Max
– Jay, może pójdziesz się przywitać? – rzucił Lucas, wskazując głową w prawo.
Przekręciłem lekko głowę i zauważyłem Emmę idącą przez szkolny korytarz razem z Lizą. Jay zesztywniał, a jego uśmiech natychmiast zniknął.
– Nawet mi o niej nie przypominaj – mruknął Collins, wyraźnie zniechęcony. Jego oczy unikały jej sylwetki, jakby próbował zapomnieć o tym, co się miedzy nimi wydarzyło.
– Nie wyprzesz się tak łatwo przeszłości – zaśmiałem się, unosząc brew.
Nagle poczułem lekkie dotknięcie na ramieniu. Gwałtownie się odwróciłem i zobaczyłem moją nauczycielkę geografii, która stała tuż obok, patrząc na mnie z poważną, ale lekko rozbawioną miną.
– A pan, panie Miler, nie wyprze się poprawy z przemysłu, która jest za dwa dni – powiedziała, krzyżując ramiona.
Zamarłem, przypominając sobie, że całkiem zapomniałem o tej poprawie. Choć nie powinno mnie to nawet dziwić. Nie mam pojęcia, kiedy ostatni raz byłem przygotowany na jakikolwiek dzień w tej szkole. Od początku roku tylko wpadałem na lekcje, licząc, że jakoś to będzie.
Wymusiłem niezręczny uśmiech i kiwnąłem głową, jakbym faktycznie o tym pamiętał.
Gdy nauczycielka odeszła, Jay parsknął śmiechem. – Więc jak tam twoje przygotowania?
– To nie jest nawet zabawne. Przez cały semestr na żadnej lekcji geografii nie zapisałem nic w zeszycie, z którego powinienem się uczyć – mruknąłem, kręcąc głową – W sumie to ja nawet nie mam zeszytu. Myślałem, że to mi nie będzie potrzebne, ale teraz to chyba ja nie jestem potrzebny na tej poprawie.
– Mogę ci dać moje notatki – zaproponowała Ava.
– Ale przecież wy jeszcze nie przerabialiście naszego materiału – odpowiedziałem, zdziwiony.
– Prawda, ale na dodatkowych zajęciach omawiałam już zarówno swoją, jak i waszą klasę – Uśmiechnęła się szerzej. – Powinieneś tam znaleźć wszystko, czego potrzebujesz.
Złota kobieta.
Anioł.
Moja cudowna istota.
– Dziękuję – westchnąłem z ulgą, czując, jak ciężar z moich ramion opada.
Wtedy, z końca korytarza, zauważyłem Valentine. Wyglądała na zagubioną, jakby nie mogła znaleźć znajomych twarzy. Jej spojrzenie skanowało tłum, a kiedy w końcu nas zauważyła, delikatnie podbiegła w naszym kierunku.
Spojrzałem na Aidena, którego wyraz twarzy momentalnie się zmienił. To były te najmniejsze szczegóły, które utwierdzały mnie w przekonaniu, że między nimi działo się coś więcej.
Zawsze, gdy Edwards się pojawiał, niemal odruchowo szukał Valentine. A gdy ją dostrzegał, wszystko inne nagle przestawało go interesować. Owszem, zawsze miał wyjebane na resztę, ale wtedy to było szczególnie wyraźne.
Valentine stanęła obok nas, szybko się przywitała, a ich spojrzenia skrzyżowały się w tej jednej sekundzie, która wystarczyła, by oboje uśmiechnęli się w ten swój ledwo zauważalny sposób. Zawsze w grupie zachowywali się trochę niezręcznie między sobą, jakby nie do końca wiedzieli, jak odnaleźć się w tej sytuacji.
Choć z jednej strony ekscytował i cieszył mnie fakt, że między nimi budziło się uczucie, to z drugiej przechodziły mi przez głowę myśli, jak trudną osobą jest Aiden. Znałem go dobrze, zawsze trzymał ludzi na dystans, nawet tych najbliższych, jakby z góry zakładał, że nie warto się angażować. Może i starał się, może teraz dawał Valentine więcej, niż ktokolwiek by się spodziewał, ale nie byłem pewien, czy to, co się między nimi rozwijało, miało szansę na stabilność.
CZYTASZ
Brighton School
Teen FictionŻycie w Brighton School, szkole dla bogatych i rozpuszczonych dzieciaków, dla których każdy dzień to pokaz mody i luksusowych przyjemności. Valentine, pełna nadziei na nowy start, dołącza do grona uczniów, gdzie już uczy się jej brat Max. Na jej dro...