Rozdział 56

7.6K 228 102
                                    

Kiedy spektakl w końcu dobiegł końca, a sala wypełniła się gromkimi brawami, mama natychmiast odwróciła się do mnie i Maxa:

– Pomyśleliśmy z tatą, żeby zaprosić waszych przyjaciół i ich rodziców na kolację u nas w domu.

Ich propozycja mnie nie zaskoczyła. Gdy tylko nasi rodzice wracali do Londynu, często organizowali takie spotkania. Rzuciłam szybkie spojrzenie na brata i odpowiedziałam:

– Chyba w porządku, tylko nie wiem, czy każdy będzie mógł.

– Za chwilę podejdę do wszystkich i się ich zapytam – dodał tata, wstając z miejsca. – Elizabeth, zadzwoń do Adamsów i jeszcze ich zaproś.

Mama skinęła głową, wyciągając telefon. –  A ty, Val, proszę skontaktuj się z naszym kucharzem i upewnij się, że będzie mógł przygotować kolację na dzisiaj.

Przytaknęłam, choć w duchu zaczynałam kalkulować, ile czasu zostało do wieczora i czy to wszystko nie będzie zbyt nagłe. Spojrzałam na Maxa, który tylko wzruszył ramionami, jakby cały ten zamęt w ogóle go nie dotyczył.

•••••••

Udało się zaprosić do nas rodziców Kyle'a, Avy, Mii i Aidena.

Stałam z Boomin przy oknie w salonie, obserwując, jak kolejne samochody podjeżdżają na podjazd. Nagle dostrzegłam, jak z jednego z nich najpierw wysiadł Aiden, a za nim jego rodzice. Kiedy szli w stronę naszych drzwi, wyglądali jak jedna z najpotężniejszych rodzin w Londynie. Wszyscy elegancko ubrani, a ich postawa emanowała pewnością siebie.

Gdy zapukali do drzwi, moi rodzice natychmiast otworzyli i przywitali się z rodziną Edwardsów. Po tym wszystkim, czego dowiedziałam się od Aidena, nie mogłam patrzeć na jego ojca tak samo. Kiedy dłużej mu się przyglądałam, mogłam odnieść wrażenie, że pod tą elegancką powierzchownością kryje się coś niepokojącego.

Aiden wręczył mojej mamie butelkę wina, dodając:

– Mamy nadzieję, że to dobrze się wpasuje w waszą kolację.

Gdy mama mu podziękowała, brunet z uśmiechem skinął głową, a następnie wymienił kilka grzecznościowych zdań z moim tatą, który zawsze wydawał się być pod wrażeniem rodziny Edwardsów.

Po chwili, kiedy wszyscy prowadzili uprzejme rozmowy, Aiden w końcu skierował się w moją stronę.

– Pora na mnie – oznajmiła nagle Ava, dostrzegając, że chłopak powoli się zbliża. Odsunęła się, po czym podeszła do Maxa.

Kiedy Aiden stanął przede mną, nie dałam mu nic powiedzieć, bo sama od razu zaczęłam:

– Mam coś dla ciebie.

Aiden zmarszczył brwi, zdziwiony moimi słowami. – Co takiego?

– Za chwilę zobaczysz, tylko to jest na górze – odpowiedziałam, wskazując na moje piętro. – Możemy tam pójść, ale naprawdę szybko, żeby nie zauważyli, że znowu zniknęliśmy.

– Ja też powinienem coś dla ciebie mieć – rzucił, podążając za mną na schodach.

– To tylko drobiazg, serio. Lepiej nie nastawiaj się na nic wyjątkowego.

Otworzyłam drzwi do mojego pokoju i gestem zaprosiłam Aidena do środka. – Wiesz, skoro już regularnie wożę się twoim autem, to uznałam, że czas coś od siebie dodać...

Dopóki Edwards jeszcze nie zauważył, szybko złapałam za prezent i po chwili wręczyłam mu figurkę kota na huśtawce do postawienia w samochodzie . Ledwo powstrzymywałam śmiech, gdy patrzyłam na chłopaka, który uniósł brew i spoglądał na prezent nie bardzo wiedząc, co powiedzieć.

Brighton SchoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz