Rozdział 68

6.8K 290 111
                                    

Siedziałam na podłodze swojego pokoju, przeszukując szafę w poszukiwaniu odpowiednich ubrań na nadchodzący wyjazd do Sztokholmu. Choć mieliśmy wyruszyć dopiero za kilka tygodni, rodzice zaproponowali, abyśmy polecieli wcześniej. Zgodziłam się bez wahania – chciałam mieć ten wyjazd jak najszybciej za sobą.

Na moim łóżku siedział Max, opowiadając o jakichś bezsensownych rzeczach, które nijak miały się do sytuacji. Jak zwykle wydawał się kompletnie nieprzytomny, jeśli chodzi o naszą podróż. Nawet przez chwilę nie pomyślał, żeby sprawdzić, czy ma wszystko, co będzie mu potrzebne. Była pewna, że pakować się na miesięczny pobyt w Szwecji zacznie dopiero kilka godzin przed wylotem.

Wtedy usłyszałam wibrację telefonu. Podeszłam do biurka i spojrzałam na ekran, na którym widniała wiadomość od Aidena. 

Uśmiechnęłam się na myśl o jego reakcji na głosówkę, którą wysłałam chwilę wcześniej, w której Max, nieświadomy, że go nagrywam, śpiewał pod prysznicem. Podpisałam to: „Odsłuchaj, to bardzo ważne".

Adi: wyszedłem specjalnie ze spotkania w firmie rodziców, tylko po to, żeby posłuchać, jak twój brat śpiewa

Zaczęłam się śmiać, wyobrażając sobie jego minę, gdy puścił moją wiadomość.

Ja: ups

Ja: ale podobało ci się przynajmniej?

Edwards, jak zwykle, niemal od razu odpisał.

Adi: prędzej zniszczyło mi dzień

Ja: przykro mi, nie miałam pojęcia, że to tak źle wpłynie na twoje samopoczucie

Uśmiech wciąż błąkał się po mojej twarzy.

Adi: a jednak

 Adi: w ramach rekompensaty powinnaś mi jakoś poprawić humor

Ja: na przykład jak?

Słyszałam, jak Max w tle opowiadał, że gdy ostatnio wszystkie jego skarpetki były brudne, postanowił pożyczyć parę moich. Spojrzałam na niego zdezorientowana, bo trudno było mi sobie wyobrazić, że mógł się w nie zmieścić, ale wolałam tego nie komentować. Szybko wróciłam do wiadomości z Edwardsem.

Adi: mogłem nie zaczynać tej rozmowy, bo muszę wracać do rodziców

Adi: zadzwonię do ciebie później

Westchnęłam cicho i odłożyłam telefon na biurku. W tym momencie Max wstał z mojego łóżka, rozciągając się jak kot, który właśnie obudził się z drzemki.

– Wiesz co, ty i tak mnie nie słuchasz – rzucił, krzyżując ramiona na piersi. – Jadę do Avy. Może ona będzie bardziej chętna na rozmowę ze mną.

Zaśmiałam się cicho, przewracając oczami.

– Droga wolna – odpowiedziałam, machając ręką, jakbym chciała go odegnać.

Max prychnął i zdecydowanym krokiem wyszedł z pokoju. Słyszałam, jak głośno tupał, schodząc po schodach, a kilka sekund później drzwi od domu się zamknęły.

Z powrotem stanęłam przed szafą, przyglądając się ubraniom. Przymknęłam oczy na chwilę, ignorując tę lekką falę niepokoju, która od czasu do czasu wracała, gdy przypominałam sobie o nadchodzącej podróży. W moim pokoju panowała cisza, przerywana jedynie odgłosami zza okna i szelestem ubrań.

Przez chwilę trwałam w tym stanie, gdy nagle przerwał go cichy dźwięk. Skrzypienie podłogi, jakby ktoś lekko stąpnął w korytarzu. Zamrugałam, unosząc głowę. Pomyślałam, że Max mógł wrócić, coś zapomnieć, ale przeciągające się skrzypienie brzmiało, jakby ktoś poruszał się ostrożnie, próbując nie zwrócić na siebie uwagi.  Moje serce zaczęło bić nieco szybciej, mimo że tłumaczyłam sobie, że to pewnie tylko złudzenie. Postanowiłam zignorować moje obawy i wróciłam do sortowania ubrań. Jednak cichy szmer nie ustawał, a zamiast tego zbliżał się, zmieniając w cięższe, wyraźniejsze kroki.

Brighton SchoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz