Rozdział 4

9.4K 233 83
                                    

Rozmawiałam z Kylem przez telefon już od kilku godzin. Podczas gdy opowiadał mi o dziewczynie, którą miał spotkać w klubie, ja nakładałam rozświetlacz na policzki. Niestety, Adams nie miał szczęścia w miłości. Jego ostatni związek zakończył się bolesną zdradą ze strony jego ówczesnej partnerki. Dowiedział się o tym, kiedy przypadkiem natknął się na wymianę wiadomości na jej telefonie, które nie pozostawiły złudzeń co do jej nielojalności.

Kyle był osobą, która bardzo potrzebowała bliskości drugiej osoby. Czasami miałam wrażenie, że desperacko poszukiwał miłości, wręcz na siłę. Jednak zawsze wspierałam go z całego serca, bo naprawdę chciałam, żeby w końcu znalazł szczęście, na które zasługiwał.

Postanowiłam, że skoro to moja pierwsza impreza w Brighton School, to muszę odjebać się tak, żeby każdy mnie zapamiętał. Choć większość kojarzyła mnie już jako siostrę Maxa albo tę, przez którą Aiden prawie pobił jakiegoś typa na boisku, zależało mi, by zrobić nowe, oszałamiające wrażenie.

Założyłam nową, białą sukienkę bez ramiączek od Prady, a włosy delikatnie pokręciłam lokówką. Uważałam się za w miarę atrakcyjną dziewczynę. Często zauważałam jak przyciągam spojrzenia na ulicy, co dodawało mi pewności siebie. To chwilowe zainteresowanie sprawiało, że czułam się bardziej świadoma swojej urody. Czasami zastanawiałam się, czy to, że ludzie zwracają na mnie uwagę, wynika z mojego wyglądu, czy może z luksusowych ubrań, które noszę.

Gdy za oknem ujrzałam Maserati Jaya, szybko pożegnałam się z Kylem, wiedząc, że za paręnaście minut spotkamy się na imprezie. Sięgnęłam po małą torebkę Chanel i zbiegłam na dół. Przed wyjściem zrobiłam jeszcze kilka szybkich zdjęć w lustrze, myśląc sobie, że jeśli wyglądając tak, nikogo nie poznam, to może już na zawsze będę sama.

– No, no. Piękna jak zawsze. – rzucił Jay, sięgając po moją dłoń i delikatnie obracając mnie wokół własnej osi.

– Nie przesadzaj. – odpowiedziałam, śmiejąc się z komplementów Collinsa.

– Odwaliłaś się jak struś na Boże Ciało. – skomentował Lucas z szerokim uśmiechem na twarzy.

– Ej, ale serio, dlaczego to akurat struś miałby się tak odwalić? – zapytał poważnie Max.

– Może miał taką ochotę. – odpowiedział mu Jay z lekkim wzruszeniem ramion.

– Wchodź, Val, bo musimy jeszcze zgarnąć Aidena. – zwrócił się do mnie Luc.

Nie mogłam sobie wymarzyć lepszego rozpoczęcia imprezy.

– Musimy? – zapytałam, choć dobrze znałam odpowiedź.

– Val...Proszę, postarajcie się dzisiaj nie pozabijać. Naprawdę, nie ma sensu tworzyć kolejnych problemów. – stwierdził brat, patrząc mi prosto w oczy.

– Okej, ale robię to tylko dlatego, żeby wam nie zepsuć wieczoru. – odparłam.

Kiedy Max i Jay prowadzili zaciekłą dyskusję na temat tego, dlaczego jakiś ptak miałby się odjebać na Boże ciało, usiadłam z Lucasem na tylnych siedzeniach samochodu. Dodałam na Instagrama nagranie, na którym śpiewam z chłopakiem utwór ,,Angel Numbers/Ten Toes" Chrisa Browna. Nie minęło wiele czasu, zanim Ava odpowiedziała na moją relację.

avaboomin: no piękni, my już z Mią czekamy przed wejściem

ja: trochę jeszcze poczekacie, musimy najpierw podjechać po Edwardsa 🙂

avaboomin: dasz radę Val

Szybko zajechaliśmy pod willę Aidena, ponieważ mieszkał na tym samym osiedlu co ja i Max. Jego rodzice prowadzili firmę zajmującą się projektowaniem i budową luksusowych jachtów dla najbogatszych klientów.

Brighton SchoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz