Rozdział 52

6.5K 230 67
                                    

Szliśmy z Aidenem pod szkołę, gdzie reszta już na nas czekała. Gdy nas ujrzeli, zauważyłam, jak nareszcie odetchnęli z ulgą. Nie miałam jednak pewności, czy to z powodu naszego przybycia, czy dlatego, że w końcu zaczęliśmy normalnie rozmawiać. Ava z Mią wymieniły między sobą szybkie, porozumiewawcze spojrzenie, jakby nie były pewne, czy rzeczywiście widzą to samo. Uśmiechnęłam się pod nosem, wiedząc, że na pewno będą miały coś do powiedzenia na ten temat później.

Max szedł przed nami, ale w pewnym momencie nagle się zatrzymał. Zaczął przeszukiwać swoje kieszenie, a potem zajrzał do plecaka. Zmarszczył czoło i zerknął na wszystkich z niepokojem.

– No nie ma, cholera – mruknął, przetrząsając kieszenie jeszcze raz. – Zgubiłem kluczyki.

– Serio? – Ava spojrzała na niego z wyraźną irytacją. – Jak można zgubić kluczyki do własnego samochodu?

– Po co te nerwy? – zapytał, próbując załagodzić sytuację. – Spokojnie, na pewno się znajdą.

Ava przewróciła oczami, ale nic nie powiedziała. Chłopak zaczął kręcić się wokół, przeszukując każdy zakamarek, a wszyscy przyglądaliśmy się jego chaotycznym ruchom. Aiden, który stał obok mnie, obserwował go z wyraźnym rozbawieniem w oczach.

Po chwili, gdy Max zdążył już wyjąć wszystkie rzeczy z plecaka, Edwards powiedział z charakterystycznym spokojem:

– A może miałeś je w kieszeni moich spodni?

Max zmierzył bruneta chłodnym wzrokiem. – Naprawdę teraz mi to mówisz? 

Aiden wzruszył ramionami, a Max ciężko westchnął i podszedł do niego. Sięgnął do kieszeni spodni Edwardsa, po chwili wyciągając kluczyki.

Reszta grupy ledwo powstrzymywała śmiech, obserwując wściekłe spojrzenie Maxa, które wbijał w Aidena.

W końcu wszyscy zaczęli się zbierać do samochodów. Ava, Mia i Lucas ruszyli w stronę auta mojego brata. Został mi samochód Aidena, do którego szybko się skierowałam. Otworzyłam tylne drzwi i zaczęłam wsiadać.

W tym momencie Edwards się odezwał: – Nie zamierzam prowadzić – stwierdził stanowczo. – Jestem padnięty. 

Nie czekając na odpowiedź, zajął miejsce na tylnej kanapie obok mnie.

– Chwila, chwila... – zaczął powoli Kyle, jakby w obawie, że nie usłyszał poprawnie. – Czy Aiden Edwards właśnie powiedział, że pozwala komuś z nas prowadzić swój samochód?

– Tobie? – Zerknął na Kyle'a kątem oka, uśmiechając się kpiąco. – Nigdy. Tylko Jay może dotykać kierownicy mojego auta. Reszta nie ma szans.

Niby Aiden trzymał się swoich słów, ale czasem miał tendencję do ustępowania, gdy ktoś go wystarczająco długo namawiał.

Kyle doskonale to wiedział. Chwilę później siedział już na miejscu kierowcy, z kluczykiem w dłoni, gotowy do jazdy. 

Collins również wsiadł do samochodu, zajmując miejsce z przodu.

– Zimno dziś – odezwałam się, gdy auto w końcu ruszyło. – Dobrze, że ty, Jay, przynajmniej masz wygrzane miejsce.

Aiden spojrzał na mnie z lekkim zdziwieniem, marszcząc brwi.

– Co?

– No wiesz, ktoś tam już dziś siedział – rzuciłam, ironicznie uśmiechając się w jego stronę. 

Kyle odwrócił się w moją stronę i szeroko otworzył oczy. 

– Czyli o tym mówisz – odparł Aiden, a kąciki jego ust uniosły się – No tak, podwiozłem dzisiaj Emily .

– No – odpowiedziałam, wzruszając ramionami – To spoko.

– Spoko – potwierdził, wciąż delikatnie się uśmiechając.

W międzyczasie Kyle i Jay zaczęli omawiać mecz, ale ich rozmowa nie trwała długo. Nagle, auto gwałtownie się zatrzymało. Hamulce pisnęły, a nasze ciała delikatnie przesunęły się do przodu. Czułam, jak serce mi zabiło mocniej, a adrenalina podskoczyła.

W tej samej chwili Aiden położył dłoń na moim udzie. Jego wzrok był skoncentrowany na drodze, ale ręka pozostała na mojej nodze.

Zabieraj tę łapę.

Edwards w końcu uniósł dłoń i wskazał palcem na Kyle'a.

Jednak połóż ją z powrotem.

– W tej chwili wysiadasz – stwierdził zdecydowanie.

– Ale... – próbował się wytłumaczyć Adams.

– Nie słucham tego – przerwał, nie dając mu dokończyć. – Miałeś jedno zadanie, kurwa. Jedno zadanie. 

Kyle w końcu zrezygnował z oporu i otworzył drzwi. Siedziałam w milczeniu, obserwując ich zamianę miejscami. Gdy Adams usiadł obok mnie, spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się pocieszająco.

– Widziałam, że to nie była twoja wina – rzuciłam, przerywając ciszę.

Szczerze mówiąc, nie miałam pojęcia, czy to Kyle zawinił, czy nie, ale chciałam jakoś polepszyć jego sytuację w oczach Aidena.

– Nie no, jasne – odezwał się Edwards – Mógł rozbić mi auto, a przy tym niemal zabić każdego z nas, ale ty i tak byś go pocieszała.

Nie chciałam już więcej komentować, widząc rozzłoszczoną minę Aidena, więc jedynie przewróciłam oczami. Byłam pewna, że brunet to zauważył, bo ciągle zerkał na mnie w lusterku

– W sumie to była moja wina... – zaczął Kyle, a w jego głosie brzmiała nuta żalu. – Pomyślałem, że zdążę przed tym światłem.

– Nie przesadzaj – rzucił Jay, spoglądając na Adamsa. – Czasem rzeczy się po prostu zdarzają.

Tym razem Aiden nie zamierzał się odzywać i skupił się na drodze. Wkrótce dojechaliśmy do miejsca, gdzie wysiadł Jay, a chwilę po nim Kyle. Kiedy Adams zamknął drzwi, przesiadłam się do przodu i usiadłam obok Edwardsa. 

Jechaliśmy dalej w ciszy, a mój dom zbliżał się coraz bardziej. Aiden jednak nie zwolnił, ani nie zatrzymał się przed bramą, jakby wcale nie zamierzał mnie wysadzić.

– Przegapiłeś mój dom – spojrzałam na niego ze zdezorientowaniem.

Aiden nie odpowiedział, a jego oczy były skupione na drodze.

– Ja pierdolę – rzuciłam, gdy w mojej głowie zaczęły pojawiać się wątpliwości – Gdzie ty mnie wywozisz? 

Spoglądałam ciągle na Edwardsa, którego twarz ani drgnęła. Była jak kamień – bez wyrazu ani emocji.

– Wiedziałam, że to się źle skończy. Nie powinnam była w ogóle tu wsiadać. 

W tym momencie Aiden nacisnął przycisk blokady drzwi z mojej strony, uniemożliwiając mi wyjście.

– Ty jesteś jakiś niepoważny? 

– Valentine – odezwał się w końcu, ale wciąż na mnie nie spojrzał. 

– Co? Chcesz mnie spytać o moje ostatnie słowa? – parsknęłam, nie kryjąc irytacji. 

Aiden pokręcił głową, ale znów nic nie odpowiedział. Jechaliśmy dalej w milczeniu, a ja tylko czekałam, aż w końcu dowiem się, gdzie zamierza mnie zawiezieźć.

Brighton SchoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz