Rozdział 67

6.3K 279 114
                                    

Obudziłam się powoli, czując ciepło i ciężar ramienia na mojej talii. Uśmiechnęłam się, choć wiedziałam, że to niedorzeczne, i uniosłam lekko głowę, żeby spojrzeć na Aidena. Był tak spokojny i wyciszony w sposób, jaki rzadko u niego widywałam. Próbowałam się delikatnie odwrócić, ale poruszył się i, zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, przyciągnął mnie jeszcze bliżej.

– Przestań się wiercić – wymamrotał nagle, zaspany, z twarzą wtuloną gdzieś pomiędzy moim ramieniem a szyją. Jego głos był niski i ochrypły.

– Przepraszam, przeszkadzam ci? – odpowiedziałam, zaskakując sama siebie, że zabrzmiałam tak pewnie.

– Zdecydowanie – odpowiedział szeptem, a jego ręka zaczęła przesuwać się po moim boku w spokojnym, leniwym ruchu.

Zanim zdążyłam odpowiedzieć, pochylił się, by musnąć moje czoło ustami, a potem przeniósł się do policzków, nosa, brody, składając na mojej twarzy dziesiątki lekkich pocałunków.

– Powinnam cię chyba wyrzucić, zanim ktoś tu wpadnie – mruknęłam, ledwo słyszalnie.

– Spróbuj – odpowiedział z półuśmiechem, wciąż zbliżając się do mojej twarzy, zupełnie ignorując moje słowa.

Czułam ciepło jego oddechu na skórze, ale gdy na chwilę nieco się odsunął, nagle przypomniałam sobie o czasie. Musiałam sprawdzić godzinę, więc delikatnie cofnęłam się, by sięgnąć po telefon leżący na stoliku nocnym. Zobaczyłam, że była 7:00 rano, więc nieco uspokoiłam się na myśl, że nikt w domu prawdopodobnie jeszcze nie wstał.

Ale to nie była jedyna rzecz, którą zauważyłam na ekranie. Widniała tam wiadomość od mamy, która sprawiła, że mój uśmiech na twarzy natychmiast znikł. Wysłała mi zdjęcia domu, w którym mieliśmy mieszkać przez następny miesiąc w Sztokholmie.

Odwlekałam myśli o przeprowadzce, ale wspomnienie o niej przez mamę sprawiło, że w brzuchu pojawił się nieprzyjemny ucisk. Czułam, jak moja radość z chwil spędzonych z Aidenem nagle się ulotniła, jakby została zastąpiona ciężarem nadchodzącej rzeczywistości. Odwróciłam wzrok od ekranu i odłożyłam telefon, czując, jak mój humor z każdą chwilą się pogarsza.

Aiden najwyraźniej zauważył moją zmianę nastroju, bo spojrzał na mnie uważnie i zapytał:

– Co się stało?

Przełknęłam ślinę, starając się zebrać myśli. – Mama mi znowu przypomina o przeprowadzce.

Na te słowa Edwards położył dłonie na moich ramionach, a następnie przyciągnął mnie do siebie. Jego ręce powoli wsuwały się na moje plecy, delikatnie przesuwając się pod bluzkę.

– To tyko miesiąc, Val – powiedział spokojnym tonem.

– Ale boję się, co będzie po nim – odpowiedziałam, czując jak jego palce muskają moją skórę.

– Nie myśl teraz o tym – Jego głos był cichy, ale pełen pewności – Niepotrzebnie martwisz się o coś, co może nigdy nie nadejść.

– Ale jeśli nadejdzie? My... Co wtedy z...

Nie zdążyłam wydusić z siebie ani słowa więcej, bo Aiden uniósł dłoń do mojej szyi, a następnie uciszył mnie pocałunkiem.

Po chwili odsunął się na tyle, żeby spojrzeć mi w oczy.

– Inaczej byś nie przestała o tym mówić.

– To całkiem skuteczna metoda, muszę przyznać – szepnęłam, próbując rozproszyć atmosferę odrobiną ironii.

Brighton SchoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz