Rozdział 11

7.7K 209 73
                                    

Stałam w pokoju, starannie dopracowując każdy detal swojego stroju. Zakładałam granatową, elegancką sukienkę z głębokim wycięciem na plecach, która idealnie podkreślała moją sylwetkę. Tego wieczoru odbywał się coroczny bal w Kensington Palace, na który zapraszano najbardziej zamożne i wpływowe rodziny z okolicy. Normalnie, unikałabym takich wydarzeń, ale tym razem sytuacja była inna. Moi rodzice przebywali na wyjeździe służbowym, co oznaczało, że musiałam ich zastąpić i reprezentować naszą rodzinę.

Max, jak zwykle, nie miał zamiaru uczestniczyć w tak formalnym spotkaniu. Eleganckie bale, rozmowy o interesach i sztuczne uśmiechy nie były dla niego. Przekonał naszych rodziców, że nie zrobi dobrego wrażenia i jedynie przyniesie rodzinie wstyd. Ostatecznie to na mnie spadła odpowiedzialność za naszą obecność na uroczystości.

– Dzisiaj rodzice Lucasa mają pierwszą rozprawę sądową. – odparł brat, opierając się o framugę drzwi.

Odwróciłam się do niego, na chwilę zapominając o balu. – Współczuję mu, że musi przez to przechodzić.

Max skinął głową. – Tak, ja też. Możemy do niego zadzwonić, gdy wrócisz, i zapytać, jak poszło.

– A on też będzie musiał zeznawać? – spytałam.

Blondyn spojrzał na mnie z lekkim zmartwieniem.

– Tak, obawiam się, że tak. – odpowiedział.

– To będzie dla niego cholernie trudne, zwłaszcza, że chodzi o jego własnych rodziców.

Przez chwilę w pokoju zapanowała cisza. Oboje byliśmy pogrążeni w myślach o Lucasie i tym, przez co musiał przechodzić.

W końcu sięgnęłam po białą torebkę chanel, gotowa do wyjścia.

– Dobrze, jadę. Życz mi powodzenia.

– Trzymam kciuki.

Po chwili szofer podjechał pod Kensington Palace. Wysiadłam z limuzyny i spojrzałam na imponujący budynek, który lśnił w blasku wieczornego słońca.

Zanim dotarłam do drzwi, zauważyłam Aidena stojącego z boku, opierającego się o jedną z kolumn. Rozmawiał przez telefon, a jego wyraz twarzy zdradzał głębokie zdenerwowanie. Zaciśnięte szczęki i napięte ramiona tylko podkreślały wściekłość bruneta. Co chwilę przerywał rozmowę, podnosząc głos i gestykulując energicznie, jakby próbował wyjaśnić coś, co wymykało się spod kontroli.

Mimo że nasze relacje były napięte, widząc jego frustrację, zdecydowałam się podejść bliżej. Kiedy Edwards zakończył rozmowę, odłożył telefon na bok i z ciężkim oddechem oparł się o kolumnę.

– Wszystko w porządku? – zapytałam spokojnie.

– Nie, nie jest w porządku. – oznajmił, rzucając mi krótki, ale wyraźny wzrok. – Rozmawiałem z moim bratem.

– Co się stało? – zapytałam, próbując dowiedzieć się więcej.

Aiden wziął głęboki oddech, jakby próbował znaleźć słowa, które najlepiej oddałyby jego stan.

– Uważa, że powinien mieć większy wpływ na decyzje dotyczące firmy naszych rodziców i dąży do przejęcia pełnej kontroli. A ja wiem, że oni mają tendencję do faworyzowania Blake'a, więc, mimo moich starań, znów zostanę zepchnięty na bok.

– W takim razie jeśli chcesz, żeby traktowali cię poważnie, musisz pokazać, że naprawdę zależy ci na tym, co się dzieje.– powiedziałam, starając się utrzymać neutralny ton.

– To nie jest takie proste – odparł, patrząc na mnie z niedowierzaniem – I szczerze mówiąc, nie wiem, czemu obchodzą cię moje rodzinne sprawy.

Brighton SchoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz