Rozdział 30

7K 205 89
                                    

Obudziłam się i pierwsze, co poczułam, to mocny ból głowy. Otworzyłam oczy i zaczęłam rozglądać się wokół, próbując zorientować się, gdzie jestem.

Łóżko Aidena, ale bez Aidena.

Mimo złego samopoczucia czułam się całkiem wypoczęta. Nie miałam pojęcia, gdzie zniknął Edwards, ani co powinnam teraz zrobić. Instynktownie sięgnęłam po telefon, a na ekranie ujrzałam godzinę 9 rano. Poczułam w żołądku stres i natychmiast wstałam, zaczynając panikować. Nie rozumiałam jak mogłam wstać tak późno. Lekcje zaczęły się już godzinę temu, a ja nawet nie byłam gotowa do wyjścia.

Bez chwili namysłu chwyciłam za swoje ubrania i zaczęłam się przebierać.

Koszulce Aidena już podziękujemy za współpracę.

Zaczęłam zastanawiać się, co mógł pomyśleć Max, gdy zauważył, że wciąż nie wróciłam.

Nagle usłyszałam, jak drzwi gwałtownie się otwierają, a do pokoju wszedł Aiden. Wyglądał jakby nie spał już od kilku godzin. Miał na sobie czarną koszulę, a jego włosy były perfekcyjnie ułożone.

Podobno przeciwieństwa się przyciągają, ale to chyba nie sprawdzało się w naszym przypadku.

– Dlaczego mnie nie obudziłeś? – zapytałam podnosząc głos. – Przez ciebie się spóźnię.

– Już i tak jesteś spóźniona, Valentine. – odpowiedział spokojnie Aiden. – I nie przeze mnie, bo to ty zapomniałaś ustawić budzika.

– Ustawiłam, ale najwyraźniej nie zadzwonił. – rzuciłam, przewracając oczami, choć dobrze wiedziałam, że to kłamstwo. – Kiedy wstałeś?

– Jakoś po siódmej. – odparł z uśmiechem, jakby cała sytuacja go bawiła, co tylko zwiększało moją irytację.

– Co?! – krzyknęłam, nie mogąc uwierzyć. – Wstałeś o siódmej i od tamtej pory nie spałeś?

Zastanawiało mnie, jak to możliwe, że Aiden, który wypił tyle samo, a może nawet więcej niż ja, mógł wstać o tak wczesnej godzinie i wyglądać, jakby poprzednia noc wcale się nie wydarzyła.

Edwards wzruszył ramionami, z delikatnym uśmiechem na ustach. – Potrzebowałaś odpoczynku, to nie chciałem cię budzić.

– A co z Maxem? Przecież on musi myśleć, że zaginęłam. – odparłam, przyglądając się Aidenowi z niepokojem.

– Dzwonił do mnie i powiedziałem mu, że spałaś u mnie. – rzucił, podchodząc bliżej okna.

Miałam wrażenie, że Aidenowi wręcz sprawiało przyjemność, gdy mógł mnie w jakikolwiek sposób wprawić w zakłopotanie. Czerpał z tego satysfakcję i w każdej możliwej chwili prowokował mnie, żebym się zdenerwowała.

– Co mu powiedziałeś? – zapytałam, otwierając szerzej oczy. – Ja pierdolę, teraz to już naprawdę nie dadzą mi spokoju.

– Czemu tak cię obchodzi, co oni gadają? – spytał, marszcząc brwi.

– Nie obchodzi, tylko męczy. – odparłam, pośpiesznie wchodząc do łazienki.

Ochlapałam twarz zimną wodą i szybko umyłam zęby. Marzyłam o powrocie do siebie, żeby w końcu wziąć porządny prysznic. Nie czułam się dobrze z tym jak wyglądam, szczególnie w towarzystwie odjebanego Aidena.

Gdy skończyłam najszybszą w moim życiu poranną toaletę, wróciłam do pokoju i ujrzałam Edwardsa. Siedział na krześle i spokojnie popijał swoją kawę, podczas gdy ja robiłam wszystko z takim pośpiechem jak nigdy.

Brighton SchoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz