Rozdział 10

7.5K 214 122
                                    

Siedziałam z przyjaciółkami w moim pokoju, czekając, aż reszta grupy do nas dołączy. Nakładałam właśnie tusz na rzęsy, kiedy Mia zaczęła mówić o chłopaku z naszej szkoły.

– Luke Evans do mnie napisał na Instagramie. – powiedziała.

– Pokaż go, bo nie kojarzę.

Mia od razu zaczęła przeglądać zdjęcia, aż w końcu znalazła profil Luke'a. Podała mi telefon, a ja zerknęłam na ekran.

– To ten wysoki blondyn z mojego hiszpańskiego. – wyjaśniła.

Przyjrzałam się zdjęciu. Luke miał jasne włosy i niebieskie oczy. Z pewnością przyciągał uwagę, ale wciąż nie byłam pewna, czy go kojarzę.

– No, nie jest zły – przyznałam, oddając jej telefon. – Co napisał?

– Że chciałby się ze mną spotkać w weekend.

Ava, która dotąd milczała, nagle się ożywiła.

– I co ty na to?

– Myślę, że się zgodzę. W sumie co mi tam. Mało kogo znam tak naprawdę w tej szkole oprócz was.

– Wymyślmy mu jakąś ksywkę. – dodała Ava

– Może „Hiszpan"? – zaproponowałam, przypominając sobie, że chodzi z nią na hiszpański. – Albo coś w tym stylu.

– Zbyt oczywiste. Hmm... Skoro ma niebieskie oczy, to może coś w tym kierunku... – zaczęła. – Co jest niebieskie? Morze, niebo... A może „Ocean"? Albo „Smerf"? – rzuciła, a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, jakby była z siebie dumna.

– Ale ty kombinujesz. Przestań, bo nie mogę – zaśmiała się Mia.

– Nie no, kurwa. Nie można nazywać ludzi smerf. – odparłam, próbując opanować śmiech.

– No co? Pasuje! – Ava próbowała się bronić, choć jej głos również zdradzał rozbawienie.

– Niech będzie ten smerf, ale jeśli tak do niego przypadkiem powiem to będzie twoja wina. – rzuciła Mia, kręcąc głową.

W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi. Reszta grupy w końcu dotarła, przerywając naszą dyskusję. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam, jak na progu stają Max, Aiden, Lucas, Kyle i Jay.

Weszli do środka, przynosząc ze sobą kilka butelek szampana, które od razu zostawili na stole. Wkrótce cała przestrzeń salonu ożyła, a spotkanie, które miało być kameralnym, szybko przekształciło się w domówkę.

W momencie, kiedy szampan zaczął musować w kieliszkach, energia w pokoju wzrosła. Muzyka zaczęła grać na pełnych głośnikach i wszyscy zaczęli tańczyć.

W końcu gdy usiedliśmy na kanapie, Max wpadł na pewien pomysł.

– Gramy w ,,Prawdę czy Wyzwanie"? – zapytał

– Czemu nie? – odpowiedział Lucas, zerkając na pozostałych, którzy również zaczęli się zgadzać.

Nie byłam całkowicie przekonana co do tego pomysłu, bo wiedziałam, że ta gra często kończy się w niezbyt komfortowy sposób. Ale skoro reszta była chętna, nie mogłam być jedyną osobą, która się sprzeciwia.

Gdy zapadła decyzja, wszyscy zasiadli w kręgu, a Max sięgnął po butelkę, którą postawił na środku.

– Więc, Jay – zaczął – Prawda czy wyzwanie?

– Prawda.

Brat uśmiechnął się i wylosował na telefonie pytanie.

– Jakie było twoje ostatnie kłamstwo?

Brighton SchoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz