Rozdział 69

9.2K 302 261
                                    

Szłam przez korytarz szkolny, a światło poranka z trudem przedostawało się przez szyby. Starałam się nie wracać myślami do poprzedniego wieczoru, choć wciąż miałam w głowie obraz Martima w moim pokoju. Tylko Aiden wiedział o wizycie Quinna. Nie wspomniałam o tym Maxowi, bo czułam, że gdyby się dowiedział, zacząłby się obwiniać, że zostawił otwarte drzwi.

Gdy zbliżałam się do klasy, w korytarzu zaczęły rozbrzmiewać głosy przyjaciół. Stali tam już Mia, Lucas, Kyle i Aiden.

Ich śmiech odbijał się od ścian, a atmosfera zdawała się odprężona i beztroska, ale ja czułam się, jakbym była gdzieś na zewnątrz tego wszystkiego.

Podchodząc bliżej, uniosłam dłoń w powitaniu. – Hej.

– Val! – Mia zwróciła się do mnie z szerokim uśmiechem. – O której macie jutro lot?

– O dziewiętnastej – odpowiedziałam, próbując odwzajemnić jej entuzjazm.

Mia roześmiała się, klepiąc mnie lekko po ramieniu. – Spokojnie, nawet nie zdążycie za nami zatęsknić. Przylecimy na kilka dni, nie ma opcji, żebyśmy zostawili was samych w Sztokholmie na cały miesiąc.

– Ja bym tyle czasu bez Val nie wytrzymał – wtrącił Kyle, obejmując mnie ramieniem i przyciągając delikatnie do siebie. – Jeśli myślałaś, że dam ci od siebie odpocząć... no cóż, nie tym razem.

Uśmiechnęłam się, wdzięczna za ich słowa. Jednak nawet ciepło tej chwili nie było w stanie zepchnąć na bok tego, co mnie trapiło. Mój wzrok mimowolnie przyciągał Aiden, który stał z boku, wyraźnie nie uczestnicząc w żartach. Od kiedy tylko się zbliżyłam, nie spojrzał na mnie ani razu i ani przez chwilę nie włączył się do rozmowy. Jego twarz była napięta, a wzrok utkwiony gdzieś poza naszą grupą.

Kiedy rozległ się dzwonek, wyczekałam, aż pozostali rozejdą się do sal, aby podejść bliżej Edwardsa.

– Wszystko w porządku? – zapytałam cicho, wpatrując się w jego twarz.

Spojrzał na mnie krótko, bez wyrazu – Tak, muszę iść – odpowiedział z wyraźną niechęcią w głosie, po czym odwrócił się, ruszając w stronę swojej sali.

Jego ton był tak zdystansowany, że na moment mnie zatkało. Stałam, patrząc, jak odchodzi, zastanawiając się, co mogło spowodować tę nagłą zmianę w jego zachowaniu. Coś było nie tak, czułam to każdą cząstką siebie, ale nie miałam pojęcia, co z tym zrobić.

••••••

Kiedy wróciłam do domu, stres dnia wydawał się przytłaczający. Przeprowadzka, myśli o Martimie, a do tego Aiden, z którym nie wiedziałam, co się dzieje.

Sięgnęłam po telefon, czując, jak bije mi serce, gdy zaczęłam pisać wiadomość do Edwardsa. Nigdy wcześniej nie obawiałam się tak bardzo jego odpowiedzi.

Ja: możemy się spotkać?

Godziny mijały, a ja siedziałam w milczeniu, od czasu do czasu spoglądając na ekran, ale nie doczekałam się żadnej reakcji z jego strony. Może był zajęty, może nie miał czasu.

Myślałam o jego smutnym wyrazie twarzy, kiedy go dzisiaj widziałam, i czułam, że coś w nim pękło. Chciałam wiedzieć, co go trapi. Chciałam mu pomóc.

Nagle nie mogłam znieść tego milczenia. Zdecydowałam, że nie mogę tylko czekać. Chwyciłam telefon i napisałam do niego jeszcze raz:

Ja: Aiden, naprawdę chcę się z tobą spotkać

Ja: proszę, daj znać, czy możesz

Czas płynął, a moja nadzieja malała. Serce mi się ścisnęło na myśl, że mógłby nie chcieć mnie widzieć przed moim wyjazdem.

Brighton SchoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz