, żeby usłyszała tylko Mia.

– Ignoruj go. – szepnęła dziewczyna, próbując złagodzić sytuację. – Gdyby jego charakter dorównywał wyglądowi, byłby znośniejszy.

Aiden był wysokim brunetem o prostych włosach. Miał śniadą karnację i głębokie brązowe oczy. Założył białe spodnie i granatową koszulę, na którą zarzucił sweter z logo Ralpha Polo Laurena. Był kapitanem szkolnej drużyny piłkarskiej, a do tego trenował boks. Chodził z Emily Finn, choć ich relacja wydawała się zagadką dla wszystkich. Nawet dla Maxa.

Uśmiechnęłam się do przyjaciółki, po czym przysiadłyśmy na tylnych miejscach, gdzie mogłyśmy obserwować całą salę.

– Drodzy uczniowie, Szanowni Nauczyciele – rozpoczął dyrektor, a jego głos wypełnił salę – Witam was serdecznie na rozpoczęciu nowego roku szkolnego! Ciesze się, że widzę tak wiele znajomych twarzy oraz masę nowych osób, które dołączają do naszej szkolnej społeczności. Za chwilę rozejdziecie się do klas, gdzie poznacie szczegóły dotyczące planu lekcji, nadchodzących wydarzeń i oczekiwań na nadchodzący rok.

– Już to widzę, jak idę o radę do dyrektora Williamsa. – powiedział Jay, zerkając na nas z rozbawieniem.

– Co masz na myśli? – spytałam.

– Podobno dyrektora Williamsa da się łatwo przekupić. Jeśli masz dobry pomysł lub prezent, zawsze możesz liczyć na jego przychylność. – stwierdził chłopak.

– Aaa, dobra rozumiem. – odparłam, śmiejąc się. – W takim razie warto mieć przygotowaną jakąś sensowną propozycję.

– Planujesz powtórzyć sytuację sprzed roku, jak z 10-procentową frekwencją nagle zdałaś z matmy? – zapytała Ava, po czym parsknęła śmiechem.

– Co?! Mówiłaś mi, że siedziałaś prawie dwa tygodnie nad książkami. Nawet pamiętam, jak ci gratulowałem samodyscypliny. – rzucił Kyle, unosząc brwi w zdziwieniu.

– Ava, jeszcze raz spróbuj wygadać coś podobnego, a powiem, co zrobiłaś, żeby dostać dodatkowe kilka dni na projekt, o którym wszyscy przypominali ci od miesiąca. – zagroziłam z uśmiechem pełnym prowokacji.

– Co zrobiła? – zapytał zaciekawiony Lucas.

– Dała dupy? – powiedział Max, a jego komentarz rozbawił naszą grupę na tyle, że śmiech szybko rozprzestrzenił się po całej sali.

– Życzę wam udanego pierwszego dnia i pamiętajcie, żeby zachować odpowiedni poziom powagi i szacunku – odparł dyrektor, rzucając nam uważne spojrzenie i delikatnie uśmiechając się.

Po słowach Williamsa nasze rozbawienie powoli opadło. Podążając za tłumem, zaczęliśmy kierować się do naszych klas.

– Nie myśl, że będę się przejmować twoim komentarzami. Mam zamiar cię ignorować, i tobie radzę to samo – powiedziałam stanowczo do chłopaka, który nagle pojawił się obok mnie.

– Chyba jednak nie będziesz mogła, kiedy zostanę twoim przewodniczącym – odparł oschle Aiden.

– Nie moim, a szkoły – stwierdziłam.

– Czyli już słyszałaś. Widzę, że jestem nieustannym tematem twoich rozmów – zauważył.

– Tak jak mówiłam, nie będę z tobą gadać. – oznajmiłam, kończąc rozmowę.

Aiden, nawet nie patrząc na mnie, odszedł bez słowa, co tylko pogłębiło moją frustrację.

– Powodzenia – szepnął Max, który nagle pojawił się obok mnie.

– Dziękuję i przyda się – odpowiedziałam, po czym poszłam z przyjaciółkami do naszej sali.

Problemem przyjaźni we trzy jest to, że jedna zawsze musi siedzieć sama w ławce. Na szczęście, w Brighton były pojedyncze ławki, co rozwiązywało ten problem.

Nasza wychowawczyni wydawała się naprawdę w porządku. Warto tutaj podkreślić ,,wydawała'', bo z opowiadań Kyle'a nie mogliśmy trafić gorzej. Po dostaniu planu lekcji, pojechałam z szoferem Avy do jej domu, bo Max o mnie niby zapomniał. Klasyk.

Brighton SchoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz