Rozdział 18

7.4K 197 13
                                    

Szłam przez korytarz klubu, próbując wymazać z pamięci obraz Avy i Maxa, ale bezskutecznie. To było tak dziwne i nieoczekiwane, że miałam trudności z przetrawieniem tego widoku. 

Nagle dostrzegłam Kyle'a, który tańczył z grupą ludzi na parkiecie. Nie chciałam już dłużej zostawać na imprezie, więc postanowiłam podejść do niego i się pożegnać.

– Ja już będę leciała. – odparłam, lekko się uśmiechając. – Jeszcze raz, wszystkie najlepszego, Kyle.

Chłopak zatrzymał mnie, chwytając delikatnie za ramię.

– Co? Już? – zapytał, wyraźnie zawiedziony. – Zostań jeszcze chwilę!

– To był świetny wieczór, ale naprawdę muszę już iść. – odpowiedziałam, próbując brzmieć przekonująco. – Baw się dobrze.

– Rozumiem – powiedział z ciepłym tonem, przytulając mnie na pożegnanie. – Dzięki, że przyszłaś. To dla mnie wiele znaczy.

Odwróciłam się, żeby odejść, gdy zauważyłam Aidena, rozmawiającego przy barze z Lucasem. Ich wymiana zdań wyglądała na dość intensywną. Nagle dołączył do nich młody chłopak, który najwyraźniej podsłuchał część rozmowy i postanowił się wtrącić.

– Nie, że coś, ale to co mówicie, to trochę jak... – powiedział chłopak, próbując się wkomponować.

Aiden spojrzał na niego z wyraźną irytacją. 

– Czy ty rozmawiasz z nami, czy sam ze sobą? – warknął Edwards. – Nie potrzebujemy twoich komentarzy.

Brunet rzucił mu jeszcze jedno pogardliwe spojrzenie, zanim wrócił do rozmowy z Lucasem, kompletnie ignorując chłopaka, który odwrócił się i oddalił, wyraźnie zakłopotany całą sytuacją.

Widząc to, poczułam rosnącą złość. Aiden zawsze miał skłonność do bycia chamskim wobec innych, a teraz jego zachowanie, w którym w tak lekceważący sposób potraktował tę osobę, tylko przypomniało mi o jego sposobie bycia.

– Dlaczego ty nie potrafisz rozmawiać z ludźmi bez wyżywania się na nich? – zapytałam, podchodząc bliżej.

Edwards spojrzał na mnie z lekkim zdziwieniem, po czym ciężko westchnął.

– Czasem ludzie są po prostu irytujący, Valentine. – powiedział w końcu, ignorując całkowicie moją krytykę. – Nie każdy zasługuje na cierpliwość.

– To nie jest kwestia cierpliwości. – odparłam, nie odpuszczając. – Po prostu nie możesz się tak zachowywać w stosunku do innych. 

Jego aroganckie podejście było dla mnie nie do zniesienia. Bez czekania na odpowiedź, obróciłam się i wyszłam na zewnątrz. Stałam przed klubem, zastanawiając się jak wrócić, gdy nagle Aiden wyszedł za mną i zatrzymał się obok, jakby czekał, aż się odwrócę.

– Dlaczego tu stoisz? – zapytał, a jego ton nie zdradzał żadnych emocji.

– Wracam do domu. – odparłam, wpatrując się w ulicę i starając się unikać jego wzroku.

– Skoro tak, to wracam z tobą. – powiedział zdecydowanie, podchodząc bliżej.

– A ty nie piłeś? – spytałam, przypominając sobie, że jeszcze chwilę temu trzymał kieliszek z napojem.

– Bezalkoholowe. – odpowiedział krótko, wzruszając ramionami. – Co, nie chcesz mojej pomocy?

Jego postawa nadal mnie drażniła, ale jednocześnie nie miałam ochoty wracać sama.

Brighton SchoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz