Rozdział 5

8.1K 190 7
                                    

Wstałam z potężnym kacem. Głowa bolała mnie niemiłosiernie, a pragnienie czułam tak silne, jakbym nie piła od dni. Podeszłam do lustra, żeby ujrzeć dziewczynę z tłustymi włosami, rozmazanym makijażem i wciąż ubraną w te same ciuchy, co zeszłego wieczoru. Ruszyłam do łazienki, żeby ogarnąć chaos, do którego się doprowadziłam, gdy natknęłam się na Maxa, stojącego w drzwiach od swojego pokoju. Był świeżo umyty i pełen energii, jakby wczorajsza impreza nie miała na niego żadnego wpływu. Zastanawiałam się, jak to możliwe, że to ten sam chłopak, który poprzedniego wieczoru ledwo trzymał się na nogach.

– Ooo, imprezowiczka nareszcie wstała. Jak się czujesz? – zapytał, uśmiechając się.

– Dokładnie tak, jak wyglądam. – westchnęłam, po czym zerknęłam na telefon i zobaczyłam wiadomość od Lebourna.

– Pies na baby do mnie napisał.

– Adam? – zapytał unosząc brwi.

– Dobrze, że szybko łapiesz. – powiedziałam z przekąsem – Pyta, czy dotarłam bezpiecznie do domu.

W tym momencie, przypomniałam sobie, jak parę godzin temu śpiewałam w jednym samochodzie z Edwardsem. Obiecałam sobie, że już nigdy więcej nie doprowadzę się do takiego stanu na imprezie.

– Słyszałem, że bardzo bezpiecznie i z wymarzonym towarzystwem. – zadrwił brat.

– Oj weź, skończ. To wszystko przez to, że nagle zniknęliście. Serio, gdzie wy się podzialiście? – zapytałam.

– Ja byłem z Avą, Mią i Jayem na górnym piętrze klubu, przy tym małym barze z widokiem na parkiet. Nic dziwnego, że nie mogłaś nas znaleźć.

– A co z Lucasem? – spytałam, marszcząc brwi – Nie było go już, jak przyszłam do was z Adamem.

– Powiedział, że dostał jakiś ważny telefon i musi wyjść, a potem już nie wrócił. Dzwoniłem do niego już z kilkanaście razy, ale nadal nie oddzwonił.

– A co, jeśli stało mu się coś poważnego?

– Nie no, raczej nie. Przynajmniej nie wydaję mi się. Może powinienem napisać do jego siostry i zapytać, czy go widziała.

– Zrób tak. – stwierdziłam, po czym zamknęłam drzwi do łazienki i weszłam pod prysznic, pozwalając ciepłej wodzie zmyć resztki wczorajszej nocy.

*****

Pod wieczór czułam się już o niebo lepiej. Mój dzień upłynął na Netflixie i herbacie malinowej, której wypiłam chyba z 5 szklanek. Gdy z Maxem oglądaliśmy „Słodkie kłamstewka", nagle poczułam wibracje dochodzące z mojego telefonu.

– Kyle do mnie dzwoni na kamerce. – odparłam, unosząc smartfona.

– Odbierz. Jestem ciekawy, o czym rozmawia moja siostra z moim najlepszym przyjacielem na osobności. – powiedział Max.

– No właśnie, na osobności, czyli bez ciebie. Spieprzaj stąd. Szybciutko.

– Zostanę. – odpowiedział brat, uśmiechając się złośliwie.

– Dobra, trudno. Ale nie odzywaj się. – powiedziałam i odebrałam telefon – Hejka. Jak się czujesz?

– W sumie cały dzień śpię. Głowa mnie napierdala, ale wziąłem aspirynę, więc powinno być git. – odparł szatyn, po czym zapytał – A u ciebie jak tam?

– Rano myślałam, że zwymiotuję z powodu złego samopoczucia i swojego odbicia w lustrze, ale już jest w porządku. Mów lepiej, czy wpadłeś wczoraj do Sary. – odparłam, rzucając mu zalotne spojrzenie.

– Gdy podjechaliśmy pod jej dom, uświadomiłem sobie, że wcale nie mam ochoty wchodzić do środka. Powiedziałem, że nie sądzę, żeby nam wyszło, a ona wpadła w jakąś furię. Kazała mi spierdalać i uznała, że zepsułem jej cały wieczór. Więc nie, nie wpadłem wczoraj do Sary, jeśli o to pytasz.

– Tak myślałam, że nic z tego nie będzie. Nie dlatego, że życzę ci źle, tylko widziałam to po twoim zachowaniu.

– No trudno, najwidoczniej nadal będę szukał tej jedynej. – powiedział zrezygnowany Kyle.

– Ej, właśnie. Wiesz może co u Lucasa? – spytałam zaniepokojona – Nie odbiera od Maxa cały dzień. Napisaliśmy nawet do jego siostry, ale wciąż nie odczytała.

– W sumie to nie. Może podjadę do jego domu, żeby sprawdzić czy tam jest.

– Dobry pomysł. – odparłam.

– Siema Kyle! – powiedział Max, zabierając mi telefon z ręki.

– Ja pierdolę, nie rozumiesz słów "ale się nie odzywaj"?

– Spoko, Val, jak słyszał coś z naszej rozmowy, to trudno. I tak bym mu powiedział o Sarze za niedługo.

– Nawet nie chodzi o to. Po prostu chciałam, żeby chociaż na chwilę się zamknął.

– Kyle, powiedz jej, żeby była dla mnie milsza. Ciągle mnie wyzywa i mówi, że mam nie przebywać w tym samym otoczeniu co ona. – zażądał blondyn.

– Ale musiałeś być wkurwiającym dzieckiem, Miller. – zaśmiał się chłopak.

– Bo był. Pamiętam, że jak byliśmy młodsi, zbudowałam w pokoju fortecę, i jak tylko Max spróbował się zbliżyć, rzucałam w niego poduszkami. Poszedł wtedy do mamy...

– Dobra, kończymy tę rozmowę. Do zobaczenia jutro w szkole. – przerwał brat, po czym szybko się rozłączył – Już jednak nie chcę być świadkiem żadnej z waszych rozmów. Jesteście okropnie nudni.

– Nudni, czy może po prostu nie spodobało ci się, co o tobie mówimy? – zapytałam rozbawiona.

– Nudni. Pierdolcie sobie co chcecie. I tak nie obchodzi mnie, co myślicie. – odpowiedział gniewnie Max.

– No tak, tak. Wierzę. – odparłam z ironią.

Brighton SchoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz