Rozdział 3

10K 225 83
                                    

Następnego dnia siedzieliśmy w szkolnej bibliotece. Jay, Lucas i Max przyszli wypożyczyć wszystkie książki potrzebne na ten rok. Ja i Mia postanowiłyśmy korzystać z młodości, czyli zostawić wszystko na ostatnią chwilę i wtedy zacząć się martwić. Wolałyśmy zająć się ważniejszymi sprawami. Gdy my oglądałyśmy nowe kolekcje naszych ulubionych projektantów, do biblioteki wszedł Aiden wraz z Kylem.

— Ej, Valentine, z kim macie geografię? — spytał chłopak.

Kyle na pierwszy rzut oka sprawiał wrażenie osoby aroganckiej przez swój surowy wyraz twarzy i buzz cut. Pod tą twardą powłoką krył się jednak niezwykle czuły i zawsze gotowy do pomocy chłopak.

— Z Isabellą Jenkins, a co? — odpowiedziałam zaciekawiona.

— No to macie szczęście. Jest w ciąży, a w tej szkole nikt nie chce pracować. Szybko nie znajdą wam zastępstwa. — oznajmił Kyle.

— Nie no, gdzie tu sprawiedliwość. Ja ledwo zdaję z geografii, a ona nie będzie jej miała przez tyle czasu. — dodał mój brat z rozczarowaniem.

Kiedyś, gdy Max i Aiden musieli zrobić projekt na geografię i przypomnieli sobie o tym dzień wcześniej, brunet wiedząc, że mój brat ma zagrożenie, zostawił go z tym samego. Całą noc lepiłam jebane modele planet, bo szanowny Aiden Edwards miał wszystko w dupie.

— Bardziej niż to, że nie będę mieć tych lekcji, cieszy mnie twoja irytacja. — odpowiedziałam z przekąsem.

Kiedy przyjaciele rozmawiali o nowej lidze piłki nożnej, ja z Mią kontynuowałam zakupy.

— Te kolczyki Van Cliffa są takie piękne. — powiedziałam zachwycona.

— Mówisz tak, jakby nie było cię na nie stać. — dodał z uśmiechem Lucas.

— Stać ją, ale Val ma już 20 innych upatrzonych rzeczy. — wtrąciła się Mia.

Mia i Ava znały się już wcześniej z przyjaciółmi Maxa. Często spotykali się przypadkiem u nas w domu. Do tej pory uważali nas za młode gówniary, ale zauważyłam, że zaczęli podchodzić do nas coraz poważniej.

— To już inna sprawa. Ej, idziecie na imprezę na rozpoczęcie roku? — spytał Lucas.

— Tego nie można przegapić. — odpowiedział podekscytowany brat.

— Ja idę. — dodał Jay.

— A ty Edwards? — dopytał Max.

— Jeszcze zobaczę. — powiedział obojętnie Aiden.

— Ej, czemu ja nic nie wiedziałam? Kiedy to jest? — spytałam zaskoczona.

— W tę sobotę, ale nie wiem, czy cię wpuszczą. — odpowiedział Max.

— Czemu by nie mieli? — zapytałam.

— Bo nie wyglądasz jakbyś już mogła chodzić do klubów. — powiedział brat, po czym wszyscy wybuchnęli śmiechem.

— Jeszcze się przekonamy. — odparłam udając pewność siebie.

W pewnym momencie do biblioteki weszło kilka osób z mojej klasy. Jeden z uczniów podszedł do Aidena, który akurat stał przy regale z książkami i poprosił go o pomoc w odnalezieniu ,,Giaura''.

— Nie umiesz znaleźć książki w bibliotece, w której wszystko jest poukładane alfabetycznie? — przewrócił oczami i powiedział z lekkim kpiącym uśmiechem Edwards.

Jego ton był sarkastyczny, a sposób, w jaki potraktował chłopaka, jasno pokazywał, że nie ma zamiaru mu pomóc. To było typowe dla Aidena. Zawsze musiał pokazać swoją przewagę, nawet w tak błahych na pozór sytuacjach.

Brighton SchoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz