Szłam przez korytarz do sali, mając nadzieję, że nauczycielka jeszcze nie przyszła. Kiedy byłam już blisko drzwi, zobaczyłam Aidena wychodzącego z gabinetu dyrektora.
Nasze spojrzenia spotkały się, a ja automatycznie zwolniłam.
– Czemu nie jesteś na lekcji? – zapytał, unosząc brew.
– Musiałam porozmawiać z Maxem. – odparłam, zatrzymując się pod drzwiami klasy.
– O czym?
– Sprawy rodzeństwa. – odparłam z obojętnością. Nie chciałam, żeby Aiden ciągnął temat i dowiedział się, że Max o wszystkim wie.
Aiden skrzyżował ręce na piersi, opierając się o ścianę naprzeciwko. Jego spojrzenie było natarczywe i wiedziałam, że szybko nie odpuści.
– Co się stało?
– Czemu coś miałoby się stać? – odparłam szybko, unikając jego spojrzenia.
– Valentine, widzę, że coś jest nie tak. – powiedział, tym razem nieco ciszej.
Westchnęłam ciężko, wiedząc, że nie dam rady go zbyć. Po chwili ciszy dodałam:
– Wciąż gdzieś siedzi mi w głowie to, co zrobiłeś z tym chłopakiem.
– A ty wciąż o tym? – powiedział to tak, jakby cała sytuacja z pobiciem była dla niego bez znaczenia.
Zacisnęłam usta, starając się nie wybuchnąć. – Możesz przestać lekceważyć to, co ja mówię?
– Nigdy nie lekceważę tego, co mówisz. – odparł, a jego wyraz twarzy zmienił się na bardziej poważny.
Przewróciłam oczami, odrzucając jego słowa bez chwili wahania.
– Właśnie przed chwilą to zrobiłeś – rzuciłam ostro. – Traktujesz mnie tak, jakbym przesadzała.
– To nie tak, Valentine – odparł chłodno, a jego ton nie pozostawiał miejsca na dyskusję. – Zrobiłem to, co uważałem za słuszne.
– To, co uważałeś za słuszne? Naprawdę? – zapytałam, czując, że moje nerwy są na skraju wytrzymałości.
– A co miałem zrobić? – zapytał, podnosząc głos i robiąc krok bliżej mnie. – Myślisz, że mogłem go po prostu zignorować?
– Nie mówię, że miałeś go zignorować, ale... – próbowałam wyjaśnić, kiedy Aiden wszedł mi w słowo, wyraźnie wyprowadzony z równowagi.
– Ale co? – rzucił, zbliżając się jeszcze bardziej. Był teraz tak blisko, że mogłam poczuć jego oddech na skórze. – Mam patrzeć, jak ktoś cię rani i nic z tym nie robić?
– Nie potrzebuję, żebyś mścił się na osobach, które mnie ranią. – odpowiedziałam. – Rozumiem, że miałeś dobre intencje, ale nie możesz robić takich rzeczy bez mojej wiedzy.
Aiden opuścił wzrok, a jego postura stała się mniej napięta.
Oparłam się o ścianę, czując, że ten konflikt nas zmęczył. W powietrzu wisiała ciężka cisza, aż w końcu Aiden zaczął mówić:
– Valentine?
– Co? – zapytałam, podnosząc wzrok.
– Czujesz coś do mnie więcej niż nienawiść?
– Teraz na pewno nie. – odpowiedziałam, starając się brzmieć obojętnie.
Aiden delikatnie uśmiechnął się i zapytał, z lekką nutą wątpliwości w głosie. – Jesteś pewna?
– No tak. – odparłam, próbując ukryć zakłopotanie, które zaczęło się we mnie budzić.
W tym momencie Aiden podszedł jeszcze bliżej. Położył swoją dłoń na mojej brodzie, delikatnie ją uniósł i zbliżył swoją twarz. Moje serce zaczęło mocniej bić, a oddech stał się niespokojny. Nie miałam pojęcia co Edwards próbuje zrobić, ale nie powstrzymywałam go.
– Nie wydaję mi się. – odparł, patrząc mi prosto w oczy. Jego spojrzenie sprawiło, że moja cała wcześniejsza złość zniknęła.
Przesunął dłoń z mojej brody na mój policzek, a ja czułam jego delikatny dotyk.
– Do czego ty zmierzasz? – zapytałam, czując jak bicie mojego serca przyspiesza.
Aiden nie odpowiedział. Jego wzrok wędrował z moich oczu na usta, jakby próbował zdecydować, co dalej.
Jego ręka, która wcześniej delikatnie dotykała mojego policzka, teraz zaczęła przesuwać się wzdłuż mojej szyi, przyciągając mnie do siebie. W końcu, bez słowa, pochylił się jeszcze niżej. Jego usta dotknęły moich, a całe napięcie, które mnie wcześniej trzymało, rozpuściło się w tym jednym, intensywnym geście.
Jego wargi były ciepłe i pewne, a ich dotyk wywołał u mnie gęsią skórkę. Czułam jego oddech mieszający się z moim. Nie rozumiałam, co Edwards miał w sobie takiego, że potrafił tak na mnie działać. Dosłownie minutę temu byłam gotowa rzucić się na niego z gniewem, a teraz, po tym pocałunku, miałam ochotę oddać się mu całkowicie.
I jeszcze błagać, żeby nigdy mnie nie puścił.
Pocałunek trwał dłużej, niż się spodziewałam. Kiedy w końcu się odsunęliśmy, nasze oddechy były nierówne, a Aiden spojrzał na mnie spod opadających powiek.
– To teraz ja mam pytanie. – wymamrotałam, próbując opanować drżenie w głosie.
– Jakie? – zapytał, nadal będąc blisko mnie.
– Czy to prawda, że Pani Mick i Pan Lebourn mają romans?
Aiden uniósł brwi, a jego wyraz twarzy zdradzał zaskoczenie. – Skąd o tym wiesz?
– Ha! – rzuciłam, uśmiechając się lekko. – Czyli prawda.
Edwards pokręcił głową z rozbawieniem. Przez chwilę patrzył na mnie z czułością, a potem, znowu przybliżył swoją twarz do mojej i złożył na moich ustach jeszcze jeden, już delikatniejszy i krótszy pocałunek.
– Nie masz teraz jakiejś lekcji? – zapytałam.
– Niby mam. – odpowiedział Aiden, z nutą niedbałości w głosie.
– Niby?
– Bo jeżeli chcesz, mogę z niej zrezygnować.
– Nie chcę się przyczyniać do twoich problemów w szkole.
– Już i tak przyczyniłaś się do tego, że nie jestem tam, gdzie powinienem. – powiedział, z lekkim rozbawieniem w głosie.
– I wzajemnie – odpowiedziałam, uśmiechając się lekko. – Głupio mi będzie nagle wrócić na lekcję.
– Powiedz, że musiałaś pilnie udać się ze mną do dyrektora.
– Żeby ludzie jeszcze bardziej zaczęli o nas gadać? Nie, dziękuję. – rzuciłam, odrzucając jego propozycję.
– Kto o nas gada? – zapytał, patrząc na mnie z zainteresowaniem.
– Może cała szkoła?
– No cóż. – powiedział, wzruszając ramionami – Skoro jesteśmy takim ciekawym tematem do rozmów, to niech gadają.
– Spróbuję jednak wejść do środka, tłumacząc się, że byłam u pielęgniarki, bo bolała mnie głowa. – odpowiedziałam, odsuwając się od Aidena i zbliżając ku drzwiom.
– Jak wolisz. – odparł, nie spuszczając ze mnie wzroku. – Do zobaczenia, Valentine.
CZYTASZ
Brighton School
Teen FictionŻycie w Brighton School, szkole dla bogatych i rozpuszczonych dzieciaków, dla których każdy dzień to pokaz mody i luksusowych przyjemności. Valentine, pełna nadziei na nowy start, dołącza do grona uczniów, gdzie już uczy się jej brat Max. Na jej dro...