Rozdział 26

7K 188 32
                                    

Wszyscy szybko wysiedliśmy z auta i zaczęliśmy rozglądać się wokół, oceniając teren. Szkoła wyglądała na zupełnie opustoszałą, oświetlona tylko przez kilka latarni rzucających długie cienie na chodnik. Ruszyliśmy w stronę tylnego wejścia do piwnicy, starając się zachowywać jak najciszej. Nikt się nie odzywał, a w pewnym momencie widok naszej całej grupy, będącej pierwszy raz tak poważną i skupioną, zaczął mnie bawić.

Pierwsza podeszłam do drzwi i zajrzałam przez zakratowane okienko. Nic podejrzanego. W środku panowała cisza, a światła były zgaszone. Zrobiłam kilka kroków do tyłu i machnęłam ręką, dając znak, że możemy wchodzić.

Aiden zbliżył się do drzwi, wyciągając z kieszeni kartę, o której wcześniej wspominał i wreszcie dostaliśmy się do środka. 

Gdy tylko znaleźliśmy się w budynku, poczułam, jak napięcie nieco opada. 

– Dobra, to jak teraz wchodzimy na tę górę? – szepnął Max, podchodząc bliżej Aidena, który rozglądał się dookoła, jakby oceniając sytuację. 

Edwards spojrzał na niego krótko, a potem wskazał schody, znajdujące się na samym końcu piwnicy. – Tam są schody serwisowe, które prowadzą bezpośrednio na drugie piętro. – wyszeptał. – Tędy będzie bezpieczniej, bo kamery nie obejmują tego obszaru.

Ruszyliśmy ostrożnie w stronę schodów, starając się nie wydawać żadnych zbędnych dźwięków. Mimo naszych starań, każdy krok zdawał się odbijać echem od ścian i nawet najcichszy szelest był głośniejszy niż zazwyczaj.

Gdy dotarliśmy do schodów, Aiden skinął na mnie, dając znać, żebym szła pierwsza.  Czułam jego wzrok na sobie, kiedy trzymając się blisko ściany, ruszyłam naprzód.

Spojrzałam na Edwardsa, a potem na resztę grupy, która szła za mną. Jay, Max i Kyle wyglądali na spiętych, a ich twarze były poważne, jakby spodziewali się, że w każdej chwili ktoś może nas przyłapać. 

Lucas natomiast zdawał się być w zupełnie innym nastroju. Miałam wrażenie, że jego twarz rozpromieniała niekontrolowanym uśmiechem, który próbował stłumić, ale nie szło mu to zbyt dobrze. Czułam, jak kąciki moich ust drgają, starając się powstrzymać własny śmiech. Luc złapał mój wzrok, a jego oczy błysnęły, jakbyśmy oboje zdawali sobie sprawę z tego, jak absurdalna była ta cała sytuacja.

– Nie teraz, Lucas. – szepnęłam, starając się nadać swojemu głosowi powagę, choć czułam, że można było dostrzec w nim rozbawienie.

Lucas tylko wzruszył ramionami, uśmiechając się szerzej, a ja starałam się nie parsknąć śmiechem.

Aiden, który szedł tuż za mną, nagle zatrzymał się i zerknął na nas obu z wyraźnym zniecierpliwieniem. W jego spojrzeniu był wyraźny sygnał, żebyśmy się opanowali. Myślałam, że rzuci jakąś uwagą w naszą stronę, ale zamiast tego tylko pokręcił głową, zaciskając usta w cienką linię.

Kiedy dochodziliśmy na górę, Kyle wysapał:

– Nie mogliśmy pojechać windą?

Edwards rzucił mu krótkie spojrzenie, które mogło być interpretowane jako mieszanka rozbawienia i niezadowolenia.

– Windy są monitorowane – odpowiedział krótko. – Wolałem, żebyśmy weszli po schodach. 

Adams westchnął, ale nie skomentował więcej. Zamiast tego, ruszył dalej, wciąż oddychając ciężko.

W końcu dotarliśmy na drugie piętro i stanęliśmy przy drzwiach prowadzących do pokoju nauczycielskiego.

– Niech wszyscy nie szukają, bo zrobi się za duże zamieszanie. – zauważył Jay, rozglądając się po pomieszczeniu. 

Brighton SchoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz