Rozdział 22

11.3K 277 39
                                    

Sobota rano, a ja byłam w szkole. Budynek był niemal pusty, a korytarze tętniły tylko cichym echem naszych kroków. Jutro miał się odbyć Festyn Jesienny, więc kilka osób przyjechało, by pomóc w organizacji. Ja i Kyle zajmowaliśmy się dekoracjami, Lucas obsługiwał sprzęt, a Mia organizowała konkursy. Aiden, jako przewodniczący, po prostu musiał tam być i nadzorować całe przedsięwzięcie.

Stałam na drabinie w sali gimnastycznej i wieszałam kolejną girlandę na oknie. Kiedy Adams z dołu podawał mi kolejną dekorację, drzwi do sali otworzyły się, a do środka wszedł Aiden. Jego wzrok od razu skierował się na mnie.

– Czemu ty stoisz tak wysoko? – parsknął z nutą złości w głosie. – Kyle nie może tego rozwieszać?

– Wiesz – odpowiedziałam spokojnie – mam zgrabniejsze dłonie, więc uznałam, że lepiej  sobie poradzę.

Aiden spojrzał na mnie przez chwilę, jakby zastanawiał się, czy powinien się zdenerwować, gdy w tym momencie z korytarza dobiegł nas głośny, nieco chaotyczny dźwięk megafonu. 

– Co to za hałas?! – zapytał Edwards, stojąc w drzwiach i marszcząc brwi.

– Wygląda na to, że Lucas nie radzi sobie z podłączeniem megafonu do głośników. – odpowiedziałam, próbując nie śmiać się z sytuacji. – I chyba nie bardzo wie, co robi.

– Pewnie znów coś pomieszał. – dodał Kyle, kręcąc głową z uśmiechem.

– Ja pierdolę. – rzucił brunet, wyraźnie zirytowany, po czym ruszył w stronę korytarza.

Kiedy usłyszeliśmy donośny głos Aidena, który przypadkowo rozbrzmiewał przez megafon, rzuciliśmy sobie z Kylem rozbawione spojrzenia.

– Kto przydzielił ci zajmowanie się dźwiękiem?! – zawołał  Edwards, a jego frustracja była wyraźnie słyszalna przez cały korytarz.

– W sumie to wszystko inne było zajęte – odpowiedział mu szatyn, próbując brzmieć spokojnie mimo całego zamieszania. – Ale spokojnie. Ja... próbuję to ogarnąć.

– Współczuję Lucasowi. – zaśmiał się Kyle, patrząc w moją stronę.

– Mógł się do tego nie zgłaszać – odparłam, również się śmiejąc.

W międzyczasie usłyszeliśmy jeszcze kilka przekleństw i bardziej chaotycznych dźwięków, gdy Aiden wrócił do nas, wyglądając na bardziej zirytowanego niż przedtem.

– Ja tam, kurwa, nie daję rady – mruknął, z frustracją w głosie. – Kyle, pomóż Lucasowi ogarnąć ten bałagan.

Adams wzruszył ramionami i ruszył na korytarz, gdzie Lucas zmagał się z megafonem. Aiden tymczasem skierował się w moją stronę, z wyraźnym zniecierpliwieniem na twarzy.

– Zejdź stamtąd. – powiedział stanowczo, kiedy stanął tuż pod drabiną.

– Ale ja tu sobie radzę, naprawdę – odpowiedziałam, starając się bronić swojej pozycji. – Już prawie kończę.

– Valentine, po prostu zejdź – powtórzył, a jego głos był już wyraźnie zmęczony. – Ja to zrobię.

Zorientowałam się, że nie ma sensu się sprzeciwiać, więc powoli zeszłam z drabiny, po czym Aiden wspiął się na nią, aby dokończyć pracę nad dekoracjami. 

– Naprawdę będziesz na tej walce dzisiaj? – zapytał, rzucając mi jedno z tych wymownych spojrzeń, które sugerowało, że nadal ma wątpliwości co do mojego udziału.

– Skoro miałam być, to będę – odpowiedziałam, starając się brzmieć przekonująco.

Aiden westchnął cicho i nie odpowiedział. Wiedziałam, że nie był zadowolony z mojej decyzji, ale nie zamierzał kontynuować dyskusji na ten temat.

Nagle poczułam delikatny dotyk na ramieniu. Obróciłam się i zobaczyłam Mię, której twarz była wyraźnie zmartwiona.

– Co się stało? – zapytałam od razu, widząc jej niepokój.

– Luke się stał – zaczęła Mia, a jej głos był przytłumiony. – Ostatnio był taki dziwny. Mało się do mnie odzywał, a ja zaczęłam się martwić, więc... sprawdziłam jego Instagrama.

– Sprawdziłaś jego Instagrama? – zapytałam, nieco zaskoczona.

Odsunęłam się, żeby móc przejść na bok i chwilowo znaleźć się z dala od innych osób.

– Tak – przyznała Mia, patrząc na mnie z bólem w oczach. – Znałam jego hasło, więc się zalogowałam. I znalazłam wiadomości od innych dziewczyn.

– Co konkretnie znalazłaś? – zapytałam, przejęta stanem przyjaciółki.

– Rozmawiał z kilkoma dziewczynami, umawiał się z nimi, wysyłał zdjęcia... – wykrztusiła Mia, a jej głos załamał się na ostatnich słowach. – Ja naprawdę do końca wierzyłam, że by mi czegoś takiego nie zrobił.

– O Boże... – westchnęłam, czując jej ból. – To straszne.

– Próbowałam się z nim skontaktować – kontynuowała Mia, ocierając szybko łzy, które zaczęły jej spływać po policzkach. – Ale nie odbiera moich telefonów ani nie odpowiada na wiadomości.

Poczułam, jak narasta we mnie wściekłość na Luke'a.  

– Co za jebany chuj. – powiedziałam ostro, nie mogąc już powstrzymać złości. – Tak po prostu się od ciebie odciął? 

Mia zacisnęła usta i pokiwała głową, a w jej oczach widać było gniew mieszający się z rozczarowaniem.

– Dokładnie – odpowiedziała cicho – Jakbym w jednej chwili przestała istnieć. 

– Nie rozumiem jak mógł być takim idiotą, żeby w ogóle cię oszukiwać – dodałam z gniewem. – Zasługujesz na kogoś lepszego, kto nie zachowuje się jak pieprzony dzieciak.

Mia przez chwilę milczała, po czym skinęła głową.

– Nie wiem, co robić – przyznała z cichym szlochem, przytulając się do mnie na tyle mocno, że poczułam, jak jej ciało drży od powstrzymywanych łez.

– Nie możesz błagać o jego odpowiedź. – powiedziałam bardziej zdecydowanym tonem. – Jeśli nie jest w stanie zachować się na tyle dojrzale, żeby z tobą porozmawiać, to nie jest wart twojej uwagi.

 Byłam zła na Luke'a, ale bardziej niż cokolwiek chciałam pomóc przyjaciółce przetrwać ten trudny czas.





Brighton SchoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz