Rozdział 7

8.3K 210 58
                                    

Ostatnie dwa tygodnie spędziłam na nauce do sprawdzianu z geografii. Mogłam mieć do niego odpowiedzi, ale po tym jak Max stwierdził, że nie dałabym rady nauczyć się wszystkiego sama, postanowiłam udowodnić mu, że się myli.

Gdy próbowałam zapamiętać kolejną rzekę w Azji, usłyszałam wołanie Lucasa:

– Val, zejdź do nas!

Nie było to dla mnie zaskoczeniem, że ktoś u nas jest, bo Max, jak zwykle, zaprosił przyjaciół do naszego domu. Nie ułatwiało mi to nauki, bo ich rozmowy często wytrącały mnie z rytmu.

– Serio, nie mogę. Muszę się przygotować na ten sprawdzian. – krzyknęłam w odpowiedzi, starając się nie zwracać uwagi na odgłosy dobiegające z dołu.

Nauka nigdy nie przychodziła mi łatwo. Często miałam problem z koncentracją i najmniejsze rzeczy potrafiły mnie rozpraszać. Mimo że udawało mi się zdobywać dobre oceny, wymagało to ode mnie ogromnego wysiłku.

Nagle usłyszałam kroki na schodach. Kiedy spojrzałam na drzwi, zobaczyłam w nich Kyle'a, który stał z szerokim uśmiechem na twarzy.

– Nie zamęczaj się tak tą nauką. Wyjdź z nami dzisiaj na domówkę i rozluźnij się na chwilę. –powiedział szatyn, opierając się o framugę drzwi.

– Raczej nie dam rady. Uwierz, że chciałabym już mieć to z głowy i do was dołączyć, Kyle.

– Przecież twoje życie nie kręci się wokół tego jednego sprawdzianu. Jak ci nie pójdzie to nic się nie stanie. – rzucił, obejmując mnie

–Stanie się. Będę musiała przyznać Maxowi rację. – odparłam, przewracając oczami

W tym momencie do mojego pokoju zajrzał Max, który przechodził korytarzem. – A ty przyszedłeś do mnie czy do mojej siostry? – zapytał blondyn, unosząc brwi w charakterystyczny dla siebie sposób.

– A nie widać? – spytał ironicznie Adams

– Jak zamierzacie się tak do siebie kleić, to róbcie to gdzieś indziej, bo to jest po prostu obrzydliwe. – dodał krzywiąc się, po czym odwrócił się i ruszył w stronę schodów.

Zaśmialiśmy się na słowa mojego brata, po czym szybko wróciłam do notatek. Wiedziałam, że muszę skupić się na nauce, mimo że cała moja grupa właśnie wychodziła na imprezę. Cóż, każdy ma inne priorytety. Oni mieli przed sobą zajebisty wieczór, a ja – randkę z geografią.

*****

Powtarzałam ostatnie zagadnienia, gdy na ekranie telefonu pojawiła się wiadomość od Jaya:

Collins😎: max przesadził z alko i nie damy rady go stąd ogarnąć. jakbyś mogła, to przyjedź do nas. na dole masz adres.

Nie mogłam zrozumieć, jak można doprowadzić się do takiego stanu. Wkurzyło mnie to, ale bez chwili zastanowienia zamówiłam taksówkę, żeby jak najszybciej dotrzeć pod wskazaną lokalizację.

W drodze zaczęłam się zastanawiać, po co im właściwie moja pomoc. Skoro kilku typów nie mogło sobie poradzić z moim bratem, to co niby ja tam miałam zmienić?

Gdy dotarłam pod willę, zdziwiłam się, widząc, że jest jeszcze większa niż nasz dom. Była nowoczesna, zupełnie inna niż większość tradycyjnych kamienic w Londynie. Weszłam do środka i zaczęłam rozglądać się za bratem. Wkrótce zauważyłam Lucasa siedzącego na kanapie i szybko do niego podbiegłam, zaniepokojona tym, co mogło się stać.

Brighton SchoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz